Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2017, 21:27   #40
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Do oberży w której siedział mongoł weszło właśnie trzech mężczyzn. Wampir natychmiast dostrzegł schowane pod płaszczami pałki. Nowo przybyli mówili ściszonymi głosami między sobą jeszcze przy drzwiach, a następnie podeszli do szynku i zamówili po piwie. Trójka zaszła do okupowanej przez Geroga ławy i przysiadła się, odcinając wampirowi drogę wyjścia. Mężczyźni siorbali alkohol przypatrując się mongołowi. Ten spokojnie dożuł kęs i spojrzał na nich i… wrócił do jedzenia.
- Piękna dziś noc, panowie, nie prawdacie? - zagadną niby od niechcenia i wgryzł się w pajdę chleba smarowaną obficie smalcem... ale krew już przyspieszała w jego martwych trzewiach, a palce same tańczyły raz po raz zaciskając się radośnie w pięści.
- No… - odparł w końcu jeden gdy jego kompan ocierał z czoła pot. - słuchaj no, poganinie, nie chciałbyś zarobić? - mężczyzna przełamał się wreszcie by konspiracyjnie zapytać sponad kufla.
Poczuł się… zawiedziony.
- Jestem tylko półprzybłędą. Moim ojcem był Polak, panie świeć nad jego duszą - przeżegnął się powoli - Ale kultura panowie, kultura. Georg jestem. Z Czerska. A was jak JA mam zwać? - zapytał akcentując, że wcale nie muszą podawać mu prawdziwych imion.
- Ja jestem Ondra z Bagna a to są Bolko Śpiewak i Jurek… po prostu Jurek. Słuchaj Georg, nam nie wadzi którą ręką się żegnasz i czy się żegnasz. My w interesie się zapatrujemy, w takim, że ktoś ma coś, co można wziąć, a jak w łeb trzeba dać, to trzeba dać, rozumiesz?*
- Rozumiem, rozumiem - mruknął popijając kolejny łyk piwa - Jest tu ktoś konkretny komu trzeba by daćc w łeb, czy mówimy o potencjale przyszłej współpracy?
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo i przysunął konspiracyjnie do mongoła.
- Ano jest… - dało się posłyszeć zanim dźwięk zniknął całkiem w nadstawionym uchu Georga…
- Hmmm… - mruknął Georg - coś w tym może być - przytaknął głową z uznaniem - Wyście to wymyślili? Mamy jakiś plan?
- Stary jest, kulawy i samotny. W dzień to chyba w ogóle nie wychodzi nawet, pewno go podagra męczy. Drzwi z kopa, w łeb dać i gotowiznę brać.
Georg dogryzł ostatni kęs kurczaka. Chrząknął. I sekundę później czoła pół-mongoła i Ondry się zderzyły, boleśnie, ale nie nokautująco, gdy wampir szarpnął go za frak.
- No to teraz słuchaj mnie teraz, pokurczu. Ziemowit i ja mamy pewne koneksje między sobą - pół-warknął zupełnie innym tonem, wciąż przyciskając go do siebie by musiał patrzeć mu prosto w oczy - Jeśli w najbliższej przyszłości usłyszę… - zaczął groźbę, ale ostatecznie się rozmyślił i pchnął kmiota tak, że ten wywrócił się na podłogę - z resztą nie ważne. Róbcie co chcecie, ale rzucacie swe głowy na szalę. Wynoście się. Wszyscy. Zbyt mało wypiłem by was znosić - dokończył już zupełnie spokojnym tonem i zawołał o kolejne piwo.
Mężczyźni wystraszyli się nie na żarty i prędko opuścili lokal w podskokach.
Georg został sam przy swojej ławie i żłopał powoli kolejne piwo. Nie miało ono już tego smaku co kiedyś, a orzeźwiający chłod nie był tak przyjemny jak wtedy gdy zdarzało mu się jeszcze by było “za gorąco”. Ale teraz to była bardziej tradycja. Mantra, pozwalająca mu pamiętać, że jest… że BYŁ człowiekiem. I aby ze wszystkich sił walczyć z bestią czającą się w jego martwym sercu.

Powstał z ławy, zostawił na stole kilka monet i wyszedł na w noc. Miał ochotę na mordobicie. Więc powiesił sakiewkę oscentacyjnie na wierzchu i pomaszerował bardziej szemranymi uliczkami.

A nie było ulicy szemranej bardziej niż Żydowska, szczególnie nocą. Na jej krańcu znajdował się burdel, dalej mieszkał sam kat.

 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 04-06-2017 o 23:18.
Arvelus jest offline