Zamiast celu następna ranna baba, co za porażka. Skye zgrzytnęła zębami i przylgnęła plecami do ściany. Filowała na swoją część korytarza mając niemiłe wrażenie, że pozwalają zbiegowi... zbiegać dalej.
Bawił się z nimi, szydził w żywe oczy. Zawsze zostawali krok za nim i widzieli albo efekty jego działań, albo kurz wzniecany przez jego stopy czy koła bryki. Majaczył jak widmo na horyzoncie - niedościgniony, poza zasięgiem. - Kurwa no - zaklęła, zaciskając ręce na broni. Odkaszlnęła i dodała pytania - Gdzie on jest, gdzie pobiegł?! Jest z wami Tom? Widzieliście Toma? Był tu? Jest cały? - przy ostatnim wzdrygnęła się. Polubiła ciepłego, empatycznego kolesia o spracowanych dłoniach, który zadawał sobie tyle trudu, aby odwiedzać ją w chorobie i robić to, czego nie pojmowała. Gdyby coś mu się stało... na sama myśl wyszczerzyła kły, warcząc jak zwierzę.
__________________ A God Damn Rat Pack Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead. |