Poczuć zapach mordu w powietrzu owiewający twarz w galopie - jakże brakowało tego Atanajowi! Pewnie, lepiej może byłoby oszczędzić tamtego, ale dawne przyzwyczajenia wzięły górę. Na szczęście opanował się przed zaszlachtowanie kolejnego. Widząc nadbiegającego Wędeczkę, wrzasnął za poddającego się chłopa:
- Na ryj ljeżeć, chamie hospodarski! I ani mi się rusz, bo inaczej... uch!
Gdyby tamten odzyskał animusz, miał zamiar nasz Ungoł najechać go koniem i w razie potrzeby spłazować przez grzbiet.