Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2017, 14:27   #126
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację


- Lotte, Lotte… Lotte, kochana, walcz… Nie zniosę jeśli poddasz się… Nie możesz… Nie ty!
Otworzyła oczy, ale nic nie zobaczyła. Była to czerń czy pustka? A czy to nie to samo?
- Walcz, oni sami nie dadzą rady – rozbrzmiał ten sam głos, który ocucił z przymuszonego snu, znany jej głos, miły i kojący. - Musisz im pomóc…
Otworzyła usta, ale żaden dźwięk nie wydobył się z nich.
- Zacznij myśleć, inaczej, nieszablonowo, to nie jest coś co znasz, co już doświadczyłaś… Ale jesteś w stanie ingerować, kto jak nie ty? – Echo powtórzyło ostatnie słowa. – Proszę…
Zorientowała się, że nie miała ciała, nie mogła nic powiedzieć, bo nie miała ust, nic nie widziała, bo nie miała oczu, ale nagle poczuła co zrobić, jakby ktoś ją nakierował na właściwy tor myślenia, a może ona sama nimi tak pokierowała?
- Nie ciało, a myśl… - Zabrzmiał jej głos, inaczej niż zawsze, ale był jej.
- Dobrze – odpowiedział ten drugi, któremu ufała.
- To moja pamięć, myśli, nie dusza, miałaby kształt… - zastanawiała się jak określić gdzie znalazła się jej świadomość.
- Umarłabyś jeśli wyłączył by ci umysł, zabrał tylko ciało, prawie zabił… - Rozbrzmiał zatroskany głos, tylko czyj… Przecież znała go tak dobrze.
Zastanowiła się przez chwile. Znała ten głos, brzmiał inaczej, jak jej, ale znała go bardzo dobrze…
- Daniel! – Znów echo powtórzyło kilkukrotnie imię. – Przecież ty… Zwariowałam?
- Nie… Nie jesteś skłonna do tego, przecież wiesz, zbyt racjonalnie wszystko pojmujesz. – Zawahał się przez chwilę. – Nie umiem opuścić cię… Trwam przy tobie i trwać będę.
- Umarłabym gdyby nie ty?
Odpowiedziała jej cisza.
- Znów mnie ochroniłeś, jak wtedy.
- Jesteś dla mnie najważniejsza, nie umiem inaczej, nie chcę…
- Dziękuję…
- Lotte… Lotte nie odpływaj, nie możesz, walcz!



- Daniel?
- Jestem, zawsze…
- Nie wiem czy chcę.
- Musisz. Wiem, że to nie proste, ale ty jesteś w stanie. Ja sam nie poradziłbym sobie bez ciebie. Dobrze, że to ja umarłem.
- Nie mów tak.
- Wybacz, ale sama wiesz, że to prawda. Ja zabiłbym się, widząc ciebie martwą.
- Żałuje, że tego nie zrobiłam.
- Nie! Ty możesz być szczęśliwa, wierzę w to i nie straciłaś mnie, jestem, tylko nie ciałem, ale jestem i będę przy tobie.
- Obiecujesz?
- Tak.



- Kochana, nie możesz dłużej zwlekać, musisz wrócić, proszę.
- Dobrze, dla ciebie.
- Wiesz już, że jestem przy tobie i nie zostawię cię, pamiętaj.
- Będę.
Nagle pojawiły się okna bez framug, bez szkła, jakby ekran. Było ich kilka, każde pokazywały ruchomy obraz, każdy inny.
- Skup się. – Zabrzmiał łagodnie, ale motywująco głos Daniela.
Jeden z ekranów pokazywał przeraźliwe oblicze wilka, którego obraz zapamiętała jako ostatni. Kolejny przedstawiał leżących na kocu parę zakochanych, którzy wpatrywali się w spokojną toń jeziora, na której majaczyła czerwona kula. Następny nieznane jej osoby w wozie strażackim, ubrane w pełnym rynsztunku, które uwijały się szybko, będąc na akcji ratowniczej.
- Nie znam niektórych wspomnień.
- Bo nie są twoje, zapomniałaś o swoich zdolnościach?
- Nie używam ich.
- Nie świadomie, jesteś nieprzytomna, ale nie twój umysł i nie twoje moce.
- Przypadkowo sczytałam je?
- Najwyraźniej tak – odparł niepewnie Daniel.
- A to co? – Skierowała swoją uwagę na ekran pełen różnych kolorów, gdzie dominowały odcienie niebieskiego, czerwonego i fioletu.
- To moja moc, przekazałem ją, szczątkowo. Myślę, że część mnie rzeczywiście została w tobie - odpowiedział Daniel. - I to właśnie dlatego możesz posługiwać się moją mocą - dodał. - Chyba teraz, w tej postaci, jestem czymś więcej, niż tylko urojeniem.
- Bardzo chcę w to wierzyć – rzuciła Lotte, po czym dodała pewniej. - Emocje… Sczytywałeś teraźniejsze odczucia innych, więc to mnie teraz otacza?
- Tak…
Skupiła się przez chwilę na owym ekranie.
- Musi źle się tam dziać… Dominuje strach, przerażenie, bezradność.
Nagle poczuła coś dziwnego, jakby pojedynczy dźwięk bicia serca, choć wiedziała, że to nie to. Obraz na ekranach pokryły różnokolorowe nici.
- Co to? – zapytała.
- Nie wiem.
Barwna pajęczyna prędko oplątywała wszystkie ekrany wokół Lotte. Następnie jakby zaczęła wylewać się na zewnątrz obrazów. Sieci splatały się wzajemnie, a następnie rozszczepiały na drobne linki. Zdawać by się mogło, że dopiero teraz dostrzegła je, ale były tu tak naprawdę były tu od początku. Rzeczywistość wokół Lotte wypełniła biel, szkarłat, zieleń, granat, brąz i czerń. Barwnych nici było tak wiele, że wkrótce zaczął powstawać z nich kobierzec. Wnet spostrzegła wybrzuszeniem stworzonym z różnokolorowych pasm.
- Myślę, że miejsce, w którym jesteśmy, to więzienie - odezwał się nagle Daniel. - Ale ktoś bardzo usilnie próbuje cię z niego wyciągnąć.
Wyciągnięte w jej kierunku wybrzuszenie wyglądało niczym dłoń wyglądała jak ta ze Stworzenia Adama, fresku Michała Anioła.
- Gdybym była wierząca, to pomyślałabym, że to znak od Boga… Dobrze jednak wiem, że nie – odparła beznamiętnie. – Mogę tylko założyć, że albo nasi próbują mnie wyciągnąć, albo wróg chce coś osiągnąć…
Zastanowiła się przez chwilę w milczeniu, odczuwała zewsząd barierę, przez którą nie mogła przebić się, tak samo jak owa dłoń, którą spostrzegła.
- Zdecydowanie masz rację. – Rzuciła niespodziewanie. – To musi być więzienie, tylko jak się z niego wydostać. Oni nie przebijają się, ale ja nie czuję żebym mogła wydostać się…
- W ogóle niewiele możesz zrobić bez ciała - odparł Daniel. - Te ekrany pokazywały jednak jednoznacznie, że posiadasz przynajmniej to jedno narzędzie, jakim jest twoja moc. Potrafiłabyś sczytać tę dłoń. To prawda, że może należeć do wroga, jednakże… co masz do stracenia? Cokolwiek nie zrobisz, w tej chwili już tylko zyskasz - dodał. - Boisz się? - nagle zmienił temat. Nie do końca było jasne, obawę o co tak dokładnie miał na myśli.
- Niby masz rację, za wiele do stracenia nie mam… Czy boje się? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie, choć nie skierowała go tylko do Daniela, ale także do samej siebie. – Zależy o co pytasz. Nie boję się, że tu zostanę na zawsze, ale boję się, że nie znajdę wyjścia z tej sytuacji, albo tego, że będę zdana tylko na czyjąś wolę. Wiesz, ze nie lubię być zależna od kogokolwiek. Nie chcę dożyć starości, co wiąże się z niedołężnością i uzależnieniem od kogoś… O to pytałeś?
Przez chwilę bart zbił ją z tropu, ale szybko skupiła się na sczytaniu nowego obiektu, który próbował przebić się do jej świadomości.
- Znam cię, Lotte. Jesteś moją siostrą. Zawsze byłaś niezależna, ja zresztą też. Pytam o coś innego - Daniel zawiesił głos. - Czy boisz się, że to nasza ostatnia rozmowa i stracisz ze mną kontakt po opuszczeniu więzienia?
Visser gwałtownie przerwała koncentrację, nie poznając kto jest po drugiej stronie. Przez dłuższą chwilę milczała.
- To jest ten powód, dla którego nie boję się tu zostać na zawsze…
- Jednak nie możesz zwlekać - szybko odparł Daniel. - Pamiętaj, zawsze będę przy tobie. Być może nie usłyszysz mojego głosu, nie doradzę ci, nie wesprę na duchu, nie obronię, lecz zawsze będę obok. Ale teraz… - zawiesił głos. - Teraz musisz już iść. Ale pamiętaj o tym, co ci powiedziałem.
- Wiesz, że mam problem z wiarą… - odparła ze smutkiem lecz po chwili dodała – ale musi być wyjątek od reguły. Nie miałabym jednak nic przeciwko żeby takie spotkania były częściej…

Urwała zdanie, koncentrując się na obcym obiekcie w jej umyśle. Wtedy doszło do połączenia. Lotte poczuła przedziwną energię, wzbierającą się w niej z każdą chwilą. Zaczęła sczytywać więzienie wokół niej, przez co wszystkie jego elementy - ekrany, nici, pasma, ręka - rozproszyły się niespodziewanie. Następnie ruszyły na Visser, która znalazła się w samym środku implozji. Zdołała bezboleśnie wchłonąć wszystkie odłamki, jak gdyby eteryczne otoczenie od samego początku stanowiło część jej osoby.

Nagle poczuła się zupełnie inaczej. Otworzyła oczy. Poruszyła ręką. Teraz na powrót odzyskała ciało, a przynajmniej takie odniosła wrażenie. Rozejrzała się niepewnie dookoła…
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline