05-06-2017, 14:53
|
#48 |
| Jan musiał przejść ulicą Dobrzyńską w stronę rynku i tam skręcić w Bielską. Jednak na końcu tej pierwszej, spostrzegł kilkunastoosobowy tłum gawiedzi, przed kościołem św Bartłomieja.
Coś było na rzeczy.
Na chodniku, który w tym miejscu był już brukowany, leżał połamany zwierz, wilk chyba, W jego sąsiedztwie znajdował się jeden z niedawno przybyłych do grodu kainitów, który właśnie zaczynał się oddalać. Nieopodal młoda kobieta tuliła do piersi niemowlę a tłum gapiów to wznosił zaśpiewy pochwalne do Pana, to błagania o wstawiennictwo przeciw siłom nieczystym. Nieco dalej w głąb po prawej od kościoła, trójka nieumarłych kobiet w towarzystwie trzech mężczyzn oddalała się ku ulicy Piekarskiej.
Za nimi wszystkimi ciągnęły się mniej lub bardziej intensywne świetliste barwy.
Umiejętność spoglądania w dusze była niezwykle przydatną dyscypliną. Poza rozpoznaniem czyjegoś nastroju umożliwiała odróżnienie śmiertelnika od wampira... i nie tylko.
Barwy Halo nieumarłych były blade jak oni sami.
Jan nie rozmawiał dotąd z żadnym z innych Kainitów. Było ich w mieście więcej niż przypuszczał. Nie był też pewien, czy oni o nim wiedzą. Teraz miał okazję przełamać impas, tym bardziej, że ciekawiło go co tu się wydarzyło.
Naturalnie nie zamierzał przeszkadzać kobietom w polowaniu. Poza tym była ich trójka, w razie konfliktu niezbyt korzystny stosunek sił. Słaba płeć po Przemianie nie była już słabą.
Pozostał samotny mężczyzna, z wyglądu młodszy od Jana, choć naprawdę mógł być o setki lat starszy. Jan podążył za nim ulicą, zamierzając nawiązać kontakt gdy tylko znajdą się z dala od śmiertelnych.
Ostatnio edytowane przez Bounty : 05-06-2017 o 15:14.
|
| |