Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2017, 00:05   #4
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dean, Pat i Chris

- Mi zdarzyło się pracować jako tirówka - Deanna uśmiechnęła się do portiera. - Dawno temu - puściła do recepcjonisty oko. - Mogę opowiedzieć kilka historyjek. Ale koledzy chyba nie mieli przyjemności… Trzy pokoje weźmiemy, to zdecydowanie twój szczęśliwy dzień. Chyba, że wolicie zmieszkać razem? - spojrzała na swoich towarzyszy. - Deanna Williams - przedstawiła się na koniec.
- Ja nie mam nic przeciwko dzieleniu z kimś pokoju. - Pat z zainteresowaniem przyglądała się swoim nowym towarzyszom niedoli. - Patricia Clifford.

Recepcjonista spojrzał na wywieszone w galotce klucze.
- Eeeem mam kilka pokoi dwuosobowych, ale trzyosobowy byłby tylko apartament. Pokój na dachu przy basenie. Najdroższy - spojrzał gdzieś pomiędzy trójkę i chyba zechciał poczuć się częścią grupy więc też się przedstawił. - Joachim Krull - powiedział z nieśmiałym uśmiechem. Sprawiał wrażenie lekko przestraszonego staruszka.

- Uczciwie mówiąc, myślę że mam tu najmniej do powiedzenia. - Chris uśmiechnął się łagodnie - Panie sobie zdecydują. Niemniej mi apartament nie przeszkadza, podobnie jak basen. Nie wiem tylko, czy będzie mi pasować cena tych luksusów. - Wbił przy tym wzrok w Joachima i uśmiechnął się ponownie jakby jednak cena nie miała dla niego znaczenia. Potem obrócił się rozglądając się po recepcji i stracił zainteresowanie rozmową. Prawdopodobnie.
- Piętnaście za noc w standardowym pokoju, dwadzieścia za podwójny i pięćdziesiąt za luksusy… - powiedział nie będąc przekonanym co do tego jak luksusowe są te luksusy.
- Czyli pięćdziesiąt za apartament za naszą trójkę? - Chris rzucił od niechcenia ponownie spoglądając na recepcjonistę. - Uważa Pan, że to uczciwa cena? - zapytał.
- Może czterdzieści pięć za apartament? - Zaproponowała Pat. - Zapłacimy tyle co za trzy jedynki, a Pan będzie miał wolne pokoje, które są tu chyba popularniejsze.
- Cóż za świetny pomysł - powiedział Chris do recepcjonisty, tak jakby to Joachim na niego wpadł. Następnie zaczął się rozglądać za swoim bagażem. Właśnie piekł, jak mu wychodziło z rachunków, trzy pieczenie na jednym ogniu, co go niezwykle ucieszyło. Jak zwykle w takiej sytuacji zaczął wyglądać na niezwykle zajętego jakimiś drobiazgami.
- Eeem wątpię żeby zabrakło mi wolnych pokoi - recepcjonista podrapał się po głowie i w końcu odłożył gazetę na bok prostując się. - Może po prostu dam wam trzy jedynki, co? To też bardzo dobre pokoje, małżonka lubi sprzątać i zawsze robi dobrą robotę, wszystkie są ładne, czyste i w ogóle - powiedział sięgając po kluczyki. - Pokoje obok siebie?
- Tak, trzy obok siebie - zadecydowała Deanna. Już się rozpędza mieszkać z jakimś facetem i małolatą w apartamencie. - Na basen zawsze możemy skoczyć po pracy. To mi przypomina.. - Oparła się lekko o kontuar. - Thomas Cell. Nasz znajomy. Zatrzymał się u Ciebie, Joachimie. - gładko i naturalnie skróciła dystans.

Pat z zaciekawieniem przyglądała się recepcjoniście. Była ciekawa jak zareaguje na takie zbliżenie tuż po tym jak wspomniał o żonie. Sięgnęła do swego bagażu udając, że czegoś szuka, tak by nie przeszkadzać Deannie, w sumie była tu tylko pomocą.

Staruszek zamknął niezdrowe oko jakby sobie przypominając o tym, że jest to dla niego wstydliwe.
- Wysoki facet, pod pięćdziesiątkę, lekko przy kości? - uniósł brew nad zdrowym okiem. - Jest tu już jakiś tydzień czy coś, chyba szuka ziemi do kupienia, gadał z różnymi ludźmi i w ogóle rozpytywał o okolice. Też państwo chcecie kupić tu ziemię? Od razu mówię, że albo nikt nie sprzedaje, albo do niczego się nie nadaje. Jeżdżą tędy tylko tirowcy i to raczej z Meksyku do stanów niż na odwrót - machnął ręką opierając się o stary, skrzypiący fotel. Niepotrzeba było wiele czasu by w tym upale jego skóra przez koszulkę przykleiła się do szybko chłonącego pot oparcia ze skóry, która nasiąkała potem mężczyzny już od wielu lat.

Deanna pokiwała głową. Zdjęcie Thomasa zmaterializowało się na kontuarze, pozornie bez jej udziału
- Kiedy ostatnio go widziałeś, Joachimie?
- Dzisiaj jeszcze nie, a wczoraj nie pracowałem więc wczoraj też nie - powiedział na chwilę patrząc w sufit by sobie przypomnieć.
- Wspominałeś , że żona jest bardzo sumienna w swoich obowiązkach.. Na pewno będzie wiedzieć, kiedy Thomas ostatni raz używał pokoju. Trudno przeoczyć czyjąś obecność - lub jej brak - w czasie pomiędzy jednym sprzątaniem a kolejnym

Bones miał w swoim życiu kilka takich momentów, kiedy uświadamiał sobie, że sprawy idą w niekoniecznie dobrym kierunku i nie bardzo wiedział co z tym zrobić. To był właśnie ten moment. Nie było lepszego sposobu na zwrócenie na siebie uwagi całego miasteczka niż to co właśnie się działo. Nie mieli uzgodnionego planu przed rozpoczęciem poszukiwań, a zaraz wszyscy tutaj będą mówić, że trójka ludzi przyjechała szukać zaginionego faceta. Wyszedł więc po prostu z budynku nie czekając na dalszy ciąg rozmowy. Następnie spacerując niejako bez celu zaczął go oglądać. Był niski i żadne okno nie dawało jakichś szczególnych możliwości obserwacyjnych. Basenem na dachu by nie pogardził, ale cena go trochę odstraszała. Okna były zasłonięte i sprawdzenie wnętrz nie było możliwe, zapamiętał więc nr pokoju przy którym stał pick-up, zrobił kilka kroków tam i z powrotem i wrócił do środka.

Właściciel spojrzał na Deanne podejrzliwie.
- Jak to kiedy używał pokoju? No pewnie wczoraj - odpowiedział bo było to dla niego oczywiste. - Nie możecie do niego zadzwonić czy coś skoro to wasz znajomy?

Pat w końcu wydobyła portfel i wyjęła z niego 15 dolarów. Położyła je na kontuarze, przerywając rozmowę.
- Tak zrobimy. - Uśmiechnęła się do Joachima. - To za pokój. Czy poleciłby Pan jakieś miejsce gdzie będziemy mogli coś zjeść?

Deanna skarciła Pat wzrokiem.
- Najpierw obowiązki, potem rozrywki, słonko - rzuciła do niej. Odwróciła się do Joachima i westchnęła.
- Młoda jest jeszcze.. młoda i za dużo naoglądała się Kryminalnych zagadek i innych Detektywów z Miami. Ty jesteś za doświadczony, żeby się nabrać na takie gierki. Prawda jest tak, Joachimie, że nie mamy żadnych informacji od Thomasa. Przyjechaliśmy go odnaleźć i nie będziemy ściemniać, że szukamy tu odpoczynku.

Pat tylko oparła się o kontuar. Nie planowała kłócić się z Deanną. Była młoda ale według niej “szefowa” zachowywała się lekko nie fair. Odwróciła wzrok bawiąc się leżącymi na blacie banknotami.

Chris w tym czasie wszedł ponownie do recepcji i przysłuchiwał się z pewnej odległości rozmowie.
- Mogliście tak od razu a nie… - powiedział naburmuszony. - Nie widziałem go dziś rano, ostatnimi czasy jak go widziałem, albo długo siedział wieczorami na podwórku i palił szlugi, albo łaził po mieście. A jeśli chcecie coś zjeść - zwrócił się do Patricie nieco mniej obrażony. - Nie wiem czy zdążycie jeszcze do Henry’ego. Chyba mają do dziewiętnastej otwarte, czyli piętnaście minut jeszcze… taka nasza miejscowa jadłodajnia. Ale sklepy są otwarte jeszcze - wyjaśnił.

Pat uśmiechnęła się do mężczyzny.
- To może rano uda nam się zjeść ciepłe śniadanie. - Podała mężczyźnie pieniądze. - Orientuje się pan czy Thomas jadał u Henry'ego?

Joachim pokiwał głową.
- A gdzieżby indziej? Stacy… w sensie żona Henry’ego skarżyła się, że nadużywał ich kawy. Mają niby zasadę, że nieskończona ilość dolewek, ale nikt nigdy nie ma czasu żeby wypić więcej niż dwie, ale ten siedział i siedział - machnął ręką uśmiechnięty. - Za dolca wypijał kawy wartej dobre pięć.
- Fantastycznie - odezwał się Chris - Panie już chyba załatwiły swoje pokoje. Znam się z nimi zaledwie kilka godzin, a wydaje mi się jakby minął miesiąc. - zwrócił się do Jo. - Szkoda tego Teda? Tomasa… słyszałem już tę historię i bardzo się tym przejąłem. Głupio jak znikają ludzie, a gorzej jak znikają twoi koledzy po fachu. Mam nadzieję, że to jakaś głupota i jutro się znajdzie w jakimś barze, albo co - zaśmiał się głupio i ciągnął dalej w kierunku Joachima. - Myślałem, że zaoszczędzimy na pokoju biorąc wspólnie ten apartament, zwłaszcza, że dałbym się pociąć za ten basen… fantastyczna rzecz stary... ale skoro nie… Zawsze staram się być miły dla innych. Dasz mi więc 113? Najbardziej mi się spodobał, a ja się znam na wynajmie - zaśmiał się jakby powiedział świetny żart i wbił oczy w Deannę, gotowy przerwać jej jeśli tylko spróbuje otworzyć usta przed Joachimem.

Pat przyglądała się Chrisowi z odrobiną fascynacji, poważnie rozważając czy ich kolega nie cierpi na jakieś schorzenie psychiczne. Zapowiadały się bardzo ciekawe poszukiwania.
- Mi obojętnie, który pokój dostanę. - Zostawiła pieniądze na kontuarze. - Najbliższy sklep, zobaczę z wyjścia? Ah… jakby mieli tam wyroby tytoniowe, byłoby super.

Joachim patrzył na chwilę na Chrisa, nawet jego chore oko na chwilę załapało skupienie na jednym miejscu.
- 113 jest zajęte, zresztą jak mówiłem wszystkie pokoje są takie same, nawet takie same pościele, tapety na ścianach… - wziął od pozostałej dwójki pieniądze i dał im kluczyki. Pat dostała pokój tuż obok recepcji, Chris 112 obok pokoju gdzie zaparkowano pick-upa, a Deanna 106, znajdujący się mniej więcej pośrodku parkingu.
- Pierwszy sklep pięć minut piechotą, przy głównej ulicy mamy dwa, ale jeśli po szlugi pani tylko chce, to stacja benzynowa naprzeciwko - wskazał palcem na drugą stronę ulicy, niecałe sto metrów znajdowała się malutka stacja, słabo oświetlona, ale tak jak motel miała widoczną tabliczkę “24/7”.
- Cudownie. - Zerknęła na swoich towarzyszy. - To ja bym się ulokowała i poszła zdobyć coś do jedzenia i papierosy. Ktoś chce się przyłączyć?
- Niech będzie - mruknął rozczarowany do Joachima. - ktoś zajął akurat 113? Mówiłeś, że nikogo tu nie macie. - Był przekonany, że recepcjonista ma go za kłamcę, albo dziwacznego durnia i usilnie starał się przechylić szalę na tą drugą stronę. Do Pat zaś uśmiechnął się:
- Chętnie się rozejrzę po miasteczku, jutro mam trochę spraw do załatwienia.
- Nie mówiłem, że nikogo tu nie mamy tylko, że raczej nie zabraknie nam pokoi - Joachim fuknął na Chrisa biorąc znowu gazetę. - Jeśli będziecie potrzebować zamówić budzenie albo coś, numer na recepcje to cztery zera.
- Dziękujemy. - Pat zgarnęła swoje klucze i podeszła do Chrisa. - To za 5 minut na parkingu?
- Nie mieliśmy mieć pokoi obok siebie? - dopytała jeszcze Deanna. -Nieważne, zapytaj prosze żonę o naszego znajomego. Martwimy się. Odwróciła się do Pat:
- Tak, na parkingu.
Zabrała swój klucz i poszła do pokoju.


 
Aiko jest offline