Konglomerat Lotus... tak, Jack zdawał sobie wielce sprawę w tego w jakim gównie siedział i nie potrzebował jakiejś tam dzidzi by mu o tym mówiła. Zresztą, co ona wie? Prawda była taka, że mogli mu przedstawić każde zarzuty i sprawić, że by były prawdą. Co więcej, był jedynym ocalałym poza tymi co uciekli, a to znaczyło, że i Kartel będzie na niego patrzał spod byka. Może był użyteczny, ale plotka potrafiła zniszczyć każdego, a większość nie borykała się ze sprawdzaniem wiarygodności. Ot, ludzie to byli prości debile, owce prowadzone na rzeź...
Nieśpiesznie sięgnął po napój i zamoczył w nim usta delektując się smakiem. Wysuszone gardło poczuło się choć trochę lepiej. Jak pustynia ciesząca się na nastanie pory deszczowej. Po dwóch większych łykach odstawił kufel na blat i powiedział.
- Powiedzieliście, że wiecie kto spierdolił ten burdel, że macie info na temat tej lisicy i jeszcze parę rzeczy... - wyklarował wyliczając na palcach punkty którymi podzielili się do tej pory -
...i nie uwierzę, że sobie czekacie spokojnie ciągnąc drinki jak gdyby nigdy nic w trupiarni kiedy za drzwiami pałarze pod bronią.
Prychnął rozbawiony i sięgnął do zewnętrznej kieszeni kurtki z której wyciągnął paczkę fajek i zapalniczkę na ropę. Sekund dwie potem wyciągnął szluga zębami i odpalił. Gryzący dym wtargnął do płuc by po chwili zostać wydmuchniętym pod sufit. Tak, był zadowolony, "dziunia i szczepionek" nie chcieli powiedzieć tego wprost, ale do czegoś im był potrzebny. Zabawne, bo nie miał nic do zaoferowania. Wszystko co miał to trochę wiedzy naukowej i zdolność zszywania skrawków ciała...
- Zasmucę was. Moje kontakty z półświatkiem leżą tu na podłodze. Dilerem nie jestem, tylko artystą. Prawda, czasem coś zapalę, ale własnego towaru z założenia nie biorę. To się źle kończy. - uśmiechnął się tutaj krzywo i upił większy łyk piwa z pomidorem
- Co do reszty zarzutów to możecie śmiało wpisać co chcecie... takie prawo Konglomeratu, ale jednemu nie zaprzeczycie. Jesteście tu i czekaliście na "spóźnialskiego" i oto jestem.
Zaciągnął się mocno tlącym się szarawo-niebieskim dymem "Imperial'a" i wydmuchnął dym... tym razem przez nos i wyciągnął dłoń z paczką w kierunku to jej to jego w niemym geście poczęstunku.