Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2017, 11:42   #199
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Pogromca zbójów, Herr Bodo Wanker we własnej osobie postanowił ostrzec przebywających na drugim brzegu o płynącym ku nim złoczyńcy, choć rzekomo na usługach sigmarowego kościoła działającego. Po prawdzie mogło i tak być, bowiem za skórę inkwizytorowi zaleźli, stąd ladaco siepaczy mógł za nimi w odwecie posłać.

W każdym razie Santiago, Legolasem zwany przez wspomnianego już srogiego rębajłę Wankera podążył za tymże, chcąc zadbać o spokój dzielnego wojownika. Bo o bezpieczeństwo wszak nie musiał się martwić taki chwat, jak on. Nie zapominajmy przy tym o czworonożnym pupilu Wankera, który niechybnie brytanem bojowym musiał być rozszarpującym wrogów swego pana na strzępy.

I choć twarzy jak Bodo na wodzie nie wydzierał, to gotowym będąc do strzału łypał oczami wokoło, gdyby jednak Stark wrócić postanowił. Estalijczyk zadowolony był niezmiernie, że bez szwanku z tego nocnego ataku wyszli, dając przy tym nauczkę podłemu łowcy nagród. I choć hultaja lepiej byłoby ubić tutaj na miejscu, to możliwe było, że jeszcze przyjdzie im się zrewanżować za nieprzespaną noc.

O doskwierającym braku samopału, na jaki liczył podczas tego przedwcześnie zakończonego spotkania nawet nie wspominał...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline