Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2017, 20:24   #44
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Zapach kadzideł i egzotyczna muzyka pobudzały jej zmysły. Szła posłusznie za swoją panią, z obróżką na szyi i naga. Była niewolnicą. Była wyszkolona, by spełniać kaprysy swej pani.
Była szczęśliwa mogąc jej służyć i oddawać swe ciało jej przyjemności. Wpatrywała się z oddaniem w jej ciemne pukle włosów, gdy szły przez targ. Wiedziała że jej nagość przyciąga spojrzenie i czuła wstyd. Ale obroża na szyi wskazywała wszystkim do kogo należy. I nikt nie śmiał jej tknąć. Szły po schodkach do komnat jej pani, a ona odczuwała coraz większe podniecenie. Wiedziała że będzie musiała błagać o pozwolenie służenia jej swym ciałem, żebrać o rozkosz. Przywykła do tego. Lubiła to. Pragnęła. Weszła za nią na komnaty, a wtedy jej Pani odwróciła się uśmiechając promiennie. Jej Pani - Aisha.
Carmen obudziła się nagle unosząc do pozycji siedzącej i rozglądają w przerażeniu. Dopiero po chwili zauważyła śpiącego obok siebie mężczyznę. Ale to nie uspokoiło do końca Carmen. Może i uwolni się od uroku arabskiej wiedźmy, ale czy chwile rozkoszy z Aishą nie zostawiły w niej czegoś więcej… rozsmakowania w poniżeniu i byciu zdominowaną. Takiego drobnego uczucia niczym ziarnko piasku w pantoflu i równie uwierającego.
Odetchnęła ciężko, przyglądając się śpiącemu mężczyźnie. To od niego w pewnym sensie wszystko się zaczęło... od tej słabości. I pocałunku na dachu. A potem pozwalała mu się brać na wszelkie sposoby i im bardziej był zwierzęcy, tym większą satysfakcję czuła, nawet gdy to oznaczało, że ona będzie ofiarą.
Delikatnie przeczesała jego włosy. Wyglądało na to, że już wcześniej miała skłonność do... uległości. Aisha była jednak jakby kluczem do puszki Pandory. Przy niej Carmen traciła kontrolę nad tym co stanowiło część jej samej, a co było tylko elementem sypialnianych preferencji.
Nie chcąc jednak tego dłużej analizować i jak najszybciej starając się zapomnieć o śnie, postanowiła obudzić Jana Wasilijewicza namiętnym pocałunkiem.
- Mmm.. bo cię porwę kiedyś… i co wtedy?- wymruczał rozkoszując się muśnięciem jej ust na swych wargach. Rozejrzał się dookoła i widząc panujący mrok.- Ty chyba lubisz wcześnie wstawać.
Rozejrzała się, dopiero teraz uświadamiając sobie, że godzina musi być wczesna.
- Och... przepraszam - powiedziała zmieszana - Miałam... zły sen…
- Mam cię przytulić? - odparł sennie Rosjanin. - Czy jakoś inaczej pocieszać?
Nie namyślając się długo, dziewczyna zanurkowała pod jego ramię.
- Przytulić. - odpowiedziała, starając się znów usnąć.
- Dobrze.- Orłow przytulił zaborczo kochankę i pocałował ją w czoło. - A teraz śpij, bo jutro czeka cię wyczerpująca pobudka.
Jak rzekł, tak słowa dotrzymał. Toteż łoże udało im się opuścić dopiero koło południa, zostawiając za sobą istne pobojowisko, jako że w pieleszach postanowili zjeść śniadanie... To był zresztą bardzo ciekawy i dłuuugi posiłek. W końcu jednak, gdy słońce było w swej najwyższej pozycji na niebie kochankom udało się rozdzielić i zająć pracą.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline