Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2017, 01:55   #24
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Cytat:
- po co wam zioła jak guzik się na nich znacie?
- W perspektywie katastrofy liczonej na dni czy może nawet tygodnie raczej faktycznie może być to pomocny ale nie niezbędny skill. Ale im głębszy kryzys, bardziej poszarpane zaopatrzenie, bardziej ta cała cywilizacja oberwała, jak już idzie to w miesiące i lata to tym bardziej jest to taki skill bardziej pożyteczny. Jak ogródki działkowe w centrum Leningradu. Przed wojną w tej metropolii to taki tam bajer był. Ale gdy zaczęła się blokada, minęła zima, i zaczęła się wiosna nagle ludzie zaczęli masowo sadzić i hodować co się dało. Mimo, że jakieś tam dostawy z zewnątrz były ciągłe i nie był to już największy kryzys ale i tak zakładali ogródki działkowe. Podobnie zachowywali się ludzie w powstaniu warszawskim i choć nie zakładali to gdy tylko się dało to próbowali uzbierać co się da z miejskich ogródków działkowych. To takie tam dwa historyczne ale przykłądy z reala a nie jakiejś gry czy filmu. Tam chodziło o żywność i w takim katastroficznym scenariuszu też może chodzić o żywność. Ale może też być i jakieś zioła.

- A co do umiejętności zbierania czy rozróżnania, preparowania i spożywania odpowiednik specyfików to faktycznie nie jest to obecnie wiedza powszechna. Bez neta nawet książkę pewnie by było nie tak łatwo znaleźć. Bez takiej wiedzy nawet już uzbierane zioła dla przeciętnego szaraczka byłyby pewnie jakimiś ususzonymi badylami. Nawet przygotowane i podpisane liście, łodygi i korzenie nie wiem czy byłoby takie oczywiste na co to użyć. Zostaje więc albo liczyć, że trafia się ktoś kto ogarnia temat już przed katastrofą, albo metodą samouctwa i prób i błędów.

Cytat:
- jakie to lekarstwa są wam potrzebne tak koniecznie w warunkach postapokaliptycznych?
- U Ciebie w domu wszyscy zdrowi? Nikt nie bierze codziennie żadnych tabletek? Bo jak ja tak pomyślę to prawie w każdym domu ktoś, coś bierze. Na serce, na nerki, na cukrzyce i inne takie mało postapowe dolegliwości. Więc jak biorą to chyba im to potrzebne. Mniej, więcej, pomocne, niezbędne, częściej, rzadziej ale jednak biorą. Różnie może być jeśli z jakiegoś powodu im się skończą i nie będą mogli wziąć następnych. U niektórych może nic lub niewiele. Ale u innych może być naprawdę ciężka sprawa. A są potrzebne teraz, w warunkach tego nowoczesnego, cywilizacyjnego komfortu i pokoju. Więc nie wiem czemu przy jakiejś katastrofie czy wojnie nagle miałyby przestać być potrzebne.



Cytat:
Nie wydaje mi się, żeby mi było cokolwiek potrzebne - produkcja penicyliny taka trudna nie jest.
- A tak. Tak słyszałem. Taki meyczny staroć. Trochę tej pajęczyny i pleśni i... No coś tam jeszcze... I jakoś się robi i już jest. Prościzna Ale jak z bombą atomową. Teoria znana od fizy w podstawówce. A ma ją kilka państ na świecie. Z penicyliną też. Proste mówisz? No ja w sumie nie wiem jak zrobić. Jestem co prawda tylko ciemnym blondynem. No ale mam wielu cwańszych od siebie i bardziej utytuowanych znajomych. I nie wiem czy ktoś z nich by wiedział jak zrobić tą prostą i oczywistą oczywistość.

- Dla mnie to jak z produkcją Stena. Niby da się zrobić w garażu z rurek hydraulicznych. Ale by serio zrobić coś podobnego trzeba mieć już co nieco oblatanym w temacie przed katastrofą i o tego mieć sprzęt który raczej też wymaga prądu i podobnych obostrzeń które już nie są takie powszechne i oczywiste. De facto więc sito między "można zrobić stena w każdym garażu" a "zrobiłem stena w swoim garażu" jest dość gęste. No a broń a ammo do niego to jeszcze insza inszość.



Cytat:
Prawdopodobnie przydatna byłaby morfina, gdyby już na serio było bardzo źle - ale to da się odnaleźć w warunkach postapokaliptycznych w jakimś szpitalu.
- Jeżeli te szpitale by przetrwały ten pożar, powódź, tornado czy co tam by miało się przydarzyć. Jeżeli ktoś nie zaopiekował się nimi wcześniej. No i jeśli ktoś znałby się na tym jak rozpoznać powiedzmy tą morfinę. O ile by była paczka blet z napisem tego czego szukamy to spoko. Ale leki często mają różne dziwne nazwy i nawet ten sam lek w różnych krajach inaczej się nazywa. Czasem chodzi o jakiś myk prawny czasem marketing czy jeszcze coś innego. Generalnie są jakies tam szasnę, że nawet majać morfinę czy to co nam potrzeba w ręku nie będziemy potrafili jej rozpoznać bez specowej wiedzy. Czyli wyprawa do szpitala znów musiałaby być z kimś kto się coś zna w temacie albo musielibyśmy zdobyć jakąś ściągę zamienników leków jak to coś mogłoby się nazywać albo zostaje brać do plecaka w ciemno i liczyć, że to będzie to co potrzebujemy a w domu czytać instrukcję i główkować czy brać czy nie. No chyba, że mielibyśmy fart i znaleźli dokładnie takie pudełko jakie potrzebujemy.



Cytat:
Nie rozumiem tego fragmentu twojej wypowiedzi.
- Nie przejmuj się. Ja tak mam z większością Twoich wypowiedzi Mój ciemno blond rozumek nie ogarnia głębi Twojej wizji



Cytat:
Wyjaśnij jakbyś wyjaśniał dla kogoś z zupełnie innego kręgu kulturowego i cywilizacyjnego. Czemu uważasz, że bez prądu zaczyna się wegetacja? Nie rozumiem czemu życie bezprądu to dla ciebie (i tobie podobnych) "abstrakcja jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do naszych cywilizacyjnych standardów". Rozumiem, że jesteśmy przyzwyczajeni do ciepłych i bezpiecznych pomieszczeń gdzie możemy zasnąć niezależnie od warunków atmosferycznych panujących na dworzu, ale czuję, że o innych standardach cywilizacyjnych piszesz. A może o to ci chodzi, a ja po prostu nadinterpretowałem? Wyjaśnij. Są inne metody, żeby ogrzać się, więc nawet pod tym względem prąd nie jest niezbędny do życia w odpowiednim "standardzie cywilizacyjnym".
- O co mi chodzi? Sam się przekonaj. Wyłącz sobie korki w mieszkaniu i nie korzystaj z bieżącej wody w mieszkaniu. Dorzuć do tego erpegową imaginację, że tak jest nie tylko w Twoim mieszkaniu ale i w całym domu, ulicy, pracy, mieście i tak po horyzont a może i dalej. To taka namiastka takiej drobnej katastrofy jaką możemy spróbować sobie zasymulować samemu. Bez żadnej wojny, bombardowania, pożarów ot coś co możemy sprawdzić sami. O tym właśnie mówię jak chodzi mi o te cywilizowane warunki napędzane energią elektryczną.



Cytat:
Przedłużający się kryzys oznacza, że państwo nie poradziło sobie. Skoro państwo nie poradziło sobie to wartość pieniądza spada do zera - chyba że ludzie mają nadzieję, że państwo odżyje. Jeżeli jest kryzys, w którym nie możesz używać bankomatu to tym bardziej nie musisz płacić za bilet, no bo niby jak od ciebie wyegzekwują mandat? A poza tym jaki kanar będzie pracował za darmo (wszakże oni też dostają - prawdopodobnie - przelewami pensje). Dodatkowo skoro nie działają twoje magiczne karty to i sklepy są zamknięte.
- Bankomat nie jest tożsamy z banknotem w łapie. Za towar czy usługe płaci się banknotem albo papierowym albo elektroniczym. Do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Więc nawet w kryzysie najłatwiej jest coś przeliczać na banknoty i wymieniać na banknoty. Zwłaszcza jeśli właśnie kryzys nie zapowiada się na zbyt długi i nie jest powszechny na cały kraj.

- W takim kryzysie mogą być pewne czy nawet większość usług zawieszonych. Na przykład pomoc humanitarna dla powodzian jest rozdawana a nie sprzedawana. Nie płaci się pewnie wówczas za mieszkanie czy energię. Jest kryzys więc podejmuje się kryzysowe decyzje. Po tym kryzysie jednak po takiej powodzi czy tornado sytuacja jakoś tam się normuje.

- A sklepy czy autobusy mogą być otwarte i działać jeśli kryzys nie trwa zbyt długo albo działa jakoś wybiórczo. Na przykład jedną dzielnicę spali/zaleje a sąsiedniej już nie. Wówczas mamy część powodzian/pogożelców gdzie faktycznie robi się dość postapowo ale niedaleko nadal jest standard zbliżony do tego co znamy obecnie. Są właśnie różne zmienne o jakich mówię od początku stąd jak się wstawi różne zagrożenia czy skalę wychodzą różne wyniki. Jak chcesz konkret w dyskusji to podaj kontret sytuacji co, jak i kiedy by miało się dziać. Wtedy można pobawić się w jakąś symulację a bez tego to taka guma się robi co każdy ciągnię w swoją stronę i udowadnia mojszą rację.



Cytat:
Twój przykład jest nielogiczny.
- Dobrze, że ciągłe odnoszenie się do Armii Czerwonej i kampanii wrześniowej w dyskusji o katastrofach naturalnych i naszego obecnego przygotowania do nich jest tak elegancko logiczne




Cytat:
Albo jest państwo i po prostu są przejściowe problemy (w najgorszym razie żywność i woda będą ci zapewnione przez państwo) albo nie ma państwa, twoje pieniądze (niezależnie czy elektroniczne czy nie) tracą wartość. W drugim przypadku albo praktykujesz handel wymienny albo masz szansę pokazać jaki twardy jesteś.
- Różne zmienne = temat guma.



Cytat:
W czasie ostatniej apokalipsy na ziemiach polskich sowieckie potwory nie kradły pieniędzy, a dobra materialne. Przedwojennymi polskimi pieniądzami (czy tam pieniędzmi rzeszy niemieckiej) to mogli się co najwyżej podetrzeć. Interesowały ich natomiast przedmioty ze złota, produkty żywnościowe, woda i seks. W niektórych rejonach również sadyzm.
- To nie była postapokalipsa czy katastrofa naturalna tylko wojna i okupacja. Dla mnie to dwie różne rzeczy. A temat jest o katastrofach i postakopalipsach a nie o wojnach i okupacjach. Tak mi się przynajmniej wydaje.

- Ale co do barterowej wymiany w sytuacjach kryzysowych to tak. Może mieć miejsce a im kryzys głębszy i dłuższy tym ma więcej szans na sukces. I się zaczyna wymiana puszek czy makaronów na papierosy i kawę. Pieniądz dalej miałby rację bytu jeśli ludzie liczyliby na powrót do normalności. Wówczas zdobyte/zachowane w kryzysie pieniądze "odzyskałyby" swoją pierwotną wartość.

- Do tego w okresie tuż po II WŚ owszem o ile mi wiadomo barter i czarny rynek istniał ale pieniądze ani przez moment nie znikły. Najwyżej zastępowano jedne drugimi. Do tego w Armii Czerwonej zwyczajnie opłacało się przywieźć do domu materialny szpej "z zachodu" który na miejscu był nie do zdobycia czy wytworzenia za żadne pieniądze. Klasycznym przykładem są tu zegarki. Coś mi się wydaje, że przed Wielka Wojną Ojczyźnianą mało który czerwonoarmista miał zegarek. A z wojny rzadko który wrócił do domu z tylko jednym. W przypadku obecnej dyskusji i mówienia o katastrofie naturalnej w rejonie nią dotkniętym i nie, standard nawyków i ostępu do dóbr byłby przed katastrofą dość podobny. Więc traci się sporą cześć motywu takiej rabunkowej polityki (muszę zabrać teraz bo jak wrócę to nigdzie tego nie dostanę). Więc pewnie taka okazja jakąś okazją do soekulacji dla różnych cwaniaczków by była większa niż normalnie ale póki istniałaby realna wizja powrotu do normy to nadal nie osiągnęłoby chyba takiej skali jak w tym czerwonoarmijnym przykładzie.

Cytat:
- po co ci one? Czego chcesz tam słuchać? Nastała apokalipsa, aż tak nie lubisz samotności? Nadal ufasz pierdołom, które sączą się z eteru? Jak odróżnisz informacje od dezinformacji? Skąd wiesz kto nadaje?
- Hmm... Z takim podjeściem, że wszyscy kłamią, są idiotami albo się mylą to właściwie i teraz po co komuś radio? Albo net? Albo tv? Czemu w postapo czy innej katastrofie miałoby być inaczej niż w tych cywilizowanych czasach elektronicznego dobrobytu?

- A bardziej na serio? No to jaka jest alternatywa? Siedzieć po ciemku w ciszy nie wiedząc co się dzieje dalej niż widać z okna? No i ta mp3 ten dzień czy 2 mi pochodzi bez doładowywania. Czemu mam nie słuchac jak mogę?



Cytat:
Oczywiście możesz napisać, że będą tam mówić o drogach ewakuacyjnych i takich tam.
- No. Drogi ewauacji. Albo pogodę kiedy przestanie padać. Albo jak susza to kiedy zacznie. Albo czy idzie kolejna fala powodziowa. Albo gdzie są podstawione cysterny z wodą. Albo gdzie otwarto nowy punkt wydwania żywności. Albo czy moi bliscy dostali ode mnie jakąś wiadomość, że jeszcze żyję i mi odpowiedzieli, że też jeszcze żyją. Takie tam głupoty myślę można by się dowiedzieć z radia

- A weryfikacja tego co mówi radio byłaby całkiem szybka. Nie ma baczkowozu tam gdzie miał być. Most jakim można było się przeprawić jest zatopiony. Prom który miał przybyć nie przybył. Albo takie rozczarowanie i zamieszanie jak Lemi przedstawił w przykładzie z tą powodzią, radiem i strażakami. Też u niego szybko nastąpiła weryfikacja. I wtedy faktycznie jeśli by wyszło, że radio to nie jest źródło aktualnych informacji kryzysowych tylko propagandowa szczekaczka no można sobie brać z przymrużeniem oka to co tam ględzą.


Cytat:
W dawnych czasach radio nieistniało, a informacje poruszały się z zawrotnym tempie, bo ludzie ze sobą rozmawiali. Naprawdę rozmawiali, a nie przez jakieś głupawkowe telefony komórkowe, czy internety.
- Ale dyskusja nie jest o dawnych czasach. Jest o obecnych. Takich z telefonami komórkowymi i internetami. I o tym jakby mogło wyglądać taki rejon współczesnego świata dotknięty jakąś większa lub mniejszą katastrofą naturalną.

- Ale ok. Co powiedzą sąsiedzi czy przypadkowi podróżni w takiej sytuacji kryzysowej? Albo jeśli ktoś ma radio to to co w radio usłyszał. Albo to co sam w ciągu paru godzin czy dni widział. Albo to co usłyszał o kogoś. W ciągu dnia czy godzin zaś teren jaki w takimspustoszonym katastrofą rejonie można przebyć jest dość ograniczony dla każego. Ile można pogadać? Co się działo na wyprawie po wodę do beczkowozu? Może na stację benzynową czy szpitala? No można. Ale wszyscy by mieli dość podobny zestaw informacji skoro zbieraliby je z podobnych źródeł informacji. I bez radia z takiego powiedzmy Wrocławia ciężko byłoby się dowiedzieć co się dzieje w Poznaniu czy Warszawie. Nawet jakby jakoś ktoś dotarł miałby z natury rzeczy informacje sprzed paru dni czy tygodni. Chyba, że ratownicy i pomoc humanitarna przybywająca z zewnątrz i korzystajaca z dobrodziejstw obecnej cywilizacji jak telefony, tv, radio, net i inne takie zbędne głupoty.




Cytat:
W warunkach postapokalipsy zdobycie broni palnej to żaden problem.
- No chyba w neuro albo stalkerowej zonie Na czym opierasz taką tezę? Bo no z samochodami bym się zgodził. Kiedy nie wyję na ulicę to całe szeregi jakichś samochodów. Jaka by rzeź nie była pewnie jakiś by się nadał do odpalenia czy ściągnięcia benzyny. Ale broń? Nie kojarzę ze swojego otoczenia żadnej osoby posiadającą broń. Jedyne czasem widywane przeze mnie osoby z bronią to policjanci z pistoletami w kaburach. Ale nawet ich spotykam może z raz na parę dni czy tygodni nawet. Więc broni na ulicach jest na mój gust o wiele mniej niż samochodów, nozy kuchennych, sprzętu sportowego, narzędzi i innych takich gambli.

- Więc tak z ostepnością do broni to d polskich czy nawet europejskich warunkach nie taka oczywista oczywistość. Pewnie możnaby się o nią postarać ale to by przypominały kombinacje niewiele odbiegające od tego co jest obecnie gdy ktoś chce jakoś zdobyć broń. Są oczywiście komisariaty policji, koszary wojskowe, strzelnice, koła myśliwskie i w postapo mogą być porzucone radiowozy czy pojazdy wojskowe w których trafi się broń. Ale nadal to w sporej mierze jest pomieszanie kombinacji i farta a nie oczywista oczywistość.

- A to samo "zorganizowanie" broni. A jest jeszcze jej użycie i amunicja. Nawet gdyby ktoś przy takiej powodzi czy tornado miał już jakąś broń. To myślę, że w sporej mierze używał jej do odstraszania. Coś w stylu "Hej, zobaczcie, mam broń, idźcie sobie znaleźć kogoś łatwiejszego do obrobienia". Przy czym nie chodzi mi o jakieś machanie pukawką ile sam jej widok lub wiedza, że ktoś ma broń. Podbnie broń mogłaby być używana przez napastników jako ostateczny argument przed użyciem siły. Coś jak "Dawaj puszki albo cię rozwalę!" i pomachanie lufą przed twarzą. A, że ludzie najczęściej wolą żyć niż mieć pewnie często takie groźby by były skuteczne bez żadnej strzelaniny. Przynajmniej póki ofiara nie miałaby broni przy sobie.

- Ale znowu póki by była szansa na powrót do normy myślę, że ludzie obawiając się konsekwencji systemu w dużej mierze wstrzymywaliby się z krwiożerczymi instynktami i poszukiwaniem i machaniem bronią przy byle okazji. Jakoś nie skanowałem nigdy powodzi z 97-go ale nie obiło mi się o uszy by tam jakieś strzelaniny i dzikie ekscesy się wyprawiało za pomocą ołowiu. Podobnie mam zdanie o jakże nasyconym bronią w porónwaniu o nas USA i huraganie Katrina i tym co się działo potem. Czytałem, że pozostawione bez opieki psy zdziczały i polowały na słabsze okazy by przeżyć. Ale o walkach ocalałych ze sobą czy z policją nie słyszałem. No ale tu nie będę się upierał bo jak mówię nigdy mnie to detalicznie nie interesowało. A to są dwa przykłady z reala co chyba dość dobrze obrazują kryzysowe sytuacje od jakich zaczął się temat.


Cytat:
Rozkładamy się wtedy przy pierdołach, jakie zwykle przypłacilibyśmy może stanem podgorączkowym i tyle
- A właśnie. Bo mi wcześniej umkło o tych chorobach teraz a w kryzysie W każym razie teraz właśnie coś co w ogrzanych, mieszkaniach gdzie możemy w każej chwili wziąć prysznic, pojechać do apteki, albo i nie i wziąć L4 czy inne kacowe coś co mamy jako ten stan gorączki na 3 dni no może jakoś strasznie nie wygląda. Ale nawet jak postanowimy być twardzielami i twardo z gorączką zasuwać normę w pracy mamy lusksus wyboru. A w kryzysie niezbyt.

- Teraz coś może trwać trzy dni i koniec. Ale jak w kryzysie się coś zacznie? To po 3 dniach widać, ze jest ok i trwało 3 dni. A pierwszego? No coś się zaczyna. Ale co? Przeziębienie? Oby. Co dalej? Poczekać i liczyć, że będzie ok? Wziąć ten paractamol czy co tam mamy? A może szkoda? Wtedy by się zmarnował a mógłby przydać się jak naprawdę się syfić zacznie. Ale jak się oleje a to coś poważnego? Wtedy lepiej wziąć. A może się spytać kogoś kto się zna? Lekarza? Trzeba by do szpitala jechać jeśli się zachował. Albo chociaż gdzieś gdzie mieszka czy urzeduje jakiś medyk czy inny aptekarz. Ale to by trzeba wyjść i iść do niego. A przecież trzeba iść po wodę do beczkowozu bo nikt nam nie przyniesie. A potem robi się ciemno. Albo trzeba przepłynąć jak powódź. I jak się pójdzie do lekarza to nie pójdzie się gdzie indziej. A może odpocząć i zostać w domu? Chyba powinno pomóc. A może nie i to coś serio poważnego? Nom. Jakoś tak to widzę główkowania w takim kryzysie takiego szaraczka o szaraczkowym poziomie wiedzy medycznej. I zgaduj, i bądź mądry i pisz wiersze. No jak się uda i faktycznie po dniach wyjdzie, że "ee... to było tylko przeziębienie... pff!" no to fajnie. Udało się. I dobrze by było jakby się już ten kryzys skończył. A jak nie? Jak znów zacznie się podobny scenariusz za pare dni czy tygodni? Jak będzie następnym razem?
Cytat:



Wystarczy spojrzeć wstecz i zerknąć na los, jaki spotkał Napoleona czy Hitlera (przykład autorstwa Zombi).
- Albo na jakąkolwiek statystykę z jakiejkolwiek wojny W dokładniejszych statystykach wojen, bitew czy kampanii tak jak i zanacza się ilość sprzętu (czołgi, samoloty itd.) w tym zaznacza się "w tym sprawnych" lub na odwrót "w remoncie". Tak u żołnierzy zaznacza się zabitych i rannych "od ran i chorób" razem albo oddzielnie. Więc to, że żołnierze giną czy zostają powaleni przez rany od broni jest równie popularne na wojnach jak to, że zostaną zabici lub powaleni przez choroby, zakażenia krwi i inne takie atrakcje.

- Jeśli zaś nie mówimy o wojnie i działaniach zbrojnych a o katastrofie to mi się wydaje, że głównym źródłem śmierci czy "rannych" by były właśnie takie czynniki jak choroby "z brudu" które obecnie dla nas marginalne w naszych czystych i higienicznych czasach. Takie rzeczy jak czerwonka czy tyfus, jak wszy czy ameba które nie są na wojnach żadną abstrakcją tylko czymś co się realnie przewija w temacie. A jak nie to dlatego jak nowoczesne armie Europy czy USA sporo wysiłku logistyki i kwatermistrzostwa poświęcają na utrzymaniu baz i żołnierzy w takim cywilizowanym standardzie by zminimalizować odsetek "strat niebojowych" od chorób i podobnych czynników. A do tego przy takich powodziach czy huraganach utonięcia i wychłodzenia i te inne przyczyny mniejszych i większych urazów ciała które obecnie uznajemy łatwo za wypadki i sprawę pecha czy głupoty.



Cytat:
Nie znajduję swojego organizmu jakoś wybitnie odpornym, ale ostatni raz leki brałem z 15 lat temu. Przeziębienie, grypa? Do lekarza idę i biorę L4, a recepta ląduje w koszu. Najbardziej skomplikowanym 'lekarstwem' na takie przypadłości stosowanym przeze mnie jest opakowanie chusteczek jednorazowych. Jednocześnie [tu ZUS proszę o nie czytanie] latam wtedy do drugiej pracy (bo tam L4 nie obowiązuje). Mróz, śnieg, deszcz? Zapalenia płuc nie zanotowano.

Przy takich chorobach leki są głównie po to by lepiej te choroby znosić, a pogłębienie sie stanu w głębsze zapalenia to przypadki rzadkie. Nie demonizujmy tu przeziębień itp.
- Mhm. Ale jedna uwaga co do omawianej sytuacji. Ta praca i te chorowanie to tak dzisiaj. W cywilizacji jaką znamy. No to tak, można sobie dość bezpiecznie pozwolić na taką nonszalancję





Cytat:
I taki Leminkainen może uważac, że jest jakoś przygotowany na przetrwanie, a z buta otworzy mu drzwi 4 łysych z gnatami i wyrzuci przez jego własny balkon. Nagle sie okazuje, że zaplecze aby przetrwac to zapalniczka w kieszeni (o ile sie jest palącym).
- O. Taak? Ej Pip. Co jest Lemi? Było u mnie czterech łysych z gnatami i zakosili nam całe żarcie. Tak? A wiesz którzy to? No pewnie. Spoko pogadam z resztą. Ej, słuchajcie, sprawa jest. Łysi nas obrobili. Zabrali nam całe żarcie. Nie możemy tego tak zostawić. Ja i Lemi mamy plan. W nocy ich odwiedzimy i zabierzemy co nasze. Kto idzie z nami? Okey. Noc? To idziemy. Hej Lemi, to ich okna? Okey ciemno to śpią. Dawaj koktaj. Ja mam drugi. A reszta, jak wypadną to ich tłuczemy bejzbolami jak popadnie! Gotowy? Rzucamy!

- Nom. Taki tam przykładzik uszyty na bieżąco Przemoc rodzi przemoc. Wiemy o tym dlatego póki się da większość ludzi jej unika. Ale krzywda rodzi chęć odwetu. I pewnie też za pomocą siły.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem