Wszystko puki co potoczyło się zgodnie z planem.
Wolfgang stanął na czatach i obserwował ulicę. Gdzieś w oddali pojawił się patrol straży miejskiej, ale szybko zniknął podążając do sobie znanego celu.
Uczeń czarodzieja dał znać kompanom, że nie ma nikogo w okolicy i zaczęło się.
Po krótkiej chwili dozorca leżał nieprzytomny a mag rozejrzał się wokoło czy aby nikt ich nie obserwuje. Czary widzenie w ciemnościach i wyostrzone zmysły nadawały się jak ulał. Techler je rzucił nim zaczęli akcję i teraz korzystał z dobrodziejstw magii.
Przyszły adept magii tajemnej dał znak, że teren czysty i Szkiełko znalazł się na podwórzu. Otworzył bamę i weszli wszyscy. Mag stanął w cieniu, ale tak by widzieć ulicę i czekał aż ujadający pies się uciszy a wdrapujący zrzuci linę po której wszyscy się dostaną do biura.
Cieć został ukryty w cieniu w głębi podwórka i kiedy można było wreszcie spokojnie wejść do budynku mag po dość długiej wspinaczce znalazł się w środku. Aktywował następny z czarów i końcówka jego lagi rozświetliła pomieszczenie.
Techler szukał gabinetu właściciela a gdy znalazł dopadł do biurka i zaczął cicho przetrząsać dokumenty i książki jeśli takowe się znajdą. Badał także swoim wiedźmim wzrokiem czy aby jakieś magiczne czy czarnoksięskie przedmioty czy czary zabezpieczające nie są gdzieś rozmieszczone.