Obdarzyłam żołnierza jednym z moich najbardziej czarujących, uśmiechów, odebrałam od niego wachlarz i łaskawie podłam wypielęgnowaną dłoń do pocałunku.
-Dziękuję, widzę, że nawet w takich polowych warunkach, nie zapomniana Pan kawalerze jak szarmancko odnosić się do damy -nadal uśmiechając się otworzyłam wachlarz i zaczęłam się leniwie wachlować.
Pod maską uprzejmość, ukryłam złość i irytacje. Ukradkiem spojrzałam w kierunku grupy stojącej pod drzewem. Młodzi przyglądali się jakimś papierom. Wyraźnienia na coś czekali, w pewnym momencie jasnowłosa dziewczyna, popatrzyła na mnie, nasze spojrzenia spotkały się na krótką chwilę. Odwróciłam się i odeszłam w kierunku przygotowanego dla mnie namiotu. No cóż będę musiała wieczorem uciąć sobie pogawędkę z księciem...myślałam. |