Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2017, 10:53   #124
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Sharif dostrzegł kilka rzeczy jednocześnie.
Po pierwsze - w oddali przed przystankiem autobusowym znajdował się premier Holkeri i wpatrywał się w tablicę z nazwą postoju. Rozmawiał przez telefon, kiwając głową. Stał plecami do wozu strażackiego i nie obserwował, co dzieje się w pobliżu.
Po drugie, nigdzie w zasięgu wzroku Khalida nie było Hannesa i strażaka, który z nimi podróżował. Zapewne kryli się gdzieś, albo uciekli.
Po trzecie i najważniejsze: nieco dalej, po prawej stronie wozu stał jeszcze inny strażak. Ten, który samotnie jechał z tyłu i miał operować działkiem wodnym. Na oczach Khalida zatrzasnął drzwi prowadzące do pomieszczenia, w którym kryła się Alice, Mary Colberg i pozostali. Równocześnie wysunął do zamka klucz i szybko przekręcił. Wyjął go, schował i błyskawicznie obrócił w kierunku pobliskich drzew, aby zerwać się do biegu.

Odruchy Irakijczyka były automatyczne. Jako mańkut - prawa noga do przodu, lewa do tyłu. Dostawienie kolby mocno do ramienia. Przechylenie ciała w przód. Oko skupione na wizjerze kolimatora. Prawa ręka zaciśnięta na przedniej rączce. Wstrzymanie płuc na wydechu. Wszystko w ułamkach sekundy.
Podążająca czerwona kropka celownika za sylwetką strażaka, jak tygrys za swoją ofiarą.
Sharif przeżył wojnę w Iraku. Widział krew i zabijanie, tak jak przechodzień w Europie zauważa odpadki na chodniku. Śmierć była na porządku dziennym. Zachowanie człowieczeństwa było wyrokiem śmierci.
Khalid nigdy nikomu nie opowiadał o tym, czego doświadczył. Wszystko to skrzętnie zakopywał w otchłaniach pamięci. Bo nikt nie miał poznać jego piekła. Ani tego, do czego był zdolny.

Detektyw nawet nie krzyknął. W sekundę złożył się do strzału, odblokował broń i puścił serię z pistoletu maszynowego celując w nogi uciekającego. Czy dobrze robił? Czy strażak był wrogiem? Tak podpowiadała jego intuicja. Właśnie odkrył, że wśród nich są zdrajcy i strażacy prawdopodobnie byli w to zamieszani.
Ten skurwysyn zamknął pojazd, w którym znajdowała się Alice. I Sharif szczerze wątpił, że zrobił to dla jej dobra. Dlatego z myślą o niej, Irakijczyk postanowił podziurawić mu nogi.
Jak zamierzał, tak zrobił. Seria trafiła w uda, ale największa ilość pocisków zagłębiła się w tkankę podudzi. Z tej odległości siła rażenia była ogromna i atak Sharifa okazał się równie skuteczny, co brutalny. Strażak padł wśród odprysków krwi i kości. Osocze obficie wylewało się z jego kończyn dolnych i jasne było, że wkrótce mężczyznę dosięgnie szok hipowolemiczny i umrze. Okropnie krzyczał. Jego wrzaski można było zaliczyć do najgorszych, jakie w życiu słyszał Khalid.
Holkeri rzecz jasna już zmierzał w ich kierunku z pistoletem wyciągniętym przed siebie. Wydawał się cały blady. Spoglądał to na pokrzywdzonego, to na Sharifa - z wielkim strachem.

Sharif zabezpieczył broń i ją opuścił.
- Wszystko pod kontrolą - rzekł na siłę opanowanym głosem do starszego mężczyzny i uniósł do niego dłoń w uspokajającym geście. Następnie podszedł do strażaka, ignorując jego wrzaski i przeszukawszy jego kieszenie, wyciągnął z nich klucze. Rzucił je w stronę Holkeriego.
- Zostaliśmy zdradzeni, panie premierze. Niech pan otworzy wóz i wypuści tych ludzi, zanim stanie się coś okropnego. Szybko, nie mamy czasu!
- A ty… - zwrócił się do postrzelonego. - Gdzie zabraliście Natalie?!
Mężczyzna jednak tylko jęczał i krzyczał. Spoglądał na Khalida szeroko rozwartymi oczami, w które powoli wkradała się śmierć. Natomiast dłonie wyciągnął w kierunku nóg. Zapewne zrozumiał, że już nie tylko zostanie kaleką, lecz wkrótce skończy się to dla niego znacznie gorzej. Umrze.
Holkeri przełknął ślinę. Khalid wyczuł, że w tej chwili staruszek boi się znacznie bardziej Sharifa, niż strażaka, czy jakiegokolwiek innego zagrożenia. Mimo to próbował tego nie okazywać, choć był dość kiepskim aktorem - jak na emerytowanego polityka. Znalazł odpowiedni klucz i ruszył ku drzwiom prowadzącym do wozu strażackiego.
- J-ja umrę… - strażak wychrypiał. W panice próbował odsuwać się rękami od podłoża, aby znaleźć się jak najdalej Irakijczyka.

Sharif zdjął szybko plecak i wyciągnął z nich pęk opasek zaciskowych. Następnie nachylił się nad strażakiem, łapiąc go za koszulkę i przytrzymując go w miejscu.
- Słuchaj mnie! - warknął, przeszywając go wzrokiem. - To może uratować ci życie, jeśli zatrzymam upływ krwi i odwiozę cię na pogotowie. Rozumiesz?! - potrząsnął nim lekko za koszulkę.
- Mów, gdzie zabraliście Natalie! Długowłosa, która siedziała z twoimi koleżkami z przodu. Natychmiast, albo przysięgam, że przed śmiercią doczekasz się jeszcze kastracji - zbliżył do niego twarz robiąc bezwzględną minę.
- J-ja nic wiem - mężczyzna wydusił z siebie. - M-miałem tylko... zamknąć drzwi, k-kiedy… k-kiedy dostanę wiadomość. I to z-zrobiłem.
Były premier w tym czasie otworzył drzwi.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline