Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec - O czym szefie? - zapytał szturman przekrzywiając głowę w stronę tylnej szyby mini pikupa za którą siedział szef. Widział jak dojeżdżają pojazdy miejscowych stróżów prawa. Widocznie też usłyszeli strzały i zasuwali sprawdzić co się dzieje. Wcześniej kiwnął na przywitanie głową w stronę Foxy. Po czy usiadł na jednym z siedzeń na pace wciskając książki i komiksy między siedzenia i opierając lufę karabinka o podłogę. Nagle dotarło to do niego. - Kate. Pojechał sprzątnąć Kate. Bo tam został tylko ten stary doktor... - przymknął oczy i przykrył je dłonią. Myślał schematami. Laska nie była od nich a on dbał i myślał głównie o nich. O załodze Generała. O ich bezpieczeństwie. Gdy wrócili w pełnym składzie uznał, że zadanie na tym odcinku mieli wykonane. Potem był tan atak na Toma i pościg. No ale Kate. Została na zewnątrz. Sama. Bez ochrony. Tylko z tym lekarzem. No niby nic. Niby laska nie była od nich. Niby nic się im nie stało. Ale. Jakoś i tak czuł się parszywie. Czuł jak w gardle rośnie mu gula. Ale wciąż strzelał! - Grzej Cosmo! - krzyknął uderzając ponaglająco dłonią w burtę paki. Może nie było za późno?! Jakby dorwał ją w łóżku starczyłby jeden strzał. Albo w takim stanie jakim była nawet ten jego trójkątny bagnet. Ale nie. Strzelał jakby się strzelał w walce. Więc może jeszcze jej nie dorwał? Może jeszcze mieli szansę? Ale trzeba było się streszczać!
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami
Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |