Broń, tarcza oraz umiejętności szermierki dawały Ros przekonanie, że być może uda jej się wyjść z tej bitwy w jednym kawałku. Niemniej nie czuła się zbyt pewnie na pełnym morzu w obliczu bezpośredniego starcia z doświadczonymi piratami. Strach nie jest jednak wrogiem odwagi, podobnie jak nie przytępia zmysłów i inteligencji. Była szybka, zwinna i potrafiła sprawnie unikać zagrożenia. Potrzebowała jednak kogoś, kto pokazałby jej jaki najlepiej zrobić z tego użytek.
Wstępnie uznała, że najlepiej będzie trzymać się Galadiona i osłaniać, go w miarę możliwości, aż w pełni nie powróci do sił. Potem zapewne dużo lepiej poradzi sobie sam. Niemniej może ponownie zdecyduje się czarować i wtedy przyda mu się dodatkowa para rąk do ochrony.
Równocześnie jednak spojrzała na anioła rzucając pytanie:
- Może mogę się jakoś przydać w obronie statku… wskaż mi jakiś dobry cel, a dopadnę go i poczęstuję tym nożem.