Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2017, 14:49   #661
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


Otwin myślał szybko, poszukując wyjścia z tej sytuacji. Postanowił zdać się na sposób z wolnymi atakami. Poruszał się łagodniej, spokojniej. Czuł mniejsze parcie na swoje ciało, ale i tak było jakieś.

Zbliżył się do kultysty i powoli zacisnął go oburącz. Dało to przewidywany efekt i bohater okazał się być od niego silniejszy. Co prawda odczuwał jakąś dodatkową siłę trzymającą kultystę w miejscu, mogła być to inna magia, a może po prostu dodatkowe parcie tego całego przeklętego kręgu. Jak się jednak okazało wyciągnięcie kultysty z okręgu nie przerwało rytuału, który trwał dalej. Plan na tą chwilę dał tę przewagę, że w okręgu było już sześciu kapłanów, nie zaś siedmiu. Jeden z nich w tej chwili walczył z mocarnym zaciskiem Otwina. Chciał się oswobodzić, opuścił swoją broń i zaczął starać się oderwać dłonie bohatera od swojego ciała.

Oswald widział dokładnie co dzieje się na około. Jak jego towarzysz atakuje przed nim i to co się z nim dzieje. Sam jednak postanowił zająć się tym co zagrażało najbliżej, a więc kultystami przed okręgiem. Słowa kultystów z okręgu coraz bardziej docierały do jego uszu, działo się coś dziwnego jak gdyby rozgrzewało go to coraz mocniej.

... pugnent nomine nostro ...
... quze pro gloria ...
... mortem pro nobis ...

Wydawało się jak gdyby zaczął być zdezorientowany, czuł, że jego kolejne ciosy będą o wiele słabsze niż wcześniej. Prawda okazała się jednak zupełnie inna, a ciosy wyglądały na jeszcze potężniejsze. Jeden z ciosów odciął już nie pierwszą dzisiaj głowę, a drugi kolejną przepołowił. Był zaiste, tak bardzo widowiskowe, że jeden z kultystów przestraszył się widząc, jak czaszka jego towarzyszy pękła na pół, a wraz z częścią czerepa opadł na ziemię kawał wnętrza głowy. Tak był to mózg. Bo jak się okazało w takim czerepie też było coś co przypominało taki organ.

Jeden z kultystów był mocno przestraszony ówcześnie wspomnianym widokiem, zaś drugi był gotowy do ataku. Zamachnął się swoim kosturem, ale jednak Randulf był na to gotowy.

Randulf nie próżnował i posyłał strzały jedna za drugą. Pierwsza wbiła się w głowie kultysty. Przebiła się przez oczodół i najprawdopodobniej zagnieździła się w mózgu jeśli i ten taki posiadał. Druga zaś raniła kolejnego oprycha w prawe ramię. To znacznie utrudniło kultyście atak. Był to właśnie ten przestraszony osobnik, co spowodowało że jego sytuacja psychiczna jeszcze bardziej się zepsuła. Starał się ciągle trzymać kostur w swojej lewej ręce, prawa zwisałą lóźnonie. Widać było doskonale, że każdy nią ruch powoduje ból. Napastnik nie był w stanie atakować, a zaczął się cofać do okręgu. Nie robił tego pewnie, wyglądało jak gdyby bał się wchodzić i tam. Jednak bohaterowie w tej chwili byli tymi bardziej niebezpiecznymi.

W okręgu dalej było siedmiu kultystów, z tym że tylko sześciu wypowiadało skomplikowane słowa, a jeden jak gdyby wierzył, że tam jest bezpieczny. Jeden z kultystów, starał się uwolnić od uścisku Otwina, jednak na próżno. Zaś z dołu leciało kolejnych dwóch. Żaden z przeciwników nie był w atakować, jedni pogrążeni w rytuale, jeden chcąc się oswobodzić, a jeszcze dwóch starając się dojść do bohaterów.


Inkantacje trwały, wydawało się jak gdyby trwało to w nieskończoność.

... senioque confectos continens ...
... partorcinio liberari ...
... sit removere ab eo ...
... Da nobis patronum ...
... et dimisit sit lupinotuum pectinem ...
... pugnent nomine nostro ...
... quze pro gloria ...
... mortem pro nobis ...

 
Inferian jest offline