Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2017, 16:55   #171
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mogę ci jakoś pomóc?- spytał bez zastanowienia.
- Lepiej nie - pokręciła głową. - Jak tylko opuszczę stolicę to każdy kto mi w tym pomaga będzie miał problemy - uśmiechnęła się smutno. - Chociaż... Czy mógłbyś obejrzeć mnie, sprawdzić czy dobrze zaleczyłam swoje ostatnie rany?
-Oczywiście…- wstał z miejsca czekając aż Venora zdejmie z siebie ubranie. Albrecht spuścił na krótką chwilę wzrok, by Venora nie pomyślała, że przypadkiem się na nią gapi. Ale kiedy była już gotowa kapłan zbliżył się i zobaczył jej ramię, rzucając jej gromkie spojrzenie -Jak tak się masz zamiar prowadzić to za dziesięć lat nie będziesz mogła rękami ruszać…- zrugał ją, po czym spojrzał na obite żebra nieco się przy tym rumieniąc -Całe są, na szczęście. Bogowie podarowali ci kamienne kości…- uśmiechnął się i odszedł na bok by dać się Venorze spokojnie ubrać -Więc jeszcze nie wiesz gdzie się udasz?- spytał zmieniając temat.

Uśmiechnęła się ciepło do niego za tą troskę, którą ją obdarzał. Już miała zwrócić uwagę że jak tak dalej jej los będzie się układał to i tak nie ma szans dożyć wspomnianego przez niego czasu, ale w porę ugryzła się w języku. Poprawiła sobie koszulę i spojrzała na Albrechta.
Pokręciła głową w odpowiedzi.
- Czekam na wieści od Harfiarki. Zdaję sobie sprawę co to za kraina i po cichu liczę, że uda mi się znaleźć kogoś kto jeszcze dołączy do mnie w tej wyprawie - przyznała.
Kapłan przyglądał jej się chwilę, po czym zdjął z szyi elegancki naszyjnik z wisiorem w kształcie malutkiej tarczy.
-Wyostrzy twoje zmysły. Oddasz, kiedy już wrócisz- skomentował wyciągając w kierunku rycerki rękę, z blyskotką w dłoni.
Venora wzięła do ręki wisiorek, zaskoczona jego podarkiem.
- Ja... Dziękuję - odparła z wdzięcznością w głosie.
-Po prostu obiecaj mi, że wrócisz cało. Obiecałaś mi coś wcześniej, nie podaruję ci tego spaceru… uśmiechnął się ciepło.

- Zrobię co w mojej mocy - odpowiedziała mu, po czym wstała i podeszła do niego. Przytuliła go lekko i odstąpiła. - Tymczasem módl się za moich bratanków - poprosiła i spojrzała na drzwi. - Muszę wracać do siebie. Lepiej będzie jak nie będę na siebie zwracać uwagi - westchnęła.
-Rozumiem…- skinął głową ze smutkiem. Albrecht odprowadził Venorę wzrokiem do drzwi. Venora miała głęboką nadzieję, że jeszcze zobaczy bliskiego jej w jakiś sposób kleryka.
Paladynka niechętnie opuściła pokój przyjaciela, a gdy tylko przekroczyła próg i zamknęła za sobą drzwi, wszelkie resztki dobrego nastroju jaki poniekąd odzyskała po rozmowie z kapłanem, opuściły ją. Walczyła ze sobą, żeby nie popaść w rozpacz, nie stracić nadziei, że to ma jakąkolwiek szansę skończyć się dobrze.
Z pochmurnymi myślami, wróciła do siebie. Zaczęła rozglądać się po celi, zastanawiając nad tym co zabierze ze sobą.
Nie wiedziała ile czasu minęło gdy rozległo się pukanie do drzwi. Z drżącym sercem otworzyła je obawiając się, że może to być ktoś nieprzychylny jej misji. Uspokoiła się widząc gońca. Niestety nie miał on dobrych wieści. Ojciec Liamm przekazał informację, że jego córka nie powróciła jeszcze od tamtego czasu gdy wybyła z miasta kiedy Venora była jeszcze w śpiączce po walce stoczonej ze smoczydłem.

Ta wieść mocno podkopała nadzieje panny Oakenfold. Wyglądało na to, że mogła liczyć wyłącznie na Harfiarkę. Pożegnała gońca i zamknęła drzwi. Przez długą chwilę kręciła się po swoim pokoju nie wiedząc co począć, ani kogo jeszcze mogłaby prosić o pomoc. W końcu jej spojrzenie padło na kufer ze złotem. Był nieporęczny, łatwy do skradzenia. Musiała fundusze zamienić na bardziej poręczną walutę.
Narzuciła więc na siebie płaszcz i wzięła pod pachę złoto, które było cholernie ciężkie. Oczywiście nie zamierzała się ruszać z pokoju bez miecza, więc od razu go uczepiła u pasa.
W Górnym Mieście bez problemu część złota wymieniła na klejnoty, a pozostałą część na weksle w świątyni Waukeen, która znajdowała się w dzielnicy portowej. Venora była ubrana po cywilnemu, więc mało komu przyszło przez myśl, że czarnowłosa jest paladynką szykującą się na wyprawę za wielką wodę.

Z pustym kufrem panna Oakenfold ruszyła w drogę powrotną do zakonu, zbaczając z niej na chwilę, by złożyć ofiarę w kapliczce Tymory. Raz zdarzyło jej się ze zmęczenia prawie zasłabnąć na ulicy, ale po krótkim odpoczynku udało jej się zebrać w sobie. Przekroczyła bramę, mijając strażników świątyni. Nadal starając się nie rzucać w oczy mieszkańcom tego miejsca, Venora prędko skryła się w swojej celi. Na razie nie pakowała się. Zamierzała zostawić to na ostatnią chwilę, jedynie w myślach rozprawiając nad tym co musi zabrać.
Choć jej umysł wciąż działał na najwyższych obrotach to jednak ciało miało już dość. Kiedy usiadła na łóżku, głowa sama poleciała jej na poduszkę i natychmiast zasnęła.


Obudziła się z panicznym poczuciem, że zaspała. Uspokoiła się widząc, że słońce dopiero zaczęło chylić się ku zachodowi. Wstała szybko. Za szybko, przez co zakręciło jej się w głowie i znów musiała usiąść. Do drugiego podejścia zabrała się już ostrożniej. Podniosła się i zaczęła zbierać rzeczy do torby, a jak to skończyła to zaczęła czyścić swoją broń, później zdobytą po kultyście Bane'a. Miała nadzieję, że Virgo zdąży jeszcze rzucić okiem na tą broń. Na koniec napisała krótki list, który po wyschnięciu atramentu schowała do kieszeni płaszcza.
Było już po zmroku gdy Venora opuściła swoją celę i udała się do zbrojowni, na spotkanie z Virgiem.

Kulejący kapłan, który po bitwie w Grumgish nieco odżył wystrzelił z siedzenia, jak rażony piorunem, gdy w drzwiach do jego magazynu pojawiła się Venora.
Mężczyzna prędko pomaszerował za działową ściankę, zapraszając rycerkę gestem ręki. Na niewielkim “stole” z czterech poskładanych do kupy skrzyń leżał wypolerowany pancerz.
-Nic lepszego nie miałem…- burknął z zawodem w głosie -Półpłytowa, trochę bardziej poprzeszkadza w walce niż twój elfi pancerz, ale jest z dobrej stali, ochroni równie dobrze- ostatecznie jednak pochwalił zbroję. Venora była zaskoczona że coś takiego się dla niej znalazło, bo nie liczyła na nic więcej niż kolczuga czy zbroja łuskowa.
-A to tarcza- rzekł podnosząc z ziemi wspaniałą tarczę z pięknym znakiem smoczej głowy. Paladynka podeszła do niej i pogładziła symbol Cormyru w zadumie. Przez myśl jej przeszło, że tam dokąd się udaje będzie niczym samotny purpurowy smok, otoczony przez wrogów chcących go rozszarpać, gdy tylko opuści gardę. Zdecydowanie nie była to pozytywna wizja.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline