W przeciwieństwie do towarzyszy, udział Iskry w walce był pozornie pasywny – musiała po prostu stać i trzymać kartę w odpowiednim kierunku. Dzięki temu jednak znacznie łatwiej jej było śledzić ruchy wszystkich wrogów. Widziała, że dwóch zmierza w jej stronę, wydawało się jednak, że sytuacja Ahaba i rannej Led jest poważniejsza. No i to, co planowała teraz zrobić Arya, najlepiej spisywało się w większych grupach. Podjęła decyzję. Schowała kartę Mocy do talii, palcami namierzając inną.
Nagły powiew wiatru zmącił jej włosy. Tarocistka była w swoim żywiole. I choć nowa wiązka magii, którą zaciągnęła, by użyć kolejnej karty, sprawiła, że z nosa kobiety puściła się stróżka krwi, Arya tylko otarła ją wierzchem rękawa. Uśmiechnęła się szelmowsko.
- Czas na zabawę… - szepnęła, wyciągając nową kartę Tarota.
W całym swoim życiu użyła jej zaledwie dwa razy z uwagi na destrukcyjny charakter, toteż teraz czuła niemal seksualne podniecenie. Tysiące niewidzialnych mrówek przepełzło po ramieniu, kiedy je podnosiła w górę. Tym razem skierowała kartę w stronę szóstki napastników, wydając tym samym na nich skazujący wyrok. Oto bowiem została użyta najmroczniejsza, najbardziej niszczycielska siła Tarocistki. To była Wieża.
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/d0/63/dd/d063dd46e6245edbae868c54c1ab9af7.jpg[/MEDIA]