Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-05-2017, 23:20   #71
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija przykucnęła przy truchle trolla.
Jej śniada dłoń zanurkowała w połach luźnych szat by powrócić z niewielką butelką z mlecznego szkła. Podetknęła naczynie do jednej z licznych ran stwora i zebrała nieco brunatnego płynu. Jej osobiste trofeum. Mięso i kości nie przedstawiały dla niej wartości.

Kias powitała z ulgą, a z jeszcze większą fakt, że Hamadrio nie wspominał już o sądach. Inna sprawa, że pieniędzy również się nie spodziewała, niemniej pofatygowała się z resztą najemników do miejsca gdzie kupiec miał obdzielać wynagrodzeniem. Jeśli nie dostanie swojej zapłaty porozmawia z legionistą by odstąpił jej część swojej doli.

Kias kusiło mnogością atrakcji.
Ważne, że chociaż na chwilę kończyła się niewygodna podróż w siodle i spanie na ziemi. Kończyło marznięcie w strugach deszczu i żywienie suszonymi owocami, których zapas zresztą mocno się nadwyrężył. Co dalej? Zahija nie chciała nad tym myśleć. Zabrać się w drogę powrotną z Hamadrio czy zaciągnąć się na jeden ze statków, których bez liku tu zawijało? Nie może sobie pozwolić na następną niepłatną robotę, to pewne.

Od reszty grupy ddaliła się po cichu.
Noc postanowiła spędzić tanim kosztem w palarni haszyszu, półleżąc, półsiedząc. Pół-śpiąc, pół-rozmyślając. Najpierw podła strawa a na pocieszenie zioła, które pozwolą jej się odprężyć, ale nie otępią. Grunt to nabrać dystansu do zdarzeń z karawany - tak sobie myślała. Ale po kilku głębszych gorzkawych oddechach zebrało jej się na wędrówki. Jakaś wyższa siła pchnęła ją na targ niewolników. Kazała oglądać wychudłe, pozbawione wigoru twarze i wyeksponowane ciała.
Może uda jej się znaleźć tamtą wybatożoną dziewczynę? Nie mogła kosztować dużo. Palce Rusanamanki zanurkowały w mieszku gładząc pozostałe jej monety i naprędce je zliczając.
 
liliel jest offline  
Stary 31-05-2017, 15:10   #72
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Ianus nie znał się na sprawianiu truchła. I w żadnej mierze poznawanie się na tej czynności, nie leżało w kręgu jego zainteresowań. Niczym prawie każdy legionista o trupach wiedział głównie to, jak doprowadzić do ich powstania przy użyciu broni, lub podstępu. W tej dziedzinie i owszem, mógł pomóc. Sama jednak konserwacja ścięgien, genitaliów czy co tam innego robili, była rzeczą, którą uważał za nieco poniżej swojej thoertiańskiej godności. Czas więc, który inni poświęcili na pracowite spreparowanie resztek Uzko, on klasycznie przespał uznając, że w związanym z tym zamieszaniu kupiec napewno nie będzie doszukiwał się odwetu. O ile w ogóle zamierzał. Wyżywszy się na Thorillce, nie dał więcej okazji do przywalenia sobie w łeb. Co w pewien sposób poprawiło legioniście humor. Zastanawiała go tylko jedna rzecz. Czy Hamadrio nie zapytał jej kto go ogłuszył? Czy może jednak zapytał? I czy odpowiedziała, czy nie? Ostatecznie miał to jednak w dupie. Wkurzył się wtedy na kupca. To fakt. Sprośnego grubasa stać było na wykupienie sobie mistressy na całą podróż. Ale ten z chciwości wolał zgwałcić niewolnicę. I trzeba było być wielce naiwnym by sądzić, że legioniście temat ten nie jest znany...

Najedzony i napity, zostawił Resinę z dobytkiem z karawaną i uzbrojonym tylko w miecz, pozwolił by porwał go uliczny tłum. Zostało mu kilka zaledwie monet po winie z Zahiją i ich utrata nie byłaby bolesna. Co innego, że nie sądził by utrata nawet ich większej ilości go zabolała.
Ani się obejrzał, a znalazł się w porcie. Tu smród ryb już dominował ponad żywiczne aromaty składów i stoczni. Właściwie był tak duszący, że potrzeba było kilku chwil na przyzwyczajenie się do niego i do głośnego krakania za nic mających sobie ludzki tłum mew. Zamysł na najbliższy wieczór już uformował się w jego głowie. I nie odbiegał od tych, którymi kierował się ostatnimi laty. Napić się tanim kosztem i walkę jaką sprowokować.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 31-05-2017, 19:07   #73
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Raz jest się myśliwym, innym razem ofiarą.
Tym razem okazało się, że drapieżny uzko miast upolować sobie obiad sam stał się łupem słabszych, ale liczniejszych wrogów.
Zasobnym w skarby ten przeciwnik nie był i gdyby nie to, że sam przylazł i zaatakował, Cedmon ominąłby go szerokim łukiem. Ale skoro już utrupili potwora, to można było ów łup jakoś wykorzystać. Czaszka, ścięgna...
Enki zabrała się za oprawianie, Cedmon zabrał się za pomaganie.

* * *

Miasto...
Bez względu na to, czy było duże, czy małe, Cedmon nie widział zbyt wielu plusów pzebywania w takim miejscu. Uzupełnienie zapasów, posiłek, którego nie trzeba samemu szykować (ani łapać). I to wszystko. Cedmon nigdy nie rozumiał tych, co zaraz po przybyciu do miasta wydawali zdobyte srebro i złoto po to, by się schlać i połajdaczyć.
Dlatego też on chciał tylko sprzedać trofea, jakie pozostały po trollu, a potem znaleźć spokojne i niedrogie lokum, gdzie miałby zapewniony nocleg i w miarę porządne posiłki. Ewentualne rozrywki związane ze świętem Żebraków spokojnie mogły poczekać do jutra.
Trochę zastanawiała go decyzja Hamadrio, który czekał z wypłatą do następnego dnia. Wszak nie mieli dostać procentu od zysku...
To było dziwne.
 
Kerm jest offline  
Stary 31-05-2017, 20:07   #74
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację
Kias nie przytłaczało Enki jak większość miast, choć przejeżdżając przez łuk bramy poczuła, jakby coś ciężkiego siadło jej na ramionach. Przecież w otwartej przestrzeni przegapili wielkiego trolla, a tutaj... tutaj całe stado takich potworów mogłoby podejść pod karawanę, wymieszane z pstrokatym i dziwacznym tłumem i nikt nie zwróciłby na nie uwagi, biorąc monstra po prostu za kolejnych przebierańców. Zresztą na widok niektórych masek i przebrań, dłoń Enki, wiedziona łowieckim instynktem, sama kierowała się po broń...

Ale Kias miało w sobie na szczęście oddech portu. Widok niezmierzonej, otwartej przestrzeni wody, choć ujętej w kajdany kamiennych nabrzeży i drewnianych pomostów, koił nerwowość łowczyni. Nie postawiła nigdy stopy na statku, ale czuła jakąś duchową bliskość z marynarzami - ona przemierzała najchętniej bezkresne połacie stepów i sawann, oni - mórz i oceanów. I jedno i drugie miejsce pełne było utajonych niebezpieczeństw, krwiożerczych bestii, nie wybaczało łatwo błędów i wymagało silnych ramion i wyostrzonego wzroku. Dlatego też w porcie czuła się całkiem znośnie; nie zamierzała ruszać się daleko od magazynu, do którego zajechał kupiec.

Miała swoją robotę; to co udało się wyciąć z uzko po walce i rozczłonkować w czasie postojów (oraz czego nie rozszabrowali współtowarzysze), wymagało teraz dłuższej i cierpliwej obróbki, by nadało się do czegoś pożytecznego. Ścięgna, futro, skóra, kości - nawet trzewia po odpowiedniej preparacji mogły się do czegoś przydać. Skoro Enki miała przed sobą cały dzień, a na miasto zupełnie ją nie ciągnęło, mogła w spokoju oddać się dla niektórych obrzydliwej, ale dla niej przyjemnej, papraninie w zwłokach trolla, by wszystkie jego części wykorzystać w pełni. No, może wieczorem, gdyby uwinęła się przed wypłatą, mogła pozwolić sobie na trochę grzesznej rozkoszy w postaci kruchych, słodkich łakoci, jakimi wprost zawalone były kramy piekarzy na czas święta. Słodycze to była jedna z niewielu rzeczy, jakie córa dziczy doceniała w miejskiej cywilizacji. Ale i tak nie planowała wybierać się po nie dalej niż trzeba, by nie narażać się utopienie w szumiącym morzu ludzkich głów, jakie wypełniało dosłownie każdy zaułek Kias.
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!

Ostatnio edytowane przez Autumm : 31-05-2017 o 20:09.
Autumm jest offline  
Stary 06-06-2017, 22:20   #75
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Następnego dnia rano stało się coś nieoczekiwanego - po raz pierwszy od wielu tygodni na niebie pojawiło się słońce. Przeświecało niepewnie przez ciemne, skłębione chmury sunące z zachodnim wiatrem, malując refleksy na falującej powierzchni morza i zdobiąc miasto jasnymi plamami.


Wszyscy, poza służbistą Halbartem i wyznaczonymi do pomocy przy sprzedaży ludzkiego towaru, Johenem i Torstenem rozeszli się, korzystać z uroków Kias i Święta Żebraków. Tętniące życiem miasto skutecznie rozdzieliło najemników i każdy mógł korzystać z prywatności. Tylko co jakiś czas jeden z ochroniarzy zobaczył innego gdzieś w tłumie, przyciśniętego do spoconego ciała kurtyzany lub idącego chwiejnym krokiem od jednej tawerny do kolejnej.


Zahija od rana przeczesywała targ niewolników. Sława Święta Żebraków powodowała, że bazar był jednym z największych i najbardziej liczących się w regionie. Można powiedzieć, że handlowano tutaj hurtowo. Rusanamanka była świadkiem transakcji, w wyniku której trzydziestu młodych, czarnoskórych Ghaga znalazło się na łasce okaryjskiego właściciela kopalni. Gdzie indziej znowu, dziesięć jasnowłosych, mających nie więcej niż dwanaście lat dziewczynek stało się własnością emira Hassana z Al'Gadry. Dwukrotnie Rusanamanka mijała zagrodę Hamadrio, jednak wybatożonej Torilki nie udało się jej dostrzec.


Enki zajęta była cały dzień oprawianiem zdobytych trofeów. Wedle umowy jaką zawarła z pozostałymi najemnikami, dzięki temu większa część dochodu ze sprzedaży miała trafić właśnie do niej. Teraz musiała jednak zainwestować ostatnie srebro, aby uciszyć niezadowolonego właściciela przybytku, w którym się zatrzymała. Uboczne efekty doprowadzania części uzko do stanu przydatności wiązały się z niezbyt przyjemnym zapachem...


Tak się jakoś złożyło, że Ianus i Cedmon natrafili na siebie w tłumie i razem odwiedzali co ciekawsze lokacje na planie Kias. Zawędrowali do namiotu Nubayi-al-Alandru, gdzie spędzili miłe chwile oglądając tańce brzucha i tańce z wężami. Przegrali nieco srebra na jednej z aren, gdy postawili na faworyzowanego Relhada, a ten sromotnie pożegnał się z życiem, które stracił z rąk nikomu nie znanego i zupełnie niedocenianego Irunoi o spiłowanych zębach. Potem wędrowali ulicami miasta w poszukiwaniu kolejnej rozrywki, a ta znalazła ich sama...

Usłyszeli krzyki i wrzaski. Niemal natychmiast w ich kierunku zaczęli biec ludzie. Jeszcze przez chwilę nie było widać, co spowodowało wybuch paniki. Okazało się, że to ogromny czarny niedźwiedź z kolczastą, skórzaną obrożą, z której zwisał kawał grubego na palec łańcucha. Rozwścieczone zwierzę co rusz stawało na tylnych łapach i ryczało, rzucało się na boki w kierunku uciekających ludzi, to znów opadało na cztery kończyny i szarżowało. W końcu przestrzeń przed niedźwiedziem opustoszała. Z wyjątkiem jednego człowieka, którym okazał się pijany w sztok, oparty na lasce Umberto. Widząc pędzące w jego stronę zwierzę, rzucił się do ucieczki, która zakończyła się trzy kroki dalej w pokaźnej kałuży. Przerażony najmita starał zasłonić się przed pędzącym niedźwiedziem leszczynowym kijkiem...
 
xeper jest offline  
Stary 07-06-2017, 15:33   #76
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Miasto, tak jak się tego spodziewał Cedmon, w magiczny wprost sposób wysysało srebro i miedź z sakiewek nieostrożnych przybyszów. I nie chodziło wcale o kieszonkowców...
Dobrze, ze chociaż nie postawili wszystkiego, co mieli, na faworyta.
Gdyby Relhad nie zginął, to Cedmon byłby przekonany, że cała walka była jednym oszukaństwem. Tyle osób obrażało w barwnych zdaniach wielu bogów... Najwyraźniej nie tylko on i Ianus postawili nie na tego walczącego, co trzeba.
Ktoś musiał przegrać, żeby ktoś mógł wygrać... Tym razem oni znaleźli się po nieodpowiedniej stronie.

Wnet się okazało, że życie można tu stracić nie tylko na arenie. Biegnący przez miasto niedźwiedź z pewnością był czyjąś własnością. To, że akurat uciekł z niewoli, nie znaczyło, że można go bezkarnie ustrzelić. Z tego też powodu Cedmon miał zamiar iść w ślady pozostałych - wziąć nogi za pas i zniknąć w jakimś zaułku. Co go obchodzili inni?
Jednak Umberto to nie byli 'inni', więc nie zastanawiając się zbytnio Cedmon rozejrzał się, w poszukiwaniu dróg odwrotu, a potem strzelił do niedźwiedzia.
 
Kerm jest offline  
Stary 09-06-2017, 00:45   #77
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
Z wczorajszego wieczoru niewiele pamiętał. Głuchy stukot drewnianych kubków. Gardłowy śmiech portowych ladacznic. Pijackie krzyki marynarzy…
Bolały go knykcie i lewy bark. Górny, prawy kieł chwiał się w tępawo pulsującej szczęce. Przejrzeć się nie było mu dane, ale zapewne wyglądał jak po siedmiu khankharyjskich plagach. Nie przeszkadzało mu to. Doliczywszy się kilku monet w sakiewce, umył się jak przystało na syna Thoeru i z szumiącą głową ruszył ponownie w miasto…
Z Cedmonem natknęli się na siebie przypadkiem. Ale, że obaj szwendanie się po Kias mieli już dość, uznali, że warto gdzieś spocząć. Accipiter bez żalu postawił resztę srebra na Relhada. I choć miała to być inwestycja na większy wydatek u egzotycznej tancerki boa, nie rozczarował się. Walka mimo iż błędnie obstawiona, dostarczyła pożądanych emocji. Widok wyszczerzonego w krwawym uśmiechu Irunoi nad ciałem pokonanego, przyśpieszał tętniącą w żyłach krew. Finał nie był przypadkiem. A obaj wojownicy dali z siebie wszystko. Ta walka była tym czego potrzebował. Samemu czując ukłucie zazdrości, że sam nie postanowił się tym razem spróbować...

Los najwyraźniej postanowił dziś wznieść za to toast.
Niedźwiedź był duży. Rozjuszony jak demon. Na oko Thoera, i pięciu mężczyzn by go nie zatrzymało. Leżący na ziemi Umberto mógł już liczyć tylko na uśmiech swoich bogów.
Niemniej stojący obok Cedmon podjął wyzwanie, a gmaghańska cięciwa zagrała. Accipiter rozejrzał się prędko, po czym załapał za długi drąg służący za cokół straganu, przy którym stali. Jedyna szansa wyjść z tego żywym, to trzymać niedźwiedzia na dystans póki nie zbiegną się jacyś zbrojni.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
Stary 09-06-2017, 17:07   #78
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Zahija podeszła do straganu, gdzie sprzedażą niewolników zarządzał zresztą sam Hamadrio.
- Szukam tamtej niewolnicy - zagaiła Rusanamanka. - Wybatożonej.
- Sprzedana - skwitował kupiec i Zahija nie miała powodów by wątpić w jego słowa bo kobiety nigdzie nie było.
- Komu?
Nie odpowiedział. W ogóle nie kwapił się do rozmowy z czarownicą, pewne nadal żywiąc doń urazę.
Odeszła niepocieszona.
Czasem sprawy nie układają się po naszej myśli. A właściwie zazwyczaj się po niej nie układają. Musiała się pogodzić z porażką. I uśpić własne wyrzuty, że nie zrobiła tyle ile powinna.
Przysiadła w niedrogiej tawernie racząc się cierpkim winem i owocami. Odpoczywała póki była ku temu okazja. Rozglądała się po twarzach nieznajomych. Słuchała rozmów, tych głośnych i tych cichszych.
 
liliel jest offline  
Stary 09-06-2017, 23:18   #79
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Strzała pomknęła prosto w szarżujące zwierzę. Wbijając się głęboko w muskularne, pokryte grubym futrem ciało. Na niedźwiedziu znajdującym się w amoku nie zrobiło to jednak żadnego wrażenia. Nadal pędził na leżącego najemnika, a promień strzały zakończony barwionymi lotkami wystawał z ciała na kilka cali.

Kram, pozbawiony przypory runął, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Sprzedawca zdążył już umknąć przed oszalałą bestią. Ianus trzymając drąg przed sobą pobiegł w kierunku zwierzęcia. Zatrzymał się tuż za Umberto i osadził drzewce w ulicznym błocie, kierując jego drugi koniec ku znajdującemu się nie dalej niż kilka metrów niedźwiedziowi. Zwierzę nie wyhamowało pędu i nabiło się na drąg. Potężny ryk oznajmił najmitom i tłumowi, który po opanowaniu paniki zgromadził się w bezpiecznej odległości, aby oglądać niecodzienne widowisko, rozmiar bólu zwierzęcia. Niedźwiedź stanął na tylnych łapach i chwycił za drąg. Naparł na niego aż ten zgiął się niczym łęczysko i niebezpiecznie zatrzeszczał. Thoer nie wytrzymał naporu i przejechał na piętach dwa kroki w tył. Niemal upadł po naciskiem bestii. Pomiędzy siłującym się legionistą a niedźwiedziem, w błocie czołgał się ranny najemnik.
 
xeper jest offline  
Stary 09-06-2017, 23:39   #80
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
- Lapidatio!!! - zawołał Accipiter w kierunku tłumu - Kamieniami bestię!!!
Wiedział, że zarówno jego siła jak i wytrzymałość prowizorycznie dobranej broni wyczerpie się w mgnieniu oka jeśli nic się w tym starciu nie zmieni. Bez pomocy innych byli skazani na niechybną choć szybką na oko śmierć...

Co on na bogów robił? Karku nadstawiać dla nieznanego najmity, który po prawdzie za nic miał to co dręczyło Thoertianina... Przecież to bydlę gotowe było zabić każdego kto stanie na jego drodze w mgnieniu oka. A ciężko było stać tam bardziej niż on i Umberto.
- Pomóż... Weź miecz - stęknął do Thorilla wskazując skinieniem na przypasany gladius i szukając sandałami lepszego oparcia dla stóp, gdy do głowy przyszedł mu jeszcze jeden krzyk. Pamięć przypomniała widok skrwawianego Uzko. Mogła być w pobliżu... Przecież nie byli daleko od namiotu Hamadrio! - Zahiiiijaaaaaaa!!!!!!!!
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172