|
Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
30-05-2017, 12:47 | #1441 |
Reputacja: 1 | Turlu, turlu -Jeśli nie jedzie do szpitala to mamy szczęśliwy dzień - odpowiedział Sloan Cosmo przycisnął gaz do dechy turbodoładowany boxer zawył wkręcając się na wysokie obroty, BRAT zostawił w tyle pickupa z zastępcami szeryfa ale nie miał szans z Caprice szeryfa, jeśli był to oryginalny przedwojenny policyjny sedan to najpewniej posiadał 300-konną jednostkę V8 o pojemności 5,7 litra, czyli coś z czym 95-konny silnik 1,8 z subaru raczej nie miał większych szans, a na pewno nie na asfalcie. Niemniej jednak Cosmo nie pozostawał daleko w tyle nadrabiając sterownością w zakrętach. Zanim dojechaliście strzały ucichły, choć udało wam się lepiej wsłuchać po drodze, możliwe że jedną z broni był karabinek który już dzisiaj usłyszeliście druga brzmiała jak strzelba, była jeszcze chyba trzecia broń ale krótko. Wjechaliście na podwórze gdzie już stał samochód szeryfa. Drzwi do domu doktora stały otworem, najpewniej szeryf nie zadał sobie trudu zamykając za sobą gdy wpadł do środka. Skye i Andrew W oknie sąsiedniego budynku które wychodzi w stronę budynku doktora okno jest szeroko otwarte a na wietrze powiewa firanka.
__________________ A Goddamn Rat Pack! |
31-05-2017, 02:22 | #1442 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec Niecierpliwił się. I niepokoił. Zdążą? Nie zdążą? I zdążą na co? Wesprzeć szeryfa i uchronić Razora i Kate? Uratować? Choć jedne z nich. Czy już tylko pojmać i dorwać ich mordercę? A może nie? Może znowu zdąży zwiać? Czekanie było takie frustrujące! Ale też jak wiedział było nieodłączną częścią walk. Cosmo ładnie pocisnął. Widział jak zasuwali. Zostawili drugiego pikupa w tyle. Ten samochód z przodu co wyglądał jak prawdziwy radiowóz sprzed wojny jednak był zauważalnie szybszy. Choć szturmowiec zgadywał, że to wina przyśpieszenia i silników czy coś takiego a nie Cosmo. Teraz mieli do pokonania głównie przestrzeń i choć ich kierowca robił co mógł pozostałym zostawało właśnie czekanie. - Spokojnie, dorwiemy go! Co by nie zrobił dorwiemy go! - krzyknął do obsady ich pojazdu przekrczykując pęd i wycie silnika. Nie wiedział jeszcze jak ale wiedział, ze go dorwą. Prędzej lub później. Bliżej lub dalej. Ale dorwą mordercę. Nie trawił takich ludzi. Sam nie lubił zabijać. Właściwie to nawet do walki nie było mu śpieszno. Wiedział z jakim ryzykiem się wiążę więc póki się dało próbował innych metod. Ale tacy jak ten co tu grasował? Najpierw Kate, potem Tom, teraz znowu Kate i kto wie, może wszyscy w szpitalu. Nie. Zabić w walce, w samoobronie siebie i bliskich, kolegów z pracy to jedno. Ale zabijać by tuszować inne zabijanie to nie. Tego nie aprobował. I był gotów to wykorzenić. Stalem, ogniem i ołowiem jeśli trzeba. Dojechali! Szeryf w swojej pandzie ich trochę wyprzedził ale i tak przyjechali szybciej od drugiego policyjnego wozu. Wtedy jakimś psim swędem gdy próbował oszacować straty czy namierzyć strzelców i wzajemne cele rzuciło mu się w oczy ten ruch bieli na pętrze. Okno! Otwarte okno! Przypadek? Może ktoś zostawił i tyle? Ale może z tamtąd ktoś właśnie strzelał? Szeryf wbiegł już do środka. Pozostali gliniarze zaraz tu będą. Nie słychać było krzyków ani klasyka "Stać Policja!" ani strzałów. Ale zbieg nawet na piechotę mógł zwiać nim przyjechali. Szturman postanowił zaryzykować. Jak się pomyli... - Skye za mną! Sam leć do środka! Szefie, pójdzie pan z nią? Cosmo, Foxy zostajecie w bryce i bądźcie pod radiem! Może spieprzyć do czerwonego kapturka to was wezwiemy! - krzyczał w biegu wyskoczywszy z paki pikupa i biegnąc w stronę bramy. Chciał obiec budynek bo wejście chyba powinno być od ulicy. Jeśli nie zobaczą uciekającej sylwetki spróbują sprawdzić budynek z firanką. Jeśli z tego miejsca ktoś strzelał pewnie zostawił łuski. Jeśli to morderca Toma to może nawet te same, szarawe łuski kalibru 5.56. Biegnąc nasłuchiwał. Morderca powinien przyjechać tym cholernym, czerwonym gruchotem. Mógł właśnie do niego wsiadać i odpalać co była szansa usłyszeć nawet jeśli by go nie widzieli. Jeśli by to zawiodło jeszcze zostawały tropicielskie oczka dziewczyny w kapturze. Zresztą ona miała przy coś cięższego niż broń krótka. A gdyby znów zaczął się pościg za czerwonym kapturkiem no liczył, że zdołają przez radio wezwać Cosmo. Chyba był obecnie ich najlepszym kierowcą w tej ekipie.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
31-05-2017, 15:32 | #1443 |
Reputacja: 1 | Cosmo Cosmo aż do tej pory nie miał okazji wycisnąć więcej. Na ulicy w całkiem dobrym stanie Subaru mogło się rozpędzić. Wahał się na zakrętach czy przypadkiem nie przesadzi z prędkością. Chwilowe zdjęcie gazu, zakręt i jazda dalej. Cosmo nie odczuł poślizgu, przy kolejnych zakrętach pozwolił sobie na więcej ryzyka. Pickupa policji wyprzedził dość szybko, gdy tamten dopiero rozpędzał się po zakręcie. Chevrolet Szeryfa był niesiągalny, monter zbliżał się do niego na łukach, ale na prostej szeryf po prostu pruł do przodu, zostawiając ich w tyle. Cosmo milczał, w tym hałasie musiałby zdzierać sobie gardło. Hamowanie było łagodniejsze niż start, stojący samochód szeryfa minęli siłą rozpędu, dopiero wtedu wyhamował, zostawiając pomiędzy dość miejsca dla drugiego miejscowego wozu. Nie gasił silnika, odruchowo przestawił dźwignię w położenie neutralne. - Dobra, jak wysiądziecie to jeszcze tylko zawrócę! - Stał pod kątem do budynku, jak wykręci to stanie do niego tyłem, w poprzek drogi, częściowo ją blokując. Będzie wtedy mógł wtedy wyjechać w obu kierunkach bez zbytniego kręcenia. I szybciej. Karawaniarz już tetaz zaczął wypatrywać czerwonego pickupa.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:03. |
01-06-2017, 16:23 | #1444 |
Reputacja: 1 | Foxy miała się słuchać, pokazać że umie wykonywać rozkazy... ale widziała co skryty prawdopodobnie w domu Cavendisha skurwysyn zrobił z Kate. Uciskała klatkę piersiową Tommy'ego w daremnej próbie zatamowania krwotoku. Czuła jak przestaje oddychać i umiera pod jej palcami. A teraz czaił się za ścianą, wciąż uzbrojony i niebezpieczny. Przyjechał skończyć co zaczął, przy okazji usuwając stojące na drodze przeszkody. - Idę z wami - podjęła szybką decyzję i nie mając zamiaru patrzeć na przeciw szturmowca, ruszyła za nim w biegu Sięgając po broń i sprawdzając czy jest naładowana. Szczęście pozwoli to odstrzeli dzikiemu psu głowę, albo chociaż zrobi w ciele dziurę nim zdąży skrzywdzić kogoś z ludzi z którymi tu przyjechała. Więcej do szczęścia nie potrzebowała.
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
01-06-2017, 16:59 | #1445 |
Elitarystyczny Nowotwór Reputacja: 1 | Bryka szeryfa miała... cudownie brzmiący silnik. Słysząc jego niskie buczenie, Ortega dostawała gęsiej skórki, zaś oczyma wyobraźni widziała pracę tłoków, ukrytych pod ciemną maską. Prawie mogła ich dotknąć, zagłębić ręce w sztucznych trzewiach i poczuć drzemiącą w nich moc. Z chęcią zaznajomiłaby się bliżej z tą bestią, zaprosiła do garażu i tam rozebrała na czynniki pierwsze, wyczyściła każde element i złożyła na nowo, choćby miało to trwać i miesiąc. Przy V8 silnik ich subaru brzmiał niczym popierdywanie staruszka po grochówce. Nie żeby było na no narzekać, ale cóż... w wynajdywaniu powodów do niezadowolenia, Sam miała czarny pas i wieloletnie doświadczenie, a także predyspozycję charakteru. - Echhh... - westchnęła z bólem, gdy mechaniczna bestia zamilkła. Mokry sen mechanika skończył się brutalnie, przywracając dołującą i smutną, szarą rzeczywistość dnia codziennego. Z trupami i strzelaninami w tle. Wychodziło na to, że ich tajemniczy zabójca chce dorwać tą wczorajszą laskę i zafundować jej ostateczne rozwiązanie kwestii świadków naocznych. Oczywiście tępy chuj miał gdzieś czas oraz siły, jakie zeszłej nocy monter włożyła w składanie i zszywanie obcej bladzi. Zero poszanowania dla pracy człowieka pracującego... Znów pożałowała, że śladem Razora nie schlała się w trupa i nie padła pod stołem warsztatu, przez co zdarzenia minionej nocy pozostałyby poza jej rejestracją i obecnością. Dobrze by poszło, to i poranną strzelaninę dałaby radę przespać, a tak wychodziło na to, iż po raz kolejny pakować się musi w sprawy, które obchodziły ją mniej niż godność Parcha. - A mogłam siedzieć w warsztacie - wyburczała standardowy tekst, dzieląc się z okolicą swoim cierpieniem. Miało być tak pięknie, miało nie wiać w oczy i takie tam. Do tego jeszcze nie zabrali żadnego granatu. Granat załatwiłby sprawę od ręki. Zwlekła się ciężko z paki na glebę, cedząc pod nosem wiązankę średnio zrozumiałą, lecz w pewnością mało cenzuralną. Zgrzytała do kompletu zębami, rozsiewając złość pod rękę z niezadowoleniem. Pójdzie źle, zmuszą ją do składania kolejnych jełopów, a przecież tyle razy Ortega powtarzała - nie była pieprzonym lekarzem! Ani strzelcem! Tego ostatniego też nie dostrzegano, pchając ją po raz kolejny na scenę mordobicia i strzelaniny, co dawało niemiłą podstawę sądzić o prawdziwości wcześniejszych spostrzeżeń. - Nie zabij nas, Morrison - sarknęła, mijając nemezis szerokim łukiem. Kiwnęła Sloanowi i splunęła w piach. Parch serio chciał się jej pozbyć... i właśnie zyskał piękną okazję.
__________________ Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena Ostatnio edytowane przez Zombianna : 01-06-2017 o 17:10. |
02-06-2017, 13:12 | #1446 |
Reputacja: 1 | Andrew, Skye, Foxy Sloan wyciągnął swoją 1911 -Ja zostanę z Cosmo, z moją nogą żołwia bym nie dogonił. Drzwi wejściowe były zamknięte tylko na klamkę, za nimi na podłodze leżała na brzuchu starsza kobieta, ręce miała związane na plecach kawałkiem drutu który wbijał się w skórę praktycznie do krwi, usta miała zatkane szmatą a z rozbitego nosa leciała jej krew która utworzyła na podłodze kałużę. Sądząc po czerwonej plamie na wewnętrznej stronie drzwi ktoś potężnie pchnął je uderzając kobietę. Z pokoju na lewo dochodził starczy głos pełen niepokoju: -Joyce!? co się dzieje Joyce? Korytarz prowadzi w głąb domostwa zaś obok są schody na piętro. Sam Dobyłaś broni i wpadłaś do domu, na schodach minełaś doktora który stopień po stopniu z wysiłkiem wdrapywał się na górę jedną ręką trzymając się poręczy w drugiej niosąc wypchaną torbę lekarską, wyrwałaś mu torbę i pobiegłaś na górę. Pod drzwiami pokoju w którym leżała Kate siedział Tom trzymając w ręku Kate zarówno dziewczyna jak i tom krwawili, Kate z rany na udzie, Tom z rany na ramieniu. Nie wyglądały one poważnie. Wbiegłaś do pokoju gdzie leżała Kate, do pokoju przez dziury w zasłonach wpadały smugi światła w których tańczył kurz. Pokój był posiekany kulami, wyraźnie widziałaś ślady kul z karabinka i śrucin na podłodze wokół łóżka (oraz pod łóżkiem) parę kul trafiło też w przeciwległą ścianę i rozbiło szybę biblioteczki która tam stała. Na podłodze przy łóżku leżał Razor jedną ręką trzymając się za krwawiący brzuch drugą próbując zdjąć swoją nieodłączną maskę. Obok niego na podłodze leżał poobcierany rewolwer, W kącie pokoju gospodyni wyciągała z szafki prześcieradło czy inną bieliznę pościelową.
__________________ A Goddamn Rat Pack! Ostatnio edytowane przez Leminkainen : 02-06-2017 o 13:21. |
07-06-2017, 10:08 | #1447 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Andrew "Andy" Morrison - pogodny szturmowiec Szturman zdziwił się gdy Foxy do nich nagle dołączyła. Postanowił jednak na razie brać co dają. Poza tym przy przeszukaniu budynku na dwie osoby wydawało mu się dość ryzykowne. Trzy w to w sam raz na jedną trójkę. Cztery to już dwie pary. Biegiem zatrzymał się przy ścianie wejściowej z widocznymi już drzwiami. - Dobra dziewczyny ja idę pierwszy. Zawsze sprawdzam to co przed nami, dół a na krzyżówkach moją lewą. Skye ty sprawdzasz górę i prawą. Foxy ty idziesz za nami i pilnujesz nam pleców. Nie rozdzielamy. Ktoś coś zobaczy niech położy mi dłoń na ramieniu. - szturman znów żałował, że nie mieli okazji ze sobą potrenować nawet tak podstawowych zachowań. Musieli więc improwizować ale starał się choć nakreślić te podstawy. I na ten budynek i jakby pościg się przeniósł gdzie indziej. Na więcej obecnie nie mieli czasu. Zostawało jeszcze tylko jedno. - Nikt nie zginie. - uśmiechnął się półgębkiem do dziewczyn i puścił im oczko powtarzając te same zawołanie przed akcją jak wieki a parę dni temu przed porannym szturmem na tych ochroniarzy - bandytów. Wtedy naprawdę im się udało i nikt od nich nie zginął. Miał nadzieję, że teraz też tak będzie. Odwrócił się i na lekko ugiętych nogach, w nieco pochylonej sylwetce uniosł swój Vector o pionu i ruszył przed siebie. Na takie bliskie odległości optyka zamontowana na afrykańskim karabinku była mało przydatna. Nie chciał jednak rezygnować z niego mimo tej niewygody bo w starciu z tym francuskim FA MAS czy podobnej klasy broni to była jedyna broń dorównująca mu silą ognia jaką mieli. Teraz dopiero jakoś do niego dotarło, że jeśli tamten nadal strzelał z tego 5.56 to pewnie też miał optykę. Mógł zdjąć co prawda ale było to równie prawpopodobne jak to, że Morrison zdjął dotąd swoją optykę ze szturmówki. - Koleje Nowojoroskie! Wjeżdżamy! - krzyknął trochę, żałując, że nie są z policji. Zdaniem kolejarza okrzyk "StaC Policja!" nadal zachował swoją wymowę. Ale nie wypadało podszywać się pod inne służby. Wolał jednak jakoś odznaczyć swoje barwy i intencje. Widok starszej pani skrepowanej i zakneblowanej ale jeszcze żywej udźgał go do żywego. Przeszedł przez pokój kierując się ku drzwiom za którym dochodził głos. - Foxy rozwiąż ją. - rzucił do obydwu dziewczyn. Sam ustawił się na ten krok czy dwa od strony zawiasów drzwi. Dzięki czemu gdyby drzwi się otwarły powinien mieć niezły widok po skosie w głąb pomieszczenia. Głową dał znać Skye by ustawiła się podobnie obok by mogła podobnie filować na drugą stronę pomieszczenie niewidoczną dla niego. Dzięki czemu we dwójkę powinni mieć przyzwoite pole ostrzału na to co za drzwiami. Gdyby trzeba było strzelać. - Nie strzelać! Otwórz drzwi i wyłaź z pustymi łapami! Joyce żyje! - rozkazał w kierunku drzwi. Póki Foxy nie rozcięła więzów tej leżącej kobiety nie chciał się rozdzielać sprawdzając resztę pomieszczeń.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
08-06-2017, 17:02 | #1448 |
Reputacja: 1 | Cosmo Kiedy ostatnia z pasażerek wyskoczyła na sypiący się chodnik, Cosmo powoli wycofał i zaczął zawracać. Stał obecnie przodem ana skos do budynku. Poszukał wzrokiem drugiego policyjnego pojazdu. Nie chciał im przypadkiem zajechać drogi. Zakręcił kierownicą. Do tyłu, łukiem, wjechał tylnymi kołami na chodnik. Potem do przodu i jeszcze raz do tyłu, koła ponownie wjechały na krawężnik, powiększając usypisko rozdrobnionego betonu. Pozycja neutralna. Wystawił karabinek, lufę oparł o ramę okna. Stał teraz tyłem do domu, w poprzek ulicy. Mógł błyskawicznie zablokować drogę. Cosmo co chwila przerzucał wzrok to z lewej to z prawej, kontrolując dodatkowo lusterka. Podczas jazdy nie zwracał na nie uwagi. Poprawił ich położenie. Lewe bardziej na zewnątrz, środkowe... środkowe po prostu na środek, kabina była krótka, lusterko doskonale pokrywało widok za paką. -Panie Sloan, mógłby pan przestawić lusterko bardziej na zewnątrz i w górę? Dziękuję. Był spięty, musiał się czymś zająć.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami. Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:03. |
08-06-2017, 18:15 | #1449 |
Reputacja: 1 | Zamiast celu następna ranna baba, co za porażka. Skye zgrzytnęła zębami i przylgnęła plecami do ściany. Filowała na swoją część korytarza mając niemiłe wrażenie, że pozwalają zbiegowi... zbiegać dalej. Bawił się z nimi, szydził w żywe oczy. Zawsze zostawali krok za nim i widzieli albo efekty jego działań, albo kurz wzniecany przez jego stopy czy koła bryki. Majaczył jak widmo na horyzoncie - niedościgniony, poza zasięgiem. - Kurwa no - zaklęła, zaciskając ręce na broni. Odkaszlnęła i dodała pytania - Gdzie on jest, gdzie pobiegł?! Jest z wami Tom? Widzieliście Toma? Był tu? Jest cały? - przy ostatnim wzdrygnęła się. Polubiła ciepłego, empatycznego kolesia o spracowanych dłoniach, który zadawał sobie tyle trudu, aby odwiedzać ją w chorobie i robić to, czego nie pojmowała. Gdyby coś mu się stało... na sama myśl wyszczerzyła kły, warcząc jak zwierzę.
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral, To make sure that I stay dead. |
10-06-2017, 00:00 | #1450 |
Reputacja: 1 | Co mogła zrobić starsza, schorowana kobieta zapewne nie mająca przy sobie broni? Foxy w pierwszym odruchu przypadła do niej chcąc i uwolnić ją od drutu i knebla. Zobaczyć, czy nie potrzebuje doraźnej pomocy i nie skończy jak Tommy z pociągu. Andrew jednak miał inne plany. Chcąc nie chcąc barmanka została na miejscu, ubezpieczając szturmowca po swojej stronie drzwi. - Przychodzimy w pokoju - mruknęła z przekąsem, zezując wzdłuż lufy broni. Szkoda tylko że druga strona miała kompletnie inne plany i założenia na ten dzień.
__________________ A God Damn Rat Pack Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy... |
| |