Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 00:37   #73
Matyjasz
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Nuln już definitywnie wstało i dawało w kość swoim mieszkańcom. Rzeka Reik w blasku słońca, ucieszona dodatkową temperaturą postanowiła mocniej parować, akurat gdy bohaterowie wracali z lepszej części miasta do tej gorszej. Z parą szedł wyszukany zapach wszelkich alchemicznych odczynników używanych w przeróżnych garbarniach i innych zakładach przemysłowych.
Po przejściu przez most aromat cywilizacji ipostępu wcale nie zmalał, na szczęście nos miał czas się przyzwyczaić.


Pomysły zasadniczo były dwa, sprawdzić miejsce zbrodni, czego chciał niziołek jak i przeszukać łódź i mieszkanie Hagera, które były jednym i tym samym miejscem.


Przez pewien czas droga do obu tych miejsc była taka sama lecz wkrótce niziołek skręcił w plątaninę wąskich uliczek zostawiając główną grupę z ich celem podróży.


***
Ludo


Miejsce zbrodni zmieniło się diametralnie od chwili gdy je opuścili.
Ludo opuścił niemal pustą ciemną uliczkę.
Powrócił do wciąż ciemnej uliczki na której odbywał się festyn. Wszyscy miejscowi, którzy mieli trochę więcej czasu chcieli zobaczyć miejsce gdzie bohatersko poległ Gert Hager i wypowiedzieć parę zdań o tym co sądzą o tej sprawie, a że nie wiedzieli nic to sądzili bardzo dużo.
Domniemani świadkowie prześcigali się w opowieściach o tym jaka to zła moc zabiła biednego przemytnika.
W chwili obecnej dominowały dwie główne teorie:
Gerta Hagera napadło stado demonów, wiedzionych przez kultystów. Nim poległ zabił pięciu z nich i dwa demony, a świątynia Sigmara tuszuje całą sprawę by nie wywołać paniki.
Ponoć sam imperator Karl Franz ma odwiedzić wolne miasto Nuln. Nie byłoby to nic niezwykłego gdyby nie to, że imperialny gryf będący jego wierzchowcem zerwał się z łańcucha i zabił biednego Hagera. Ludo wierzył, że gryf był do tego zdolny, przebrzydła bestia.
Trzecia grupa uważających się za ludzi logiki i rozsądku, czyli nudnych, uważała to wszystko za bujdy.
Całość dopełniał obwoźny sprzedawca pasztecików z szeroko pojętym mięsem oraz parówek w chlebie, wraz z wózkiem opalanym węglem.
Niziołek mimowolnie westchnął, jeżeli są w tym miejscu odpowiedzi to nie łatwo będzie je znaleźć.

Kolejne pytanie o to samo nie zakończyło się tym razem szaloną opowieścią.
- Parówka dwa, pasztecik trzy pensy. Żyły sobie na tej ofercie wypruwam. Babunia sama robiła. - Sprzedawca ewidentnie łgał. Specyfiki pewnie nawet nie leżały koło mięsa a jego babcia z pewnością od lat nie żyła. - I widziałem co się stało. - To ostatnie mogło być prawdą.
Dalsze pytanie przyniosło dość długą i bezładną opowieść o tym jak to ciężko w dzisiejszych czasach znaleźć wysokiej jakości produkty potrzebne do prowadzenia ulicznej gastronomii.
- No i widzę Hagera, wcześnie rano jak idzie z jakimś człowiekiem, rozmawiali, Hager czasem głos uniósł ale był spokojny. Ryży był, ten człowiek, znaczy rudy, znaczy fałszywy to nie podchodziłem ale z daleka widziałem jak mu nożem po żebrach przejechał i uciekł. Kojarzę cię, jako znajomego Hagera to bym pokazał gdzie ale tutaj biznes tak dobrze idzie. - Na potwierdzenie tego zdania kupiec sprzedał pasztecika za cztery pensy, klnąc się jaki to on jest stratny. Bez dodatkowej zapłaty dostawca się nie ruszy.

***
Reszta

Reszta bohaterów opowieści spokojne wędrowała wzdłuż nadbrzeża mogąc podziwiać sprawne działanie krasnoludzkiej kanalizacji i mniej sprawny nurt rzeki, przy jednoczesnym poszerzaniu swojego słownictwa o nowe przekleństwa wymyślone przez dokerów.

Gdy byli już blisko barki drogę zabiegł im chłopak, który poprzedniego dnia rabował pijanego człowieka.
- Straż na barce. Pytali o Hagera, to pomyślałem że was ostrzegę. Wydawali się mili ale ze strażą nic nie wiadomo. Nie mów nic nikomu. Zdradzić jest najgorzej. - Młodziak powiedział wypinając pierś oraz przesuwając się w stronę Dietricha
Test przeciwstawny:
Młodzieniec: Zwinne palce: k100 → 19, 1 stopień sukcesu
Dietrich: Spostrzegawczość k100 → 73, porażka.

Chwilę później młodziak stał ze srebrnym szylingiem w ręku i szerokim uśmiechem na twarzy.
-Musi pan Dietrich bardziej uważać.- Oddał monetę dummy z tego, że udało mu się oskubać starszego kanciarza.- Idą tutaj!
Wskazał na zbliżający się patrol straży.
 
Matyjasz jest offline