Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2017, 15:23   #257
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
“W sumie… to nie najgorszy pomysł” pomyślał Eldritch i sięgnął pod kamizelkę by odpiąć broszkę i medalion. Następnie pokazał ją duchownemu.
- To mój skarb. Nie uszkodź. - upomniał jeszcze rosłego mężczyznę.

Strzeliło kilka słabych iskier, jakby wyładowanie energii. Broszka pociemniała, a Eldritch poczuł smak popiołu w ustach. Świat zawirował.

Theseus przyglądał się golemowi, jednocześnie odbierając przedmioty od Ocaleńca.
- Pan Trottier… Nie wiem jak, ale go aktywował. Przyszedł wraz z nim do gospody wesprzeć mnie w moich działaniach. Wielki Budowniczy, tyle przemocy… Nie chciałem, żeby komukolwiek stała się krzywda - westchnął kapłan i opuścił spojrzenie na trzymane przedmioty.

Był to medalion ze znaną i ostukaną sentencją wszelkich pradawnych fanatyków. “Semper fidelis, semper invictum”. Czyli “zawsze wierni, zawsze niezwyciężony”. Nawet dzisiaj, kościół Wielkiego Budowniczego chętnie stosuje te slogany. Nie umieszczał jednak na medalikach żadnych smoków, a tu jeden był wyryty. Właściwie jego sama głowa.
Broszka natomiast wykonana była z metalu. Motywy roślinne wiły się tu misternie, ozdobione w kute liście i gałązki, podtrzymując w swych więzach oczko. Niby bursztynowe, ale Theseus rozpoznał, że to tylko imitacja. Ktoś zatopił w tej przezroczystej masie pukiel ciemnych włosów.
Klejnot bladł, a wraz z nim Ocaleniec.

Cicerone jeszcze przez chwilę badał broszkę. Widząc jednak kątem oka zachowanie drugiego mężczyzny, zbliżył się do niego i złapał go za ramię, podtrzymując w pionie.
- Co jest, synu? Co się dzieje? - zapytał z nutą zmieszania.

Eldritch skrzywił się kiedy poczuł smak popiołu i miał złe przeczucie. Tym bardziej, że świat wirował, a broszka ciemniała. Zawsze wiedział, że duchowieństwo to zło tego świata… Nie czekając dłużej szybkim ruchem odebrał wielebnemu medalion i broszkę którą przypiął do wewnętrznej strony koszuli tak by dotykała nagiego ciała.
- Mówiłem, nie zepsuj. - mruknął groźnie po czym odsunął się od niego i oparł o ścianę… jak najdalej od szkodnika.

Kolory znów wróciły, a płuca złapały oddech. Nie trudno było się domyślić, że Ocaleniec jest jakoś powiązany z tym przedmiotem szczególnie…

W tym czasie Chloe, nieświadoma osłabienia Elda kontynuowała rozmowę z golemem.
- Tam stoi obecny cicerone Szuwar, a obok niego to nowy karczmarz, właściciel Burego Kocura - wyjaśniła dziewczyna. - Cicerone pomimo, że tamci dwaj zaatakowali nas to uratował ich przed… - sama nie wiedziała co tak naprawdę tam się wydarzyło. - Tym wybuchem wywołanym przez popleczników tych bandziorów. Tych przed, którymi chciał nas obronić pan Trottier.

- Ubolewam za wszystkie krzywdy, które panienkę spotkały w mieście - Zdanie popłynęło bezemocjonalnie z głębi kamiennego strażnika - Jeśli obawia się pani zostać tu samą, mogę użyczyć ramienia, choć...
Vince znów się zawiesił jakby badał coś na odległość lub widział coś, czego inni zobaczyć nie mogli.
- Choć drzwi do wyjścia wydają się zamknięte, a na górze jest niebezpiecznie.
Wielkolud wbił płonący wzrok w Eldritcha i chwilę analizował osobę karczmarza.
- Pan zdaje się mieć klucz, ale to bardzo dobrze. Jest pan na tyle martwy, że nikt panu go pewnie nie odbierze. Musicie jednak państwo jak najszybciej opuścić to niebezpieczne miejsce.

- Niestety nie możemy wyjść drzwiami bo bandyci z Chlupocic nas zabiją. - powiedział Ocaleniec patrząc na golema - Droga przez dom maga jest odcięta. Jedyna nasza szansa to odgruzowanie przejścia, ale… jesteśmy tylko ludźmi. Pomożesz nam utorować drogę, byśmy mogli stąd odejść?

Vince rzucił okiem na zwały kamieni.
- Oczywiście, sir. Musimy wyprowadzić stąd wszystkich.
Golem ruszył ku zawalonemu przejściu.

Theseus jeszcze przez chwilę przyglądał się Eldritch’owi, jakby upewniał się, że nic mu nie jest. Widząc jego reakcję, zmieszał się jeszcze bardziej.
- Nic nie zrobiłem - odparł spokojnie. - Wyglądało to tak, jakbyś był związany z tą broszką… Czy ktoś rzucił na ciebie urok? - zapytał, przyglądając mu się uważnie.

Eldritch prychnął i spojrzał na cicerone.
- A nie pomyślałeś, że ta broszka to jedyna rzecz która jeszcze utrzymuje przy życiu? Swoją drogą, dowiedziałeś się czegoś, czy cierpiałem na próżno?
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!
Dhratlach jest offline