31-05-2017, 20:47 | #121 |
Reputacja: 1 | Frank “Dante” Jaeger, Melathios Sofitres
Ostatnio edytowane przez Rewik : 31-05-2017 o 20:54. |
31-05-2017, 21:38 | #122 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją Pilot po wylądowaniu przyświecał sobie drogę i oglądany teren latarką. Odkrycia były naprawdę zaskakujące. Im dłużej je oglądał tym bardziej był zaskoczony. Wyglądało to wszystko jak jakiś obóz pionierski. I to tak dosłownie pionierski. Albo zbudowane z miejscowych materiałów tymczasowe obozowisko na jeden sezon lub podobnie. A jednak gdzie oni się podziali? Przecież mieli ciężki sprzęt. I ten rów i te ślady po ciężkich gąsiennicówkach i to coś co przeniosło ciężkie pudła habitatów. Przynajmniej musieliby mieć coś jak odpowiednik ich sterowca. Tylko właśnie po co budowali ten obóz by potem się gdzieś przenieść? Wyglądało jakby chcieli zniknąć. Ten obóz mógł być jeszcze w rejestrach systemu Fundacji i Federacji ale ten gdzie się ci tutaj przenieśli już nie. Więc wyglądało na zacieranie śladów. Co dalej? Walker zastanawiał się odkąd wyszedł z promu i zaczął zwiedzanie trzymając się w pobliżu zwiadowców. Zostawało pozwiedzać. Może się coś wyjaśni. Obejrzeć te domki i wieżyczki od środka licząc, że został tam jakiś wymowniejszy ślad.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
01-06-2017, 19:30 | #123 |
Reputacja: 1 |
|
02-06-2017, 21:52 | #124 |
Reputacja: 1 | Wizyta nad morzem była dla doktora przyjemną zmianą. Przede wszystkim widok morza, które z niewiadomego powodu napawało Mela nadzieją na lepsze juto, jak i świadomość, że teraz mają oficjalne wsparcie armii podczas kolonizacji i nie są skazani na siebie i szałasy z patyków. Mel nadal nie przebolał straty swoich dronów, w tym chyba najbardziej Hermexa, który był jego wiernym asystentem i pilnie notował odkrycia naukowca. Teraz Mel zmuszony był do prymitywniejszych sposobów prowadzenia notatek. Na szczęście papieru im nie zabrano. Gdy Khe prowadził ich do swojej groty, Mel zwracał baczną uwagę na stworzenie, którego dosiadał samozwańczy pustelnik. - Jak Ci się udało go oswoić? Jest ich więcej? To fitofag czy pantofag? Jak szybko może biec? Należy do ssaków czy jaszczurów?- Ostatnie pytanie Mel zadał patrząc bacznie na stopy stworzenia. Po chwili Mel zadał ważne pytanie. - Widziałeś na tej planecie coś dziwnego? Co się z tobą działo?-
__________________ Man-o'-War Część I |
03-06-2017, 12:11 | #125 |
Reputacja: 1 | Frank “Dante” Jaeger, Melathios Sofitres
|
06-06-2017, 03:38 | #126 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Kevin "Cobra 222" Walker - pilot z fantazją Na pilocie cały ten opustoszały obóz robił raczej przygnębiające wrażenie, wzbudzał jakąś instynktowną obawę i namawiał do ostrożności. Walker zdawał sobie sprawę, że to pewnie przez tą noc i świadomość, że kiedyś byli i żyli tu ludzie których teraz tu nie było. Już dłuższy chyba czas. Odeszli. Zapewne. Ale jednak słowo "zniknęli" też się jakoś samo pchało na myśl. Zniknęli albo ktoś ich zniknął. ~ Nie no to głupie, pewnie się przenieśli gdzie indziej albo ktoś ich ewakuował. ~ Walker strofował samego siebie w myślach. Kolejne pomieszczenia zdradzały co raz więcej informacji i szczegółów choć nie mówiły najważniejszego: Co tu się stało? I gdzie teraz są ci ludzie co zbudowali ten obóz? Obóz go zaskakiwał. Z jednej strony był kanał i ślady betonu i ciężkiego sprzętu. A z drugiej większość chat sprawiała wrażenie obrobionych przy pomocy siekier, pił i podobnych prostych narzędzi. Taka mieszanina technologiczna. - Nie pasuje mi to. - powiedział w końcu i do Nae i do Adry i reszty która była wokół. Wskazał ogolnie na ociosaną chatę chyba robiącą za rzeźnię czy inną ubojnię. - Gdzie są habitaty i kontenery? Przecież załoga Excalibura powinna mieć zbliżony sprzęt i możliwości do naszych. I co? Przez tyle czasu zbudowali takie coś? Tylko? - pilot wyraził swoje wątpliwości. Kanał mówił mu, że to nie było improwizowane stanowisko na dzień, dwa czy tydzień tylko pewnie na miesiące, może sezon. Te kości w dołach pewnie po upolowanych zwierzętach tak samo. A jednak technologia wykonania wydawała mu się zbyt prymitywna jak na załogę jednostki zbliżonej klasy i możliwości do nich. - Wygląda mi na jakąś osadę rozbitków albo miejsce zesłania. - podał wnioski jakie mu się nasunęły z oględzin. Jakiś posterunek, obóz karny dla krnąbrnych załogantów, obserwatorium, miejsce testów tej zwierzyny, jakiś odłam buntowników czy uciekinierów z Excalibura to może i tak. Mogli użyć sprzętu ciężkiego do zbudowania osady a potem zabrać go i zostawić część załogi co chciała lub musiała tu zostać. Znowu kolejne pytania mimo zdobytych nowych danych. Albo nie Excaliburczycy. To wtedy kto? Jacyś rozbitkowie? Kłusownicy? Przemytnicy? Dzikie osadnictwo? Może ci z kolonistów których brakowało po przebudzeniu przed paroma dniami? Nie miał pojęcia. Ale wiedział, że to mu coś słabo wyglądało na główną bazę załogi Excalibura. - Trzeba by wziąć i dać to obejrzeć komuś kto zna się na stolarce, domach, narzędziach i takich tam. Może powie jak długo to tu stoi albo jak to wykonano. No i w ogóle coś powie. Ale to pewnie w dzień. - sunąc rozważania Kevinowi przyszedł do głowy pomysł by obóz obejrzał ekspert bo sam to się znał na pilotowaniu a nie inżynierii wstecznej bazującej na drewnie. Zaciekawił go ten grób. Wyglądał podobnie jak i reszta obozu. Podszedł do niego i oświetlił go latarką. Liczył, że na nagrobku będzie jakaś data czy nazwisko. Jak nie to nie był pewny czy są aż tak zdesperowani by grzebać w czyimś grobie. Pewnie dowiedzieliby się kto tu leży ale na razie wolał tego nie ruszać.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
07-06-2017, 09:21 | #127 |
Reputacja: 1 | - Chcielibyśmy się Ciebie zapytać, co wiesz o tutejszych istotach zamieszkujących ta planetę. Czy napotkałeś ich? Znasz ich nastawienie? Czy to humanoidy? Bo widzisz, przez ostatnie kilka miesięcy... - Dante zaczął opowiadać całe zajście, które im się przydarzyło. Opowiadał o zamrożeniu, o opiece nad porzuconymi lodówkami. O całym zaginionym sprzęcie, o przylocie misji ratunkowej. Dante, niczym podróżny bajarz przy ognisku, snul opowieść o losach samotnych kosmicznych podróżników na planecie.
__________________ "Głową muru nie przebijesz, ale jeśli zawiodły inne metody należy spróbować i tej." |
07-06-2017, 18:19 | #128 |
Reputacja: 1 |
|
12-06-2017, 06:34 | #129 |
Reputacja: 1 | Mel wyciągnął rękę do Kze'tah w geście porozumienia. Naukowiec wiedział że Gubernator Cabbage chętnie wymieni kilka końców termicznych i wodoodporne ponczo na informacje tak kluczowe w ich sytuacji. - Masz te tkaniny jak w banku. Jeśli chcesz wrócić do koloni to w sumie moglibyśmy skorzystać z twojej profesjonalnej ekspertyzy na polowaniu. To pożywienie nas tu sprowadziło, a z tak wprawionym człowiekiem survivalu szybciej wrócimy a i ty szybciej dostaniesz to czego Ci potrzeba.- Mel był na tyle bezpośredni żeby Kze'tah wiedział na czym stoi. Doktor poznał już paru ludzi gór i wiedział że najlepiej być co do nich szczerym i uczciwym. - Nic nie obiecuję, ale jeśli Gubernator zdecyduje się podążyć wskazanym przez ciebie tropem to do zapłaty dorzuci nawet parę ciepłych butów i karabin wyborowy. Jakiś czas później gdy zbierali się już do wyjścia z jaskini Mel wziął na bok Franka. - Mam wrażenie że coś podejrzewasz. To o co pytałeś Kze'taha, to jak sformułowałeś pytanie. Nie pytałeś o ludzi. Niewprawne ucho mogłoby tego nie wychwycić, ale ja chyba dobrze usłyszałem. Podejrzewałeś obecność kseno organizmów na planecie. Kontakt. Mylę się Frank? Myślałeś że za tym wszystkim stoją jacyś łuskowaci kosmici, a nie należący do Homo Argonitus rebelianci z Excalibur? -
__________________ Man-o'-War Część I |
15-06-2017, 20:31 | #130 |
Reputacja: 1 | Było późne popołudnie, gdy komunikator wydał krótki dźwięk sygnalizujący nadchodzące połączenie. - Przygotować się na transmisję...Linia zabezpieczona, poziom Starve 3... Dzień dobry Doktorze Sofitres, z tej strony Beth Moore, mam na lini gubernatora, czeka na raport. Mogę połączyć? Chwilę trwało nim wyjaśniono gubernatorowi odnalezienie "zgubionego" członka ekspedycji. Kabbage ze zdumiemiem oglądał znalezionego włóczykija przez nieco prószącą wizję komunikatora. - Muszę przyznać, że rad jestem widzieć Pana żywym i zdrowym, samotne wycieczki tutaj są nieciekawe. Ale widać, że to Pański żywioł. Nim przejdziemy do dalszych rozmów muszę wiedzieć - miał Pan coś wspólnego z incydentem neutralizacji naszej osady? Z początku Carl Cabbage mógł słyszeć ciche zapytanie w tle “On jest teraz gubernatorem, tak?”, zaraz jednak mężczyzna odezwał się bezpośrednio do Carla. - Cześć - Kze’tah uniósł dłoń w uniwersalnym geście pozdrowienia i nachylił się tak, że wypełnił całą swoją twarzą wizualizację na którą mógł spoglądać gubernator - Jakbym miał, to bym raczej nie powiedział. Jeśli miałbym kogoś wskazać, to jak już mówiłem widziałem jakiś ludzi na północny-wschód. - Nie podejrzewałem pańskiej osoby, wyglądał mi Pan raczej na samotnika z głuszy, zwłaszcza po tym pierwszym wypadzie - tu Karl uśmiechnął się do kamery - A teraz ma Pan półroczną przewagę doświadczenia w okiełznaniu tej planety. Jeżeli moglibyśmy skorzystać z pańskiego doświadczenia, byłoby to nieodzowne. Wiedza o jadalnych roślinach, zwierzętach i niebezpieczeństwach będzie bezcenna, zwłaszcza że Ci co nas opuścili zostawili kolonię bez broni i żywności, a zima za pasem. Poradzimy sobie, oczywiście - ale z pańską pomocą będzie to prostsze. - Informacje to towar, ale nie jestem chciwy. Ktoś tu obiecał mi że załatwi nieprzemakalne tkaniny. Również na zimę. Jeśli to możliwe, stawię się w kolonii i porozmawiamy… - Kze’tah odchylił się znad przekaźnika wizji i wyszedł na chwilę z “kadru”. Znów dało się słyszeć nieco przytłumione słowa mężczyzny narzekającego coś na zdalne rozmowy. - Mam kontrpropozycję - zaoferował Karl - Wolna ręka w eksploracji i pełne wsparcie kolonii, będziesz zawsze mógł do nas wpaść i się doekwipować w granicach zdrowego rozsądku. W zamian poproszę o zabranie komunikatora i raporty dla działu naukowego, rośliny, zwierzęta, geografia i tak dalej. Poza tym nigdy nic nie wiadomo, może będziesz musiał wezwać medyka? Nie narzucam się z ofertą. Póki co, proszę nas odwiedzić, jakby co miejsce do przezimowania też się znajdzie. Oficjalnie jest Pan dalekim, niezależnym zwiadem, więc problemów raczej nie będzie. Cisza przedłużała się, kiedy Kze’tah analizował słowa gubernatora. - Zdecyduję na miejscu... szczerze? Planowałem wynieść się na drugą półkulę. - Czuję, że kryje się za tym dłuższa opowieść. Z niecierpliwością czekam na wizytę. - W porządku. - Kze’tah znów oddalił się od przekaźników. Rozmowa z nim była zdecydowanie chaotyczna. W oddali Carl usłyszał jeszcze tylko “Kuźwa, cieplej tam i tyle.” * * * Nazajutrz, codzienne spotkanie Gabinetu. Obecni: Guberanator Karl Cabbage; Nirad Sariff, administracja; Wielebna Ama La, dział żywności; Leo Kupcajew, inżynieria; Ariadne Kalis, bezpieczeństwo, płk Zawisha, garnizon; Mary Locke, informacja. Potrwało to kilka chwil, zanim wszyscy obejrzeli nagranie rozmowy gubernatora z Kze'tachem. Karl zrobił chwilę przerwy by wszyscy przetrawili co i jak, po czym zapytał. - Grupa miała upolować coś mięsnego, a znalazła niespodziewany...ehem łup. Chciałbym znać wasze zdanie na ten temat. Zaprosiłem Go ponieważ uważam, że ma on zasób wiedzy którego nie można lekceważyć i należy wykorzystać, z drugiej zaś strony - to niesubordynowana osoba, dezerter i potencjalnie jeden z tych, co zostawili nas na lodzie. Niewielki gwar szybko ucichł. Każdy znał kolejność swoich wypowiedzi. Ama Ala, która po wyzdrowieniu Nirada Sariff wróciła do zarządzania działem żywności wyraziła tylko chęć współpracy z owym mężczyzną, twierdząc, że przysłuży się kolonii. Podobnie zresztą później wypowiedział się Leo Kupcajew. Aurelia Zawisha wyjawiła swoje obawy, jakoby osoba ta mogłaby być kimś w rodzaju szpiega i że to może nie być przypadek, że znaleźli go akurat teraz. Była przeciwna swobodnemu przyjmowaniu owego mężczyzny w kolonii. Nie pozostawało jasne jednak co Kze’tah, jako załogant “Nadziei Albionu” miałby mieć wspólnego z dywersją. Mary Locke nie mogła się zdecydować, w końcu jednak uznała, że lepiej będzie wysłuchać co Kze’tah ma do powiedzenia, podobnie wyraził się Nirad Sariff. Ariadne Kalis odmówiła komentarza. Po zebraniu jednak Ariadne zaczepiła Gubernatora, gdy wrócił już do swojego biura. - Gubernatorze? - Tak szeryfie? Zauważyłem Pani małomówność na zebraniu, jak rozumiem były ku temu powody. - Cokolwiek pan postanowi, powinniśmy wstrzymać wizytę Kze’taha, aż będzie jasne czy uda się nam wykonać ów wykrywacz psioniczny, o którym rozmawialiśmy. Powinniśmy użyć go podczas rozmowy z odnalezionym. Co istotne, moim zdaniem powinniśmy maksymalnie ograniczyć ilość osób, która będzie miała wiedzę na temat tego urządzenia. - Zgoda. Proszę dopilnować prac, będzie Pani odpowiedzialna za bezpieczeństwo i ukończenie projektu. Decyzja kogo dopuścić a kogo nie należy do Pani, z tym zastrzeżeniem że musi wiedzieć Gabinet. Priorytetem jest jednak szybkość - potrzebujemy go pilnie, niech tajność nie spowolni zbytnio prac. - Jest nam potrzebny czas gubernatorze. Trzeba dopilnować, by Kze’tah nie dotarł do kolonii przynajmniej w ciągu następnych dwóch dni. - Nie widzę problemu, szeryfie Kalis. Przekażę mu, że muszę załatwić formalności by nie wzięli go za dezertera, bo mam tu gryzipiórków z Fundacji, co w sumie jest prawdą. Może na czas jego pobytu zrobi sobie Pani małą wycieczkę do jego groty? Oczywiście to tylko sugestia, wierzę w Pani kompetencje, proszę zrobić co należy. Pożegnał się i zasiadł spokojnie do szkicu alternatywnego urządzenia do ogrzewania habitatów zimą, wyglądał prosto i surowo, ale podobno pierwszy mieli wyspawać do południa. Do wieczora w naukowym powinne być też próbki lokalnych drzew, gdy określi się ich kaloryczność i brak toksyn przy spalaniu, nie zamarzną nawet jak szlag trafi całą elektrykę.
__________________ Bez podpisu. Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 15-06-2017 o 20:42. |