Szlachcic zdenerwowany siedział na lichym, drewnianym krześle, kiedy rozgrywała się walka w karczmie. Nie miał wpływu na wydarzenia, więc siedział cicho. Nie miał przy sobie pucharu z winem- wyrzucił go wcześniej, żeby zwrócić na siebie uwagę.
W końcu wszystko się skończyło. Starzec i jego poplecznicy zostali pokonani. Żołnierze zaczęli wyprowadzać rozbrojonych chłopów. Szlachcic nie ruszał się ze swojego miejsca, lustrując wzrokiem sytuację.
Kiedy wszystko się zaczynało w miarę uspokajać, podszedł do niego Inkwizytor. -Czar? Bardzo wątpliwe, ale nie wypada odmawiać najświętszemu Kościołowi Sigmara. Przyjmuje wasze zaproszenie. - powiedział szlachcic po wysłuchaniu słów inkwizytora.-A i karczmarzu. To wasza zapłata za wino.- mówiąc to rzucił złotą monetę w kierunku bladego ze strachu właściciela karczmy. |