Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2017, 12:11   #125
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację


Frank “Dante” Jaeger, Melathios Sofitres

Do groty, o której mówił Kze'tah nie było już daleko. Musieli przejść kawałek brzegiem morza. Kze’tah zwolnił nieco, kiedy zapytano go o stworzenie u jego boku.
- Żyją bardziej na północ stąd, za morzem – Kze’tah wskazał bezmiar wód po swojej lewej. - Pewnie płynie tam jakiś zimny prąd, bo odległość nie tak znaczna, a klimat różni się, jest zimniejszy. To mój jedyny egzemplarz. - Kze'tah mówił raczej powoli, jakby smakując słowa. Kto wie, jeśli nie mówił sam do siebie, lub owego stworzenia, być może nie odzywał się przez wiele miesięcy. -Zeżre wszystko, jeśli o to pytasz. Trawy, owoce, robaki z ziemi, nawet leśne pijawki, czy mniejsze stworzenia lądowe jak i wodne. Na ogół nawet padlinę wciągnie. - Tu Kze'tah zatrzymał się i spojrzał na swoich niespodziewanych towarzyszy - Jak te sępowate. Nie wiem jaki to gatunek. Ssak, repto, parakseno-ssakowaty, cholera go wie, nie znam się na tym i niewiele mnie to obchodzi. Nigdy nie rozumiałem po co wciąż katalogować wszystko co tylko się napotka. Przy tylu planetach i formach życia, to dawno straciło sens, jeśli w ogóle kiedykolwiek go miało.

Kze'tah opowiadał długo o owym stworzeniu, nie wyjawił jednak jak udało mu się go oswoić. Wreszcie dotarli do celu. Musieli zdjąć buty, jeśli nie chcieli ich zamoczyć, bowiem wejście do groty prowadziło z płycizny.


W środku, wcale nie wyglądało jakby ktoś mieszkał tu od blisko 6 miesięcy, choć też nie była to pusta grota. Kze'tah miał tu kilka skór, rozwieszonych sznurków, które były zrobione z Korzeniówki Avalońskiej. Co ciekawe nieco wgłąb była tu naturalna przestrzeń z otworem u góry, która z powodzeniem mogła zostać wykorzystana do wykonania ogniska. Było tam nawet palenisko. Jedyna rzecz, która wyglądała tu na bardziej nowoczesną, była niewielka skrzynka z panelem fotowoltaicznym i jakimiś rurkami zanurzonymi w wodzie, które teraz Kze'tah wyjął.

Szybko okazało się, że Kze'tah posiada mapę, o stopniu dokładności niemal dorównującą tej ich i nie była to wcale ręczna robota. Udało im się ustalić, że Kze'tah oraz "Parch", jak nazywał go myśliwy pokonują dziennie około pięćdziesięciu kilometrów, dość swobodnym tempem.

- Nie mam dla was suchych rzeczy, ale zaraz rozpalimy ogień - mówiąc to Kze'tah zdjął przemoczone nogawki oraz koszulę, zupełnie nie przejmując się tym, że staje nago przed dość liczną grupą, w skład której wchodzili mężczyźni i kobiety i zaczął ubierać suche rzeczy. Kze'tah miał na plecach zagojoną już, dość paskudną szramę, a na lewym przedramieniu tatuaż z głową jakiegoś ptaka, otoczonego kołem zębatym.

- Tam mam trochę chrustu i drewna - Kze'tah wskazał niską odnogę jaskini, sam zaś porozrzucał kilka skór, jako siedziska. - Teraz możemy pogawędzić na spokojnie. O jakich niby dziwnych rzeczach mówicie?

 
Rewik jest offline