- Chyba tylko kilka, kilkanaście godzin - powiedział przejeżdżając dłonią po świeżo ogolonej twarzy. -Raczej nie narzekam - dodał wzruszając ramionami.
Jego nowy współtowarzysz nie wyglądał jakoś tragicznie, jakby go dopiero wyciągnęli z więzienia, chyba, że był w jakimś luksusowym. Z drugiej strony, po co byłby im ktoś kto kradnie torebki starszym paniom? Lotus najwyraźniej potrzebował w miarę zdolnych ludzi, więc do czegoś ten osobnik musiał im się przydać. Warto byłoby wiedzieć do czego, ale trochę głupio pytać o to "do czego chce cię wykorzystać ogromna międzyplanetarna korporacja?".
- Wszczepili ci... coś? - pomasował się po miejscu, gdzie wcześniej wstrzelono mu coś z pistoletu-strzykawki. Męczyło go to co to mogło być. Wątpił, że po prostu środek usypiający. - Nie masz pojęcia co to mogło być?
Nadajnik czy coś?