Post wspólny - Leminkainen, Mike, Cohen, MG Black 6 wystawił lufę przez szczelinę i pociągnął serią.
Padre doskoczył do drzwi i zaczął ciągnąć z całych sił by je zamknąć razem z odstrzeliwanym łbem.
Widząc, że Padre i Szóstka zajęli się drzwiami, Owain ruszył ku drzwiom prowadzącym do pomieszczenia z komunikatorem. - Ogarnijcie drzwi przez chwilę, ja sprawdzę holo i lecimy dalej. - rzucił do pozostałych. - Pobawimy się w dekapitacje - powiedział Black 0 do szóstki. - Strzelasz mu w kark ja zamykam drzwi. Na trzy. Raz, dwa, trzy…
Black 6 pociągnął serią z automatu po drzwiach. Trafił je i pociski roztrzaskiwały drewnopodobny plastik odłupując go kawałami na podłogę i nogi Zero. Trafiły jednak też małego stworka który od dołu blokował sobą zamknięcie drzwi. Tego drugiego który władował się o góry udało się Black 0 przytrzasnąć dużo łatwiej niż dwa na raz. Drzwi huknęły zatrzaskując się wreszcie a z drugiej strony słychać było kolejne skrzeki i uderzenia o drzwi. Nie było wiadomo ile czasu zdoła zatrzymać ich ta zapora. Black 4 w tym czasie poszatkował wystrzałami z karabinka drzwi po zachodniej stronie. Udało mu się trafić jednego ze stworzeń po wśród odbryzgów drewnopodobnego plastiku i szyby dał się słyszeć skrzek trafionego stwora. Dalej jeszcze był gdzieś tam ten drugi.
Padre zostawił drzwi i z bronią w ręku ruszył do drugich drzwi. - Szóstka, miej oko na tyły.
Sam zaś zajrzał przez wąskie okienka w drzwiach lustrując sąsiednie pomieszczenie. - OK. - Black 6 zmienił magazynek i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu. - Weź lewą, ja biorę prawą. - powiedział Owain do Padre, po czym otworzył kopniakiem drzwi i wpadł do środka, omiatając wzrokiem, za którym podążała lufa karabinu, swoją połówkę pomieszczenia.
Black 0 ruszył zaraz za Owainem, kryjąc swoją część pomieszczenia.
Black 0 stojąc przy drzwiach w ciasnej klitce widział po wschodniej stronie jakieś większe pomieszczenie. Nie widział wewnątrz żadnych obcych ale widział jak buszują po zewnętrznych ścianach gdy migały mu w oknach. Gdy 4-ka i 0 podzielili między siebie role 6-tce zostało mieć baczenie na pozostałą parę drzwi. Te naprzeciwko były na razie ciche i spokojne ale te przez które dopiero co przebiegli i Padre je zatrzasnął trzeszczały od naporu kolejnych ciał i szponów xenos. Jasne było, że wytrzymają raczej krócej niż dłużej. Mogły się mierzyć z pojedynczymi czy kilkoma sztukami małych obcych ale nie z takim zalewem jaki ich ścigał. No i nawet przez alarmy, migające światła, kaszel i łzawiące oczy słychać było jak coś tam się zbliża. Coś co powoduje dudnienie podłogi przez buty i stopy wyczuwalne nawet przez ten harmider. Coś co właśnie chyba rozwaliło coś po drugiej stronie korytarza.
Black 4 i 6 mieli inne problemy. Ledwo zwiadowca trzasnął butem drzwi dał o sobie znać kolega dopiero co zabitej kreatury. Skoczył na Black 0 siekąc go pazurami. Tu przez szyby na zewnątrz też widać było te małe kreatury. Z wnętrza pomieszczenia żadne inne się jeszcze na nich nie rzuciły.
Owain obrócił karabin w rękach i zaczął tłuc stwora kolbą.
Padre jebnął gnojkowi z kopa i poprawił kolbą.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |