Głos nad wody unosi się może daleko, tyle że niedokładnie. Najwyraźniej mordę darł Bodo. Wziąwszy jednak poprawkę na to kto krzyczał, być może przekaz był wyraźny.
Berwin spojrzał na Ehrla i prychnął lekceważąco: - Pewnie się pochlali i pocięli z miejscowymi. – pokręcił z politowanie głową. - Jak dzieci.
Założywszy kciuki za pas wyszedł naprzeciwko mężczyzny wychodzącego z łodzi. Podniósł dłoń w geście powitania: - Dobry wieczór szlachetny Panie. Mógłbyś mi powiedzieć co to za harmider tam za rzeką? Co też tam się wyprawia? Bo rwetes taki, że nie idzie spać.
Spytał niewinnie. |