Strzała pomknęła prosto w szarżujące zwierzę. Wbijając się głęboko w muskularne, pokryte grubym futrem ciało. Na niedźwiedziu znajdującym się w amoku nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia. Nadal pędził na leżącego najemnika, a promień strzały zakończony barwionymi lotkami wystawał z ciała na kilka cali.
Kram, pozbawiony przypory runął, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Sprzedawca zdążył już umknąć przed oszalałą bestią. Ianus trzymając drąg przed sobą pobiegł w kierunku zwierzęcia. Zatrzymał się tuż za Umberto i osadził drzewce w ulicznym błocie, kierując jego drugi koniec ku znajdującemu się nie dalej niż kilka metrów niedźwiedziowi. Zwierzę nie wyhamowało pędu i nabiło się na drąg. Potężny ryk oznajmił najmitom i tłumowi, który po opanowaniu paniki zgromadził się w bezpiecznej odległości, aby oglądać niecodzienne widowisko, rozmiar bólu zwierzęcia. Niedźwiedź stanął na tylnych łapach i chwycił za drąg. Naparł na niego aż ten zgiął się niczym łęczysko i niebezpiecznie zatrzeszczał. Thoer nie wytrzymał naporu i przejechał na piętach dwa kroki w tył. Niemal upadł po naciskiem bestii. Pomiędzy siłującym się legionistą a niedźwiedziem, w błocie czołgał się ranny najemnik.