Douglas Garrett
Ostry dźwięk telefonu wyrwał Douglasa ze snu. Na ślepo wymacał przełącznik w ścianie, białe światło z imitującej okno płyty rozświetliło pomieszczenie. Otworzył klapke, wysunął antenkę, odebrał: - Garrett, słucham... - kiedy ktoś z centrali nawijał kolejne szczegóły, starzejący się detektyw spojrzał na zegarek w ścianie modułu: 4:30. Kurwa.
po ostatniej informacji przerwał połączenie i biegiem zaczął się ubierać. Ciuchy, kamizelka, szelki, pasy kabury, torba na plecy. Zatrzasnął przesuwne drzwi od mieszkalnego sześcianu i ruszył w stronę windy. Zjazd z 56. piętra do podziemnego garażu trochę trwał. Garrett dopiero teraz dotknął jednego z przełączników za lewym uchem. Ciche klik i już widział w stereo. Na noc wyłączał implant, nie chcąc marnować akumulatora.
Wybiegł z windy, dobiegł do miejsca parkingowego, odpalił motocykl i ruszył so wyjazdu. machając dyżurnemu strażnikowi. Deszcz całkowiece przemoczył mu twarz, kiedy wyjechał na ulicę I oczywiście pada, pięknie.
Starł wodę z wizjera. Motocykl to była tania azjatycka maszyna na alkohol, pracująca tak, jakby chciała ale nie może. Na pustych jeszcze ulicach rozwinął przyzwoitą prędkość. Nowy Jork był wielki. Douglas dojechał w ponad kwadrans, w czasie szczutu potrzebowałby conajmniej godzinę. Miał w dupie ograniczenia prędkości.
Ekipa już była. Wyłączył maszynę, potrzebł do grupy, podał rękę drugiemu detektywowi z wydziału. Andrew Moore. od powrotu 3 miesiące temu nie miał okazji żeby z nim popracować.
Pochylił się nad ofiarą, przelotnie obejrzał całe ciało, rozejrzał się po okolicy, zapamiętał położenie ofiary względem ulicy i budynków. Rana mało go interesowała, po sekcji i tak dostaną wszystkie informacje.
Zaczepiony przez koronera odwzajemnił entuzjazm: - Pewnie, może wpadnę nawet na sekcję. O której będziesz kroił Jane?* Tylko nie mów że jak tylko wrócisz do prosektorium.
Wyciągnął telefon, szybkie połączenie z centralą. Rozłączył się. - Anonimowe zgłoszenie 10 po czwartej, patrol 20 po czwartej. Hej Christoph - złapał jeszcze koronera - którzy z nich byli tu pierwsi? - zakreślił palcem łuk po stojących dookoła funktionariuszy patrolu.
Anonimowe zgłoszenie, anonimowa ofiara. Plus ewentualnie jak na razie anonimowy zabójca. Nie mogli poczekać do rana?
Andrew też siedział na telefonie - Idę pogadać z patrolem, oni byli tu jako piewsi.
Pierwszy patrol, mogli zobaczyć coś więcej. obecnieokolica była zadeptana przez techników, a w kilku oknach mógł dostrzec zarysy ludzkich sylwetek. Cisi obserwatorzy akcji policyjnej. Brakowało jeszcze dziennikarzy, podtykających mikrofon pod nos. Douglas nie był w dobrym humorze, potrzebował kawy. Ale to później, wszystkie lokale i bary w okolicy jeszcze zamknięte. Kawy.
*Jane Doe i John Doe - amerykanskie określenia na osobę o niezindentyfikowanej tożsamości
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. |