Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2017, 12:53   #83
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Leah

Tymczasem Leah i goniony przez nią człowiek oddalali się coraz bardziej. Tamten nie dbał o nic, panując nieźle nad szybką maszyną. Ludzie z krzykiem uciekali mu z drogi. Jedną kobietę trącił bokiem, kiedy nie zdążyła usunąć się z drogi. Skręcał też co przecznicę i utrzymywał przewagę nad Wierzbovsky. Co gorsza, wściekli jego szaleństwem przechodnie wygrażali mu i wyklinali, odprowadzając go wzrokiem i mimowolnie wracając na chodnik. Tuż przed następny motocykl. Po kolejnym zakręcie Leah niespodziewanie zobaczyła niewielki tłumek blokujący cały chodnik, zaledwie kilka metrów przed nią. Przy ulicy stały samochody, z drugiej strony witryny sklepów, a na środku wszystko blokował mozolnie poruszający się korek.
Leah starała się trzymać tuż na ogonie zbiega, jednocześnie uważając na postronnych przechodniów, co wcale proste nie było, tym bardziej gdy się nie miało żadnego cyber-wspomagania. Żadnych linków poprawiających twoją kontrolę nad pojazdem, żadnych linków do broni, który pomógłby wyciągnąć ją i przycelować w oponę, nie raniąc przy okazji ludzi. Trzeciej ręki też nie miała, więc po prostu zagryzła przekleństwo.
Ściana samochodów i tłumek na chodniku. Co gorsza tamten zdążył już przejechać.
Leah zahamowała.. Nie zaryzykuje strzału w tłumie. Przedzieranie się i machanie odznaką też wydawało się bez sensu bo straci cenne sekundy, których już potem nie odrobi.
- Zadzwoń. Ferro - rzuciła polecenie w stronę holofonu.
A sama skręciła w najbliższą przecznicę aby nie tracąc prędkości objechać korek i spróbować, jak podpowiadała intuicja, spotkać się z uciekinierem gdzieś na następnej prostej. Loteria, ale nie miała innej alternatywy bez uwzględnienia poszkodowanych w ludziach.

Scott nie odebrał, jak zwykle pewnie uważał, że gadanie to chwilowo zbędna, marnująca energię i uwagę czynność. Zdarzało się to już w przeszłości. Zamiast tego pojawiła się wiadomość od niego, odczytywana automatem.
"Uciekinier ma dysk z uczelni. Musisz go przechwycić za wszelką cenę."
Pozbawiony uczuć syntezator nie oddawał emocji, ale "za wszelką cenę" w ustach Ferro brzmiało niepokojąco. Udostępnił też przejrzystą mapę, którą holofon wyświetlił na wskaźnikach motoru. Wskazywała jej pozycję i pozycję uciekającego, dzięki czemu po kolejnych dwóch skrętach wypadła blisko zbiega. Ten jednak nie widząc jej za sobą przez kilka chwil, zmienił taktykę.
Z pełną prędkością władował się w witrynę salonu operatora holosieci. Wzmacniana szyba nie miała szans w zderzeniu z maszyną. Mężczyzna zeskoczył w niej jeszcze w ruchu. Poturbował się, rąbnął o biurko, ale natychmiast wstał, odpychając przerażonego. Scott musiał mieć wgląd we wszystkie kamery, usłyszała jego głos, tym razem rzeczywisty. I była pewna, że czuje w tym nutę strachu.
- Nie możesz pozwolić, aby podłączył komputer!
Wjechała zaraz za uciekinierem, ale nie była mistrzynią motoru. Straciła panowanie nas maszyną i przewróciła się, zeskakując i przetaczając po pokrytej szkłem podłodze. Już wstawała, unosząc pistolet. Tamten w ręku miał dysk i kabel. Wpinał go właśnie w sprzęt gościa od sprzedaży.
- ZNISZCZ GO! - Scott zdecydowanie był przerażony.
Strzeliła. Kula minęła cel o milimetry. Strzeliła raz jeszcze. Zdążył podłączyć, ale ile to trwało?
Pocisk rozerwał dysk i posłał go na drugi koniec pomieszczenia.
Czy nie było za późno?


Kye

Kiedy ludzie od fizycznej roboty odeszli, Murzyn podstawił sobie krzesło i podpiął kablem swój deck do komputera. Drugi wręczył Lisie.
- Spróbuję się podpiąć do VR'u, zobaczyć co oni tam widzą. W razie czego wyciągaj kabel.
Był za to za stary. Nie ukrywał, że ta niezdrowa ciekawość pchała go dalej. Świat się zmieniał, a w wielu dziedzinach Remo pozostawał dzieckiem. Pokaż lizaka, a on pójdzie sprawdzić jaki ma smak.
- Nie zwiedzaj zbyt głęboko, staruszku - Harris posłała mu uśmiech i mrugnęła wesoło. Tylko po jej ruchach zauważał, że jest spięta i jednocześnie zdeterminowana, aby nic nie zawalić.

Potem wchłonęła go wirtualna rzeczywistość, zaczynająca się od ekranu "generowanie", co samo w sobie już było nietypowe. Trwało to kilka sekund, zanim został wrzucony w zupełnie inny świat pełen barw. Nad sobą miał błękitne niebo, przed sobą duży basen i widok na palmy oraz ocean niewiele dalej. Za sobą piękny hotel. A on sam leżał na leżaku, z drinkiem w dłoni. To samo w sobie nie było niczym dziwnym, wirtualne rzeczywistości tym właśnie przecież były. Dopiero po chwili docierać zaczęły niepokojące sygnały.
Był niemal pewien, że w oddali widzi wielką tarczę, do której przymocowano Hyustona. Półnaga Lisa właśnie strzelała do niego kulkami z farbą. Na leżaku naprzeciwko leżała Ann, czytając holoksiążkę. Miała na sobie krótką sukienkę i w tej pozycji dostrzegał zarówno brak majtek jak i prześwitujące przez materiał sutki.
Gdzie trafił? Do zboczonego odbicia jego własnych myśli, marzeń? Tego nie oferowały obecne oferty VR'u.

Odwrócił się. Na leżaku obok leżała Elena. Opalała się topless, w zaledwie skąpym dole od bikini. Jędrne, piękne ciało błyszczało od olejku. Czy tak wyglądała w rzeczywistości, czy tak sobie wyobrażał?
- Wreszcie się spotykamy - odezwała się znajomym głosem, uśmiechając szeroko i patrząc mu prosto w oczy.


Psyche, Mik

Ładunki eksplodowały, bez trudu niszcząc mocowanie drzwi i dużą część betonowej framugi. Wpadli do środka z uniesioną bronią, napotykając krótki korytarz i następne drzwi. Otwierały się na przycisk, nie miały nawet standardowego zamka cyfrowego, a prowadziły do małego, zimnego pomieszczenia. Siedział w nim android, pracując na włączonych ekranach i nie reagując na nowoprzybyłych. Zupełnie jakby nie zarejestrował ludzi, albo nie poświęcił im żadnej istotnej komendy, bo ciężko w jego przypadku było mówić o myślach. To co działo się na ekranach nic nie mówiło żadnemu z nich, pewnie trzeba byłoby ściągnąć IT.

Pomieszczenie operatorskie było przejściem do dwóch innych. W pierwszym za szybą dostrzegali szafy serwerowe. Aby je otworzyć, należało mieć kartę i według informacji na ekranie - również zamknąć główne wejście, co oznaczałoby znalezienie się w niekomfortowym położeniu, bowiem bez szybkiego wyjścia w razie jakiejś pułapki.
Zanim jednakże zdecydowali, drugie - pozbawione szyby drzwi - odsunęły się same. Gruba warstwa metalu odsłoniła dużą, surową i zimną piwnicę. Pierwsze, co rzucało się w niej w oczy - przy oświetleniu słabych ledowych lamp - to komory i fotele do wirtualnej rzeczywistości. Stało ich tu kilkanaście, może kilkadziesiąt jeśli przeszłoby się dalej. Jedno krzesło umieszczono w centralnym miejscu. Leżał na nim człowiek, który nagle otworzył oczy.

Manuel Navarro uśmiechnął się.
A wraz z tym uśmiechem zaczęły otwierać się komory, w których znajdowały się piękne, umięśnione, nagie ciała. Bezwłose głowy coś im przypominały…
- Witajcie. Spodziewałem się tej wizyty - głos domniemanego "Zbawiciela" był lekko zachrypnięty, jakby od długiego nieużywania. - Porozmawiajmy.
Drzwi wejściowe do pokoju z androidem zasunęły się z sykiem, miażdżąc blokujące je krzesło i nie pozostawiając wiele miejsca na przeciśnięcie się.




..:: CIĄG DALSZY NASTĄPI… ::..
 
Sekal jest offline