Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2017, 15:36   #220
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Silnik jęczał i rzęził jednak pracował wytrwale wprawiając w ruch pojazd, któremu od jakiegoś czasu należał się spoczynek. Wieczny zapewne, biorąc pod uwagę brak dostępu do mechanika i warsztatu. Ba, nawet samego mechanika czy samego warsztatu. Jedyne, na co można było w tej chwili liczyć to to, że nie podda się dopóki nie dotrą do pozostałości po spalonej farmie. Jhonny obudził się gdy tylko silnik ożył i siedział teraz niczym kukiełka, na siedzeniu pasażera. Nie odzywał się i nie odrywał spojrzenia od przedniej szyby i świata, który się za nią malował. Świata pustego, pełnego rozbłysków słońca, które wesoło przeglądało się w powstałych po deszczu kałużach. Świata, który może i sprawiał chwilowo wrażenia cichego i spokojnego, ale które to wrażenie było złudne niczym fata morgana na pustyni. W każdej chwili cisza mogła zostać zastąpiona odgłosem pocisków uderzających o karoserię, odgłosem wybuchu czy niesionym przez wiatr krzykiem ogłaszającym światu kolejną duszę, która w brutalny sposób została wydarta z ciała. Nadzieja na przetrwanie była obecnie towarem deficytowym. Jedyne na co można było liczyć to szybka i bezbolesna śmierć. To jednak nie pasowało do osoby, która tego przedpołudnia zmusiła wymęczoną ghurkę do podjęcia kolejnego wysiłku. Stoner nie należał bowiem do ludzi, którzy łatwo się poddają i których kolejne niepowodzenia przygniatają do ziemi. Uparcie walczył dalej, zmuszając wszystkich i wszystko wokoło, do tego samego.

Farma okazała się być budynkiem starej ery, takim który pewnie mógłby spokojnie podchodzić pod ochronę zabytków kultury, gdyby nie to, że nikt już się takimi sprawami nie przejmował no i to, że bez dwóch zdań niewiele do chronienia zostało. Trzy ściany głównego budynku mieszkalnego stały jeszcze w miarę pewnie, jakby uparcie wystawiając swe opalone paluchy w stronę nieba, pokazując tym samym że się nie ugną. Czwarta ściana poległa, uginając się pod naporem żywiołów. Podobnie rzecz się miała z dachem, z którego pozostały jedynie rozrzucone fragmenty dachówek. Zachowała się jednak część podłogi piętra, dzięki czemu na upartego można było szukać pod nią osłony przed siłami natury. Stojąca nieopodal stodoła była jedynie ledwie widocznym prostokątem, sprawiającym wrażenie gotowego do poddania i to z przeterminowaną datą. Zostawało mieć nadzieję na to że chociaż piwnica się uchowała lub schron, do tego jednak by je znaleźć trzeba było opuścić suche i bezpieczne schronienie jakim była wierna ghurka. Trzeba było zanurzyć się w błocie i brnąć przez nie, szukając jakiegoś znaku, drzwi za którymi kryłaby się jakże potrzebna im w tej chwili szansa na zebranie sił, na odpoczynek i być może, także na pokrzepienie się jedzeniem. Tak, wymagania co do resztek farmy były ogromne, nierealne wręcz, a jednak budzące nadzieję na to, że zostaną spełnione. Czy los miał się do nich uśmiechnąć czy też wystawić im środkowy palec, o tym musieli przekonać się sami.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline