Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2017, 16:59   #1445
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Bryka szeryfa miała... cudownie brzmiący silnik. Słysząc jego niskie buczenie, Ortega dostawała gęsiej skórki, zaś oczyma wyobraźni widziała pracę tłoków, ukrytych pod ciemną maską. Prawie mogła ich dotknąć, zagłębić ręce w sztucznych trzewiach i poczuć drzemiącą w nich moc. Z chęcią zaznajomiłaby się bliżej z tą bestią, zaprosiła do garażu i tam rozebrała na czynniki pierwsze, wyczyściła każde element i złożyła na nowo, choćby miało to trwać i miesiąc. Przy V8 silnik ich subaru brzmiał niczym popierdywanie staruszka po grochówce. Nie żeby było na no narzekać, ale cóż... w wynajdywaniu powodów do niezadowolenia, Sam miała czarny pas i wieloletnie doświadczenie, a także predyspozycję charakteru.

- Echhh... - westchnęła z bólem, gdy mechaniczna bestia zamilkła. Mokry sen mechanika skończył się brutalnie, przywracając dołującą i smutną, szarą rzeczywistość dnia codziennego. Z trupami i strzelaninami w tle. Wychodziło na to, że ich tajemniczy zabójca chce dorwać tą wczorajszą laskę i zafundować jej ostateczne rozwiązanie kwestii świadków naocznych. Oczywiście tępy chuj miał gdzieś czas oraz siły, jakie zeszłej nocy monter włożyła w składanie i zszywanie obcej bladzi. Zero poszanowania dla pracy człowieka pracującego...

Znów pożałowała, że śladem Razora nie schlała się w trupa i nie padła pod stołem warsztatu, przez co zdarzenia minionej nocy pozostałyby poza jej rejestracją i obecnością. Dobrze by poszło, to i poranną strzelaninę dałaby radę przespać, a tak wychodziło na to, iż po raz kolejny pakować się musi w sprawy, które obchodziły ją mniej niż godność Parcha.

- A mogłam siedzieć w warsztacie - wyburczała standardowy tekst, dzieląc się z okolicą swoim cierpieniem. Miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy i takie tam. Do tego jeszcze nie zabrali żadnego granatu. Granat załatwiłby sprawę od ręki.

Zwlekła się ciężko z paki na glebę, cedząc pod nosem wiązankę średnio zrozumiałą, lecz w pewnością mało cenzuralną. Zgrzytała do kompletu zębami, rozsiewając złość pod rękę z niezadowoleniem. Pójdzie źle, zmuszą ją do składania kolejnych jełopów, a przecież tyle razy Ortega powtarzała - nie była pieprzonym lekarzem! Ani strzelcem!

Tego ostatniego też nie dostrzegano, pchając ją po raz kolejny na scenę mordobicia i strzelaniny, co dawało niemiłą podstawę sądzić o prawdziwości wcześniejszych spostrzeżeń.
- Nie zabij nas, Morrison - sarknęła, mijając nemezis szerokim łukiem. Kiwnęła Sloanowi i splunęła w piach.
Parch serio chciał się jej pozbyć... i właśnie zyskał piękną okazję.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 01-06-2017 o 17:10.
Zombianna jest offline