Sasha słuchała wywodu Annamari i Eydis przekręcając głowę raz w lewo, raz prawo. W końcu niwytrzymała
- Co one kurwa pierdolą? – zapytała z kompletnie zdezorientowaną miną.
- Sugerują, że masz niejasne uprzedzenia względem osób o ciemnej karnacji lub niektórych ras nieludzi. A panience Annamari dziękuję za chęć uwolnienia mojej skromnej osoby – Jask ukłonił się nisko druidce.
- A co mnie kurwa obchodzi czy jesteś jakiś durw czy inna cholera. Zgrywasz niewiniątko, lecz urodziłaś się na Mendigolati, a wszyscy wiemy, że tam żyją tylko jaszczury, piraci i mordercy z zakonu czerwonej modliszki. Bardzo dobrze znam to miejsce. – wycedziła. Aerys wybuchęła śmiechem i wstała.
- Po pierwsze, nie nazywaj tych płazów piratami, skoro się boją paru zakapiorów w czerwonym. Po drugie, nadal nie wiem gdzie do cholery jesteśmy. Nieważne, dowiem się z wraku. We wraku muszą być mapy. I alkohol. Potem naprawię statek i odpłynę. A kto mi nie pomoże to zostanie. – uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- Pożal się bogowie szkutniczka się znalazła. Ślicznotko, na ten twój statek to bym nie wsiadła, choćbym była związana i nieprzytomna. – zaśmiała się Sasha. Aerys zmrużyła oczy.
- Jeszcze raz nazwiesz mnie ślicznotką, to pędziesz resztę życia jadła przez słomkę
Na odpowiedź Sandriela Gelik westchnął.
- Więc jesteś z tych elfów co przy pierwszym większym mieście pytają czy to już ab salon. – rzekł gnom z rezygnacją. Przez chwile przyglądał się dyskusji kobiet, a potem uśmiechnął się pod wpływem olśnienia. Wybiegł pomiędzy całe towarzystwo
- Przepraszam, że przerywam te jakże niezbędne w naszym położeniu dyskusje o uprzedzeniach gatunki stycznych i wywody na temat tego kto komu co zrobi, będziemy mięli jeszcze masę czasu aby się nawzajem pozabijać, chciałbym przy okazji zauważyć, że nie jem dużo i mogę gotować, ale chyba wiem, gdzie się znaleźliśmy. Szczerze mówiąc nie wiedziałem, że to wyspa naprawdę istnieje, ale wiecie chyba jak to jest z tymi marnarzami. Słyszałem setki najdziwniejszych – tłumaczył Gnom.
- Nie chcę być nieuprzejmy, ale mógłby pan się nieco streszczać. – rzekł jak najgrzeczniej Jesk.
- No dobrze, ta wyspa nazywa się Zgrozą Przemytnika lub Brzytwą Przemytnija. Pierwsza część nawy wzięła się z tego, że na wodach okalających wyspę rozbiło się mnóstwo statków…. Kto by pomyślał, prawda? Druga z powodu kształtu wyspy, która ma przypominać brzytwę. Podobno cała wyspa pełna jest duchów, upiorów, ghouli i innych jakże uroczych stworzeń, ale tak to pozostaje bezludna mimo kilku prób zasiedlenia. Radujmy się – zaśmiał się z rozpaczą.
Ishirou popatrzył na Tono i skinął głową.
- Tak, pomogę ci. Najpierw chyba potrzeba nazbierać drewna? Ehh, po jaką że cholerę wypływałem znowu na morze
Wykrycie trucizny nie zdradziło nic w zapasach towarzyszy, choć Sasha przyglądała się jej, jakby miała zaraz wysadzić wszystko w powietrze. Nic także nie zginęło.
- Na ile oceniacie wasze zapasy kluczowych zapasów – rzekła Aerys Mavato z niepokojem wpatrując się w butelkę
Rango węszył. Nie wyczuł śladu zapachu żadnych większych ssaków niż kozy, ale zsuważył, że żyje tu mnóstwo gadów.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija |