Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2017, 22:51   #195
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Przez na wpół przeźroczystą błonę rozpiętą w oknie niewiele było widać. Berwin zdołał wypatrzyć tylko kontury jakiejś kobiety siedzącej przy stole, na którym stała świeca.
- Do kuma popłynął, na drugą stronę - odpowiedziała kobieta.

Gdy odchodzili już na brzeg, wedle propozycji Ehrla, gdzieś z tyłu za domem zarżał koń. Od strony rzeki słychać było miarowe uderzenia wioseł o powierzchnię wody. Obaj ukryli się w krzakach rosnących nieopodal chaty i wpatrywali w mrok. Po chwili z mgły wyłoniła się łódka, w której siedziało dwóch ludzi. Jeden z nich zajęty był wiosłowaniem, drugi stał na dziobie i z niecierpliwością czekał na moment, w którym będzie mógł bezpiecznie wyskoczyć na brzeg.

- Zostań tu - warknął do wioślarza, gdy łódź zbliżyła się na dwa kroki od brzegu. Przesadził burtę i z chlupotem wylądował w wodzie, która sięgała mu nie wyżej niż do połowy łydki. Skierował się ku brzegowi i chacie rybaka.

*

- Znajdźcie mi jakąś piwniczkę i tych dwóch do niej! - wydał polecenie Datz, kierując swoje słowa do pozostałych na miejscu wieśniaków. - Zawiadomcie też o zdarzeniu waszego pana. Niech on się sądem martwi.

- Bodo, mój drogi - zwrócił się do Wankera, który w nieco napastliwy sposób domagał się pomocy. - A czy widziałeś gdzie jaką łódkę na barce? Nie. Bo takowej nie ma. Rankiem po Waszych towarzyszy podbijemy, a teraz muszą się sami martwić o siebie. A jak im pomóc chcesz, to się na całe gardło drzyj, rzeka nie bardzo szeroka, może usłyszą.

- Luuuuudzie! LUUUUUDZIE! Bandziory ku wam płynom! - Bodo skorzystał z dobrej rady kapitana, podbiegł do brzegu i składając ręce w tubę zaczął krzyczeć.

*

W tym momencie od drugiego brzegu woda poniosła okrzyk. Zarówno Ehrl, jak i Berwin nieomylnie rozpoznali głos drącego się Bodo Wankera. Gorzej było ze zrozumieniem sensu przesłania - nie pomagały w tym odległość ani niosące się po wodzie echo.

- Gdzie! Gdzie! Ciory unam mom! - oto co zrozumieli. Mężczyzna wysiadający z łodzi również usłyszał, zawahał się starając zrozumieć przesłanie, po czym zdwoił tempo.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 07-06-2017 o 11:05.
xeper jest offline