Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-06-2017, 09:38   #31
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację

Olena nie była zdziwiona tym faktem w końcu to był główny podejrzany o zabójstwo na jej woźnicy ludzie zwykle nie zabijają guli a przynajmniej nie w taki sposób. Ponadto wiedziała, że w niebezpiecznych czasach łatwo jest spotkać niebezpieczne stworzenia. Biegła co sił w nogach starając się nie stracić stwora z oczu. Przyglądała się też w miarę możliwości jego budowie zastanawiając się czym do licha on jest.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 03-06-2017, 11:05   #32
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Cigogne zaklął, miał nadzieję powstrzymać uciekiniera, może nawet spadłby na ich poziom, ale jeżeli trzymał dziecko… wolał nie ryzykować. Jeżeli wejdzie do kościoła, ułatwi im to sprawę. Ruszył dalej nie spuszczając oczu z "cienia".
Dla obserwatorów jasne stało się nagle, że porywacz przymierza się do kolejnego skoku. Do murów było dość daleko, ale obcy okazał się już wprawnym skoczkiem i gdyby wziął rozbieg z całej długości kościelnego dachu…
Cigogne warknął.
- Postarajcie się go złapać! - wyciągnął dłoń w stronę cienia - Co jest martwe nie powinno się ruszać!
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 03-06-2017, 11:51   #33
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Fleur widząc jak diabeł przygotowuje się do skoku przyspieszyła, tak jak wtedy gdy musiała koniecznie uciekać, teraz jednak chciała dopaść tą złowrogą bestię!
“Diabeł” właśnie przygotowywał się do skoku gdy nagle zastygł… stracił równowagę i stoczył się w dół ku brukowanej ulicy.

Trzymany “tobołek” wypadł z bezwolnych rąk obcego i wtedy widać już był wyraźnie, że jest to niemowlę. Fleur miała może jedno lub dwa uderzenia małego serduszka na podjęcie decyzji, czy zamierza spróbować złapać niemowlę czy “diabła”.

Fleur pochwyciła niemowlę. Diabeł był zły i powinien spaść do piekła.
 
Aiko jest offline  
Stary 03-06-2017, 18:11   #34
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację

Olena widząc upadek stwora ukryła się w cieniu a następnie przyspieszyła, miała nadzieję, że uda jej się go zaatakować z zaskoczenia zanim ucieknie. Gdy tylko o tym pomyślała poczuła zimne żelazo krótkiego miecza ukrytego w fałdach spódnicy.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 04-06-2017, 00:12   #35
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Rigó nawet nie zwróciła uwagi na niemowlę, bo czemu miałaby? Ważniejsze było to coś, co teraz leciało z gracją głazu ku brukowanej ulicy i Tzimisce wątpiła, aby było przeszczęśliwe z tego "zaznania wolności" przestworzy. Kobieta ustawiła się tak, aby mieć w odpowiedniej odległości od siebie tego cholernika. W końcu potrzebowała tylko w razie czego móc zrobić swoje...
...chociażby pomóc mu połamać nogi, jeżeli teraz tego sam nie zrobi.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.

Ostatnio edytowane przez Zell : 04-06-2017 o 00:31.
Zell jest offline  
Stary 04-06-2017, 00:14   #36
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Cigogne kiwnął zadowolony głową, kiedy jego cel zaczął staczać się po dachu. Zamarł kiedy ujrzał wypadający tobołek, ale odetchnął kiedy ujrzał Fleur pochwycającą niemowlę. Pośpiesznie ruszył w stronę nowego koloru ulicy, miał nadzieję, że coś jeszcze z niego wyciągną.
Fleur podeszła do diabła z tobołkiem z zamiarem kopnięcia diabła. Czemu on nie zapadł się pod ziemię?!
Jednak na kamiennym bruku, nie było śladu po stworze, diable, czy człowieku. Na kamieniach leżał, połamany, powykręcany, martwy wilk.
Cigogne spojrzał na truchło i zaklął.
- Lupin… świetnie. - spojrzał na niemowlę = Po co było mu to dziecko…? - przykucnął przy martwym wilku i wyciągnął sztylet, szybkim ruchem odciął łapę wilka - Może… - obejrzał łapę z kilku stron po czym schował ją pod szaty, po czym zerknął na Fleur - Nic nie jest małemu?
Fleur przyjrzała się maluchowi, lekko odsłaniając pieluchy.
- Chyba jest cały…- Nie Fleur była specjalistką od dzieci.
Olena przyglądała się maleństwu przez ramię spokrewnionej, ale bardziej niż tym czy jest zdrowe interesowała się powodem dla którego wilkołak mógłby chcieć porwać zwykłe ludzkie dziecko, chyba że nie było ono takie zwykłe albo całkiem ludzkie.
- Dobrze, przykro by było tak młode życie rzucić w odmęty Koła.. - spojrzał jeszcze raz na martwego wilkołaka - Chcesz zanieść dziecko matce? Na pewno będzie wdzięczna. - powoli ruszył, aby opuścić scenę - Miło było was poznać! - zawołał w stronę reszty zgromadzonej Rodziny.
- Odniosę. Do zobaczenia. - Wampirzyca niosąc dziecko zaczęła wracać do tamtej kobiety.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 04-06-2017, 00:18   #37
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- Poczekaj jeszcze moment - Olena zatrzymała Fleur - zastanawiam się dlaczego lupin chciał porwać akurat “TO” dziecko. Przecież na pewno są bliżej murów dzieci, które można porwać nie narażając się na odkrycie. Po drugie zobaczcie dzieciakowi nic nie jest, niósł go delikatnie tak że mały nawet nie zapłakał. Czy tylko mnie coś tutaj się nie zgadza? I brwi ma zrośnięte czytałam, że coś takiego zdarza się często u zmiennych. Daj mi potrzymać dzieciaka, żebym go zdążyła dokładnej obejrzeć.
- Jeśli chcesz… - Fleur spojrzała na Olenę lekko się krzywiąc. - Ale wiesz, możesz znaleźć gówniarza jutro, a ja chciałabym też coś zjeść jeszcze tej nocy.
- Masz rację, nie warto zaniedbywać posiłków, więc przyjmijmy, że dzisiaj ja stawiam. - wskazała ręką na zbliżających się w ich kierunku mężczyzn - Zrobimy sobie babskie spotkanie, krwi wystarczy dla mnie, dla Ciebie i dla Rigo a przy okazji może zamienimy dwa słowa i ustalimy jak nie wchodzić sobie w paradę w tak małym mieście.

Fleur podążyła za wzrokiem Oleny czując jak narasta w niej apetyt.
- Hm… brzmi kusząco. - Zerknęła na niemowlaka. - Chcesz pogadać nim go odniesiemy?

Olena kiwnęła głową
- Najpierw zjedzmy, pogadajmy a dzieciaka odniesiemy później, zobacz i tak śpi, więc to mu nie robi różnicy,a ja w sumie chętnie bym coś przekąsiła. - po czym zwróciła się głośnym głosem do zbliżających się mężczyzn - Panowie odprowadzicie nas do domu?

Fleur uśmiechnęła się do mężczyzn lekko zsuwając dłonie, tak że jej niemal w całości odsłonięte piersi uniosły się.
- Będziemy bardzo wdzięczne.
 
Aiko jest offline  
Stary 04-06-2017, 00:30   #38
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
Mężczyźni tak jak kilkanaście innych osób wpatrywali się z rozwartymi ustami na martwego wilka.
- Jezus Maria!
- Diabeł!
- Demony!
- Uchowaj nas boże!
- Czary!


Rigó w trakcie rozmowy reszty, zajęła się swoją sprawą, a dokładniej przykucnąwszy przy zwierzaku, wyjęła sztylet i wycięła trochę jego sierści oraz jeden z pazurów (oba chowając najpierw w kawałek materiału, zaś później ukrywając w sakiewce). Kiedy kuzynka mówiła o zrośniętych brwiach, ta tylko mruknęła, a gdy wstała, wciąż patrząc na martwego wilka powiedziała cicho, choć nie było wiadome czy do kogokolwiek konkretnie:
- Vucari... Kiválóan. - po czym spojrzała na obie kobiety jakby wytrącona z myśli - Hm? Och. - uśmiechnęła się lekko i wykonała krótki, nieznaczny skłon w stronę Oleny - Jestem zaszczycona zaproszeniem, które z chęcią przyjmę. - zerknęła w stronę mężczyzn doprawionych alkoholem. - Cóż, przynajmniej będzie trochę bardziej doprawione choć lepiej nie przesadzać z ilością. - szepnęła.
Ludzie przekrzykiwali się co raz z nowymi pomysłami. Ostatecznie jednak tych kilku wielbicieli mocnych trunków których wampirzyce spotkały wcześniej koło oberży zainteresowało się nieumarłymi przedstawicielkami płci pięknej. Nim jednak się to stało, na Fleur wpadła roztrzęsiona matka dzieciaka.
- Moje maleństwo! - kobieta wyciągnęła dłonie w stronę dzieciaka i w jednej chwili trzy wampirzyce stanęły w centrum nowego zainteresowania gawiedzi.
Olena wskazała na dziecko mówiąc
- Pani Fleur go uratowała, z bożą pomocą, łaska pańska niebożątko spadło z dachu wprost w jej ramiona
- Cud! - krzyknął ktoś z tłumu i chwilę później wszyscy wtórowali. Moment później uwaga gawiedzi przesunęła się bardziej na matkę i jej dziecko.
Fleur z przyjemnością oddała dziecko. Uśmiechnęła się do Oleny, a potem spojrzała na mężczyzn.
- Odprowadzą nas panowie do domu? - Odezwała się stając przed mężczyznami. - To niebezpieczne byśmy chodziły same gdy coś takiego kręci się po ulicy.
 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline  
Stary 04-06-2017, 19:54   #39
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
Ciszej, co wy wszystkich pobudzić chcecie? - Erebos zrugał strażników głosem pełnym sprawiedliwego oburzenia. - Byście lepiej pomogli kata obudzić a nie się wydzieracie po nocy.
Strażnicy zmierzyli Ereba spojrzeniem.
- A tobie kat na co człowieku? - spytał wyższy z dwóch.
- A tak, potrzebny. Mniej wiesz lepiej śpisz, jak mówią.- Zagadnął niemal ugodowo. - To jak będzie, pomożecie bliźniemu w niedoli?
Drugi strażnik wyciągnął palec i wskazał na ciało wiszące na dłoniach Ereba.
- Co tu się dzieje? Odpowiadaj!
- Człowieku, z niego - Ereb poruszył rękami na których spoczywał Gabriel - życie uchodzi a tobie się historii słuchać chce? Kat mówią, że poradzić coś może, ja tam nie zam czy to prawda, ale go samego nie zostawię na ulicy.
- Mistrz Jacek jest książęcy człek i niepokoić go nie trzeba. A i co on może pomóc? Normalnyś? - drugi strażnik szturchnął kolegę.
- Ty? to chyba zakonnik? - powiedział i ruszył w bok, po chwili zaczął spuszczać drewnianą drabinę.
- No a coś ty myślał, włóczęgi bym nie niósł, a o kata sam prosił.
- Czekaj no, zaraz ci pomożemy zanieść go do sióstr od Ducha.
- Człowieku a ty myślisz, skąd ja przyszedłem? I skończcie już to bo się chłop zimny zaczyna robić, znak że rychło mu pomocy trzeba, jak zemrze to przez was.
Strażnik zszedł z murów i przybliżył się do Ereba, jego towarzysz był tuż z zanim.
- Ale do kata? Oszalałeś? Weź go może do żyda?
- I to ja oszalałem? Przecie ten człek by wolał umrzeć niż do żyda, o kata prosił nim go zmysły opuściły, to do kata go biorę. - Ereb poprawił ułożenie “rannego” na swych rękach by się ten przypadkiem nie zsunął. Żywił przy tym wielką nadzieję, że pacjent nie odzyska nagle świadomości i nie zrobi jakiejś głupoty przy śmiertelnych.
Niższy ze strażników popatrzył na Gabriela.
- To ten brat od Ducha! wielki medyk, naprawdę chciał do kata?
- No przecie mówię, tyle, że kat głuchy chyba.
Strażnicy zblizyli się do siebie zamienili szeptem jakieś słowa, których Ereb nie był w stanie usłyszeć po czym…
Po czym w ich dłoniach zmaterializowały się noże, jeden wbił się pod żebra Ereba drugi przejechał po szyi nieprzytomnego Gabriela.
Nieporuszony tym Ereb, po prostu rzucił ciało Gabriela na ziemię.
- No to mamy problem - rzekł spokojnie, pozwalając by powoli dotarło do nich co się dzieje. - Niech was mrok pochłonie robaki!
Strażnicy przyłożyli w przerażeniu dłonie do oczu i krzyczeli w panice… póki mogli jeszcze krzyczeć, gdyż niedługo mogli już tylko wić się po ziemi jak wyciągnięte na bruk ryby. Jednak hałasy które nie poruszyły jak widać miejscowego kata, wybudziły ludzi z okolicznych domostw. W koło pootwierały się okiennice a z nich wychyliły się zaspane, lecz ciekawskie oblicza mieszkańców Płocka, do tego, od rynku kanonicznego biegli… kanonicy, przynajmniej tuzin.
- Na litość boską co się dzieje!? - krzyczał najstarszy z nich.
- Darli się jakby ich sam diabeł się skóry obdzierał - Ereb zasłaniał miejsce gdzie został ugodzony, co prawda jego krew nie płynęła obficie z rany, lecz nie zdążył się jeszcze pożądnie zająć samą dziurą po nożu - tego znalazłem obok, chyba jeszcze dycha, pokazał ciało Gabriela przybyłym. - Żałował wprawdzie pochopnej decyzji, lecz co się stało to się nie odstanie, a te dwa robaki zasłużyły na swoją nagrodę występując przeciw Niemu!
Ereb szybko znalazł się w kręgu kanoników wznoszących na przemian modlitwy do Jezusa, Maryii, Ducha Świętego, boga ojca i ogromnej ilości świętych.
- Przecież to brat Gabriel! bracia, prędko, zabierzemy go do Ducha, albo lepiej do samego biskupa! - zarządził najstarszy.
- Tak, tak zabierzcie go *bracia* prędko nim duch z niego ujdzie! - Ereb jak mógł najszybciej pozbył się ciała Gabriela oddając je najbliższemu z duchownych, nie zważając na to czy ów człowiek miał zamiast owo ciało przyjąć. Zbyt wielkim obrzydzeniem napawała go obecność tych czcicieli Jahwe. - Ludzie, przecież ktoś ich musiał napaść, trzeba go znaleźć, bo jeszcze komu innemu co zrobi! - dodał z desperacją w głosie.
- Straże! straże! - kanonicy szybko podłapali radę Ereba, bracia szybko pognali z ciałem Gabriela robiąc raban na całe miasto. Kiedy Ereb został sam coś zaskrzypiało wewnątrz domu kata.
- Niezłe przedstawianie, demonie. - dobiegło zza zamkniętej okiennicy.
- A więc jednak - Ereb nawet się nie odwrócił - zejdź na dół i otwórz drzwi, ułatwimy sobie rozmowę.
- A niby czemu miałbym chcieć to robić? - głos niemal drwił.
Niemal.
- Ponieważ nie warto robić sobie wrogów, zwłaszcza wśród “demonów”. - Odrzekł Wampir spokojnie, a w jego głosie słychać było niemal sympatię.
Niemal.
- Prawda, prawda, tędy milczałem i będę milczał, ale jeszcze nie oszalałem by takiemu duchowi ciemnemu drzwi otwierać. - odpowiedział przezornie głos. - do świtu nie mam spraw w mieście i wychodzić nie zamiaruje.
 
Googolplex jest offline  
Stary 04-06-2017, 21:27   #40
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Do oberży w której siedział mongoł weszło właśnie trzech mężczyzn. Wampir natychmiast dostrzegł schowane pod płaszczami pałki. Nowo przybyli mówili ściszonymi głosami między sobą jeszcze przy drzwiach, a następnie podeszli do szynku i zamówili po piwie. Trójka zaszła do okupowanej przez Geroga ławy i przysiadła się, odcinając wampirowi drogę wyjścia. Mężczyźni siorbali alkohol przypatrując się mongołowi. Ten spokojnie dożuł kęs i spojrzał na nich i… wrócił do jedzenia.
- Piękna dziś noc, panowie, nie prawdacie? - zagadną niby od niechcenia i wgryzł się w pajdę chleba smarowaną obficie smalcem... ale krew już przyspieszała w jego martwych trzewiach, a palce same tańczyły raz po raz zaciskając się radośnie w pięści.
- No… - odparł w końcu jeden gdy jego kompan ocierał z czoła pot. - słuchaj no, poganinie, nie chciałbyś zarobić? - mężczyzna przełamał się wreszcie by konspiracyjnie zapytać sponad kufla.
Poczuł się… zawiedziony.
- Jestem tylko półprzybłędą. Moim ojcem był Polak, panie świeć nad jego duszą - przeżegnął się powoli - Ale kultura panowie, kultura. Georg jestem. Z Czerska. A was jak JA mam zwać? - zapytał akcentując, że wcale nie muszą podawać mu prawdziwych imion.
- Ja jestem Ondra z Bagna a to są Bolko Śpiewak i Jurek… po prostu Jurek. Słuchaj Georg, nam nie wadzi którą ręką się żegnasz i czy się żegnasz. My w interesie się zapatrujemy, w takim, że ktoś ma coś, co można wziąć, a jak w łeb trzeba dać, to trzeba dać, rozumiesz?*
- Rozumiem, rozumiem - mruknął popijając kolejny łyk piwa - Jest tu ktoś konkretny komu trzeba by daćc w łeb, czy mówimy o potencjale przyszłej współpracy?
Mężczyzna uśmiechnął się krzywo i przysunął konspiracyjnie do mongoła.
- Ano jest… - dało się posłyszeć zanim dźwięk zniknął całkiem w nadstawionym uchu Georga…
- Hmmm… - mruknął Georg - coś w tym może być - przytaknął głową z uznaniem - Wyście to wymyślili? Mamy jakiś plan?
- Stary jest, kulawy i samotny. W dzień to chyba w ogóle nie wychodzi nawet, pewno go podagra męczy. Drzwi z kopa, w łeb dać i gotowiznę brać.
Georg dogryzł ostatni kęs kurczaka. Chrząknął. I sekundę później czoła pół-mongoła i Ondry się zderzyły, boleśnie, ale nie nokautująco, gdy wampir szarpnął go za frak.
- No to teraz słuchaj mnie teraz, pokurczu. Ziemowit i ja mamy pewne koneksje między sobą - pół-warknął zupełnie innym tonem, wciąż przyciskając go do siebie by musiał patrzeć mu prosto w oczy - Jeśli w najbliższej przyszłości usłyszę… - zaczął groźbę, ale ostatecznie się rozmyślił i pchnął kmiota tak, że ten wywrócił się na podłogę - z resztą nie ważne. Róbcie co chcecie, ale rzucacie swe głowy na szalę. Wynoście się. Wszyscy. Zbyt mało wypiłem by was znosić - dokończył już zupełnie spokojnym tonem i zawołał o kolejne piwo.
Mężczyźni wystraszyli się nie na żarty i prędko opuścili lokal w podskokach.
Georg został sam przy swojej ławie i żłopał powoli kolejne piwo. Nie miało ono już tego smaku co kiedyś, a orzeźwiający chłod nie był tak przyjemny jak wtedy gdy zdarzało mu się jeszcze by było “za gorąco”. Ale teraz to była bardziej tradycja. Mantra, pozwalająca mu pamiętać, że jest… że BYŁ człowiekiem. I aby ze wszystkich sił walczyć z bestią czającą się w jego martwym sercu.

Powstał z ławy, zostawił na stole kilka monet i wyszedł na w noc. Miał ochotę na mordobicie. Więc powiesił sakiewkę oscentacyjnie na wierzchu i pomaszerował bardziej szemranymi uliczkami.

A nie było ulicy szemranej bardziej niż Żydowska, szczególnie nocą. Na jej krańcu znajdował się burdel, dalej mieszkał sam kat.

 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 04-06-2017 o 23:18.
Arvelus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:13.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172