Cytat:
penicylina działa na niektóre mikroby, ale nie jest panaceum na wszystko.
|
Nie działa na wszystko. Jak i wszystkie inne antybiotyki, których jest całkiem sporo. Jedyny problem z antybiotykami jest taki, że ich nadmierne stosowanie doprowadziło do powstania szczepów na nie odpornych (patrz np.
MRSA), przez co stają się powoli bezużyteczne. Tutaj zgodzę się z Anonimem - stosowanie antybiotyków przy grypie czy anginie jest zazwyczaj zbędne (chyba, że ktoś ma odporność elfiego maga gruźlika), lecz w Polsce lekarze wciąż przepisują te tabsy (co ciekawe ich nazwa zazwyczaj ma pewne podobieństwo do nazwy na długopisie lekarza).
Zbaczając nieco z tematu, polecam zainteresować się leczeniem bakteriofagami. Obecnie wykonuje się terapie w Meksyku i Gruzji, ale na terenie całej Europy (w tym we Wrocławiu) i Stanów prowadzone są nad nimi badania. Bardzo ciekawy temat.
A wracając do grypy - w złych warunkach może być przyczyną zgonu, a ten temat jest właśnie o złych warunkach. Człowiek z lekką chorobą popromienną jest bardzo podatny na zakażenia. Człowiek odwodniony (biegunki), którego układ pokarmowy jest cały czas podrażniony (pożywienie i woda, które powodują biegunki...) musi wspierać czymś organizm. Wtedy warto posiadać jakieś ziołowe specyfiki albo znać przynajmniej ich wygląd, żeby móc je nazbierać. Ale w trakcie apokalipsy (cokolwiek miałoby to być, mam nadzieję, że Niewiasta na Bestii, będzie przynajmniej zabawnie), to i tak ziemia będzie skażona i wszystkie rośliny, leki i inne cuda będzie można wsadzić sobie w zupę. Niezbyt pożywną.
Nie mam pojęcia, czy napisałem coś z sensem nawiązującego do dyskusji, ale nie przepadam za wprowadzaniem ludzi w błąd, stwierdzeniami, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Niewyleczona do końca grypa, może doprowadzić do zapalenia mięśnia sercowego, jak się ma pecha, a bez leczenia farmakologicznego w tym przypadku, można równie dobrze napisać, że prowadzi do zgonu.