Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 09-06-2017, 21:53   #51
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiadają, że każdy jest kowalem swego losu, że sam wybiera ścieżki, po których kroczy. Częściowo jest to prawdą i Maelar zdecydowanie nie mógł twierdzić, że ktoś go siłą wpakował na pokład 'Gołębicy'. Sam się napraszał.
No ale gdy już się znalazł w samym środku morskiego starcia, to nie mógł schować się pod pokładem i czekać, aż walka się skończy.
To znaczy mógł, ale raczej nie wypadało. Nie wypadało unikać walki, nie wypadało liczyć na to, że inni załatwią wszystko bez jego udziału.
Problem na tym polegał, że spotkali się z siłami przewyższającymi to, czym dysponowała 'Gołębica'. To, co spotkało Galadiona, dobitnie o tym świadczył. Co nie znaczyło, że walka była już przegrana.

Maelar spróbował wzmocnić zasłonę, za którą chował siebie i Galadiona, po czym odsunął się nieco od maga. Przyjrzał się pokładowi przeciwnika, usiłując wypatrzeć kogoś, kto szczególne zasługiwał na strzałę - na przykład kapitana albo jakiegoś maga. Miał zamiar strzelić, a potem, natychmiast, przesunąć się kawałek, by nie stać się oczywistym celem dla strzelców (lub czarów) przeciwnika.
 
Kerm jest offline  
Stary 11-06-2017, 00:59   #52
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Broń, tarcza oraz umiejętności szermierki dawały Ros przekonanie, że być może uda jej się wyjść z tej bitwy w jednym kawałku. Niemniej nie czuła się zbyt pewnie na pełnym morzu w obliczu bezpośredniego starcia z doświadczonymi piratami. Strach nie jest jednak wrogiem odwagi, podobnie jak nie przytępia zmysłów i inteligencji. Była szybka, zwinna i potrafiła sprawnie unikać zagrożenia. Potrzebowała jednak kogoś, kto pokazałby jej jaki najlepiej zrobić z tego użytek.

Wstępnie uznała, że najlepiej będzie trzymać się Galadiona i osłaniać, go w miarę możliwości, aż w pełni nie powróci do sił. Potem zapewne dużo lepiej poradzi sobie sam. Niemniej może ponownie zdecyduje się czarować i wtedy przyda mu się dodatkowa para rąk do ochrony.

Równocześnie jednak spojrzała na anioła rzucając pytanie:
- Może mogę się jakoś przydać w obronie statku… wskaż mi jakiś dobry cel, a dopadnę go i poczęstuję tym nożem.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 16-06-2017, 21:05   #53
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Wybieranie celi nie było takim prostym zajęciem, jakby się mogło wydawać. Chaos bitwy sprawiał, że sojusznicy mieszali się z wrogami i nie dało się jasno określić kto jest kim. Bystre, elfie oko zdołało jednak znaleźć dla siebie cel, w kierunku którego poszybowała strzała, wbijając się w bark jednego z demonów. Czy był on magiem czy też nie, tego Maelarowi nie udało się odgadnąć. Przestał on jednak, przynajmniej chwilowo, stanowić zagrożenie, a o to przecież chodziło.

Słowa Roisin przywitane zostały słabym uśmiechem, w który zdołały się uformować wargi anioła.
- Przeciwników ci nie zabraknie, moja droga - odpowiedział, unosząc nieco głos by zdołała go usłyszeć. - Poczekaj, a sama się przekonasz, że… - lecz słowa zamarły mu na ustach gdy wzrok jego uniósł się ku górze, tam gdzie znajdowało się orle gniazdo. Tam to bowiem, swą walkę toczyła elfka, która na stanowisku zastąpiła Roisin. Otoczona przez parę demonów próbowała odpierać ich ataki swą wodną magią, jednak nawet niewprawne oko mogło dostrzec, że sztuka ta nie udaje jej się najlepiej.
- Osłaniaj mnie - polecił Galadion, słowa te do swej młodej uczennicy kierując. Wichry magii, chociaż słabe i ledwie wyczuwalne, owiały zarówno ją jak i stojącego w pobliżu Mealera. Szybko też znalazło się zajęcie dla Roisin, bowiem uskrzydleni przeciwnicy nie czekali na zaproszenie by wtargnąć na pokład “Gołębicy”. Pośród nich musiał znajdować się także jakiś kapłan, bowiem od razu, gdy tylko demonie stopy dotknęły pokładu, dało się wyczuć ostry wstrząs, po którym zachwiał się nie tylko anioł, ale i elfi łucznik, towarzysz Roisin. Ich magia zniknęła, jakby jej nigdy nie było, zostawiając po sobie wyraźnie wyczuwalną pustkę. Pustkę, którą natychmiast wypełnili przeciwnicy.

Nieco dalej walczyli pozostali, którzy gośćmi byli na “Gołębicy”. Wśród nich najbardziej wyróżniał się Grosh, z furią atakujący każdego kto ośmielił się zbliżyć do wciąż skupionej na modlitwach Firy. Jego szał bitewny w połączeniu z posturą sprawiał, że zaskoczeni piraci zaczęli się cofać, wprost na spotkanie ostrzy Nat’a i towarzyszącej mu Sili, z pyska której już ściekała posoka. Zamira z kolei nigdzie nie było widać, zupełnie jakby zapadł się pod ziemię. Podobna sytuacja miała się z Arią i Melfis’em. Gdzie byli, co robili i jaki los ich spotkał, tym zajmować można się było później bowiem teraz… Teraz walka trwała nadal, krew zraszała oba pokłady, a w stronę ponownie słaniającego się na nogach anioła i jego obrońców, zmierzała grupa składająca się z trzech demonów wysokiego rodu. Ich zamysł był jednoznaczny i bynajmniej nie niósł ze sobą litościwego pozostawienia w spokoju. Wręcz przeciwnie, ostrzy ich mieczy nie zdobiła biel pokoju, a szkarłat wojny.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 17-06-2017, 10:08   #54
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nie da się ukryć, że nie była to pierwsza przelana przez Maelara krew. Chociaż zbyt wielu lat po tym świecie nie chodził, a wśród elfów zaliczany był di młodzieńców, zdarzało mu się wziąć udział w paru potyczkach, a i tak się też zdarzyło, że dusza jednego z jego przeciwników powędrowała do Ogrodów Tahary. Radością go to nie napawało, ale gdy był wybór "on albo ja", nie można było się zastanawiać.
Na pokładzie 'Gołębicy' Maelara również nie dręczyły żadne wątpliwości, a jedyne, czego żałował to to, iż pierwsza strzała nie była tak skuteczna, jak powinna... a żal się pogłębił gdy okazało się, że przeciwnicy są dużo silniejsi, niż by sobie to Maelar wymarzył.

Nagłe zniknięcie magii stanowiło dla elfa potężny szok. Poczuł się tak, jakby nagle ktoś go ścisnął za gardło, pozbawiając dostępu powietrza, a potem jeszcze dodatkowo walnął w głowę.
Ktoś rozproszył magię...
Maelar słyszał o czymś takim, oczywiście, ale do tej pory nie miał wątpliwej przyjemności spotkać się z tym zjawiskiem, na dodatek aż tak osobiście. To, że Galadion odczuł to o wiele mocniej nie było w najmniejszym stopniu pocieszające. Wprost przeciwnie.
No ale nie można było położyć się na pokładzie i poczekać, aż wszystkie złe odczucia miną. Naiwniak, który by tak postąpił, zapewne już nigdy by nie zdołał się podnieść i zamieniany deski pokładu na deski trumny. Lub żołądki ryb.

Maelar nie miał zamiaru powoływać się na ważną misję, której celem miała być siedziba Nester, nie sądził bowiem, by to imię miało moc powstrzymania napastników. Zdecydowanie większą wiarę pokładał w orężu. A dokładniej - w łuku. Swoim oczywiście.
Cofnął się o dwa kroki, by nieco oddalić się od napastników, i, próbując opanować drżenie rąk, strzelił do demona, który wydał mu się najgroźniejszym przeciwnikiem.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-06-2017, 11:52   #55
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Rozkaz był prosty, a chwilę później rzut okiem wystarczył, żeby ustalić, że anioł ponownie zaczął wyglądać jakby właśnie wstał z łóżka po długiej i wyczerpującej chorobie. Co gorsza elf też nie prezentował się najlepiej. Roisin coraz bardziej przekonywała się, że nie lubiła magii. Dwa chłopy na schwał wyglądały aktualnie jak wraki istot. Niemniej Ros uznała, że sytuacja jest mocno tymczasowa. Maelar już zbierał się do strzału z łuku, a i Galadion nie wyglądał na kogoś kto miałby się poddawać w obliczu trudności.
Wszystko wskazywało jednak na to, że coś w rodzaju bariery ochronnej stworzonej przez lorda przestało istnieć. Ros słabo się orientowała w sympatiach i antypatiach poszczególnych ras, ale szybko następujące po sobie zdarzenia nie pozostawiały możliwości, że trzy potężnie wyglądające demony postanowiły sobie obrać za cel Galadiona. Ten zaś jak oceniła Roisin potrzebował chwilę czasu, aby powrócić do stanu, w którym mógłby się z nimi rozprawić. Zamierzała mu tę chwilę dać. Nie żeby miała ryzykować swoje życie z czystej sympatii, czy wdzięczności. Do tego raczej nie byłaby się gotowa przyznać. Nie. Po prostu żywy i w pełni sił Galadion, był znacznie lepszym gwarantem jej przeżycia, niż ów w jakiejkolwiek innej formie.
Wyskoczyła krok przed niego i błysnowszy złośliwym uśmiechem spojrzała w kierunku demonów.
- Hej! Ja was znam! Nie dalej jak pół roku temu czyściliście elfie stajnie, a teraz porywacie się na lorda! Szkoda jego wysiłku na takie ścierwo. Wystarczę ja! - I rzuciła się w ich kierunku pozorując atak. Bazując na doświadczeniu oceniła zasięg ich broni i w ostatniej chwili rzuciła się w bok starając się nie przeszkadzać Maelarowi w oddaniu czystego strzału. Nie miała wątpliwości, że znalazła się w prawdziwym niebezpieczeństwie, nogi jej drżały, a serce chciało wyskoczyć z piersi. Niemniej stało się. Jej stopy pracowały jak w transie, a oczy uważnie obserwował każdy ruch demonów. Zamierzała prowokować, bez wchodzenia w bezpośrednią walkę do czasu, aż Galadion odzyska siły, albo których z nich odsłoni się do zadania czystego i bezpiecznego ciosu.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 02-07-2017, 21:26   #56
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Podjęcie walki bez wątpienia było wyjściem lepszym niż poddanie się. Każdy wszak wiedział, że najlepszą obroną był atak, a nie stanie i liczenie na litość przeciwnika, tej bowiem zwykle atakujący miał niewiele, o ile w ogóle był w stanie ją z siebie wykrzesić. W przypadku trójki demonów, wątpliwości te były jak najbardziej uzasadnione. Ich wykrzywione w krwiożerczych uśmiechach twarze przywodziły na myśl wilki. Wygłodniałe wilki, które zwietrzyły osłabioną sarnę i włlaśnie przyszpiliły ją, odcinając drogę ucieczki. Sarna jednak nie była bezbronna, bowiem nie była sarną. Był to ranny niedźwiedź złożony z trzech walecznych serc, pragnących przeżyć za wszelką cenę i zniszczyć zło pełzające po ziemiach i pływające po wodach Zarisu. Serca te należały do Roisin, Maelara i anioła, którego starali się ochraniać, a który także zmusił swe ciało by dobyło oręża.

Odwaga jednak niekiedy miała swą cenę, którą jako pierwszej przyszło zapłacić Roisin. Nieprzyzwyczajona do walki na niekoniecznie stabilnym pokładzie, nieco już krwią podlanym, przez chwilę umykała prześladowcom i ich ostrzom, jednak chwila ta nie trwała długo. Stal znalazła drogę do jej ramienia, sunąc po nim i tnąc nie tylko materiał odzieży ale i skórę oraz ciało które chroniła. Rana była głęboka, wystarczył jeden rzut oka by to ocenić, ale też nie obyła się bez kontrataku ze strony dziewczyny, której mniejszy oręż także drogę odnalazł do odsłoniętego na moment ataku przeciwnika. Obrażenia jednak nie były proporcjonalne. Zza siebie usłyszała pełen troski okrzyk anioła, który jednocześnie był jej imieniem. Czyżby aż tak zależało mu na jej zdrowiu i dobrobycie? Możliwe, jednak nie był to czas na zastanawianie się nad tym. Przeciwnik wciąż żył i trzymał się lepiej niż ona, został jednak sam i do tego bezbronny, bowiem cios Roisin sprawił że wypuścił on swój miecz. Jego kompanii, a raczej kompan bowiem z piersi drugiego wystawała wypuszczona z łuku Maelara strzała, ruszył w kierunku anioła, rzucając w chaos bitwy słowa, których ona zrozumieć nie mogła, a które zdecydowanie nie były życzeniami pozostania w zdrowiu i szczęściu.

Maelar faktycznie traf, a raczej oko miał niesłychane. Jego strzała trafiła wybrany cel dokładnie w serce, co w obecnych warunkach było czynem wręcz niesłychany, zasługującym jak nic na pieśń i przejście do historii. Przeciwników było jednak więcej. Jeden pozostał przy Roisin, która zdołała go jakoś rozbroić, chociaż nie bez własnej straty w postaci rannego, lewego ramienia z którego na pokład skapywała szkarłatna krew.


Nie trzeba było być szczególnie obeznanym z leczeniem by dojść do wniosku, że sprawa była poważna.
- Pomóż jej, ja się tym zajmę - nakazał Galadion, na którego obliczu malowało się zacięcie. Wskazał najpierw Roisin, a następnie ostatniego z trójki demonów, który zmierzał prosto w jego kierunku. Miecz anioła tkwił pewnie w jego dłoni, a zmęczenie jakby uleciało korzystając z niewidocznych skrzydeł. Nie mógł co prawda korzystać z magii, ale widać sama determinacja i chęć zemsty za… No właśnie, za co? Co sprawiło, że zmusił swe ciało do posłuszeństwa mimo tego, że dopiero co ledwo się na nogach trzymał? Czy była to Roisin, czy coś innego, co w jego przeszłości miało swe źródło? Jakby nie było, moc ta sprawiła, że nagle jakby urósł, nabrał majestatu i wewnętrznej potęgi, z jaką elfowi jeszcze nie dane było się spotkać. Kim był ów jednoskrzydły anioł?
Jednak na pytania i szukanie dla nich odpowiedzi nie był to najlepszy czas. Walka trwała, a w dłonie Maelara złożono życie jego towarzyszki. I choć nie wątpił, że dziewczyna pewnie sama by sobie poradziła, to jednak zdawanie się na los i szczęście nie było dobrym pomysłem. Czy jednak mógł pozwolić na to by anioł stanął sam do bitwy? Wszak nawet on sam wciąż odczuwał skutki roztrzaskania magii, a co dopiero Galadion. Tak, postawiono go przed niełatwym wyborem, wybrać jednak musiał, a każda chwila którą marnował na podjęcie decyzji mogła być ostatnią. Pytanie tylko dla kogo?
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 04-07-2017, 17:39   #57
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Świat cały skurczył się nagle do maleńkiego fragmentu pokładu "Gołębicy" i do sześciu istot, z których połowa usilnie starała się wysłać do Ogrodów Tahary tę drugą połowę, a ta odpłacała się im podobnymi usiłowaniami.

Maelar nie odczuł nawet odrobiny wyrzutów sumienia, gdy demon, którego wziął na cel, zwalił się na pokład ze strzałą w sercu. I nie chodziło tutaj ani o rasę, ani o płeć przeciwnika. Podobną satysfakcję odczuwałby gdyby ofiarą jego strzały była pociągająca syrena czy nawet elfka. Liczyło się własne życie, ważniejsze od życia przeciwnika.

Celny strzał sprawił, że sytuacja zmieniła się nieco na korzyść obrońców, ale pozostali napastnicy nie zamierzali ustępować, a przed Maelarem pojawił się problem, kogo wspomóc - Roisin, czy Galadiona?
Anioł miał co do tego własne poglądy, ale elf nie do końca był pewien, czy za rzuconymi w jego stronę słowami kryje się tylko i wyłącznie rozsądek. Nie mówiąc już o tym, że ratowanie dziewczyny równocześnie narażałoby ją na śmierć. Wystarczyłoby, żeby strzała zboczyła o kilka centymetrów...

Strzelił do demona, który chciał zaatakować Galadiona. Celny strzał rozwiązałby większość problemów, a sam anioł mógłby wtedy wspomóc Roisin.
A jeśli nie... Maelar był gotów chwycić za miecz i ruszyć na ratunek dziewczynie.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-07-2017, 08:40   #58
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Przez chwilę walka układała się po myśli Ros. Jeden z demonów pożegnał się zaskakująco szybko z życiem dzięki strzale elfa, a Galadion zdawał się odzyskiwać siły. Tyle widziała rzucając szybko wzrokiem w kierunku anioła.

Dobra passa nie trwała jednak zbyt długo. Demony nie znalazły się na pokładzie Gołębicy przez przypadek. Jeden z markowanych ciosów nie wyszedł tak jak powinien, a uskok przed atakiem demona był odrobinę za późno. Mokry od wody i krwi pokład to nie były jednak deski w sali treningowej Greya. Tyle wystarczyło by ostrze uderzyło ją w ramię. Kość wytrzymała, ale Ros czuła jak końcówka broni rozcina jej skórę i mięśnie. Syknęła gwałtownie, a ból przeszywający całe jej ciało na chwilę zatrzymał jej myśli. Bolało. Rzeczywiście bolało. Jednak to odurzenie bólem prawdopodobnie pchnęło ją do kolejnego ciosu, którego nie planowała. Będąc blisko samego demona wyćwiczonym ruchem uderzyła w jego broń tuż przy rękojeści i czując opór mniejszy niż powinna zdała sobie sprawę, że jego oręż wypadł mu z rąk. Atakujący przez krótką chwilę był bezbronny. Łaska Ko chyba jej ostatecznie nie opuściła.

Skoncentrowana na walce Ros nagle rozkojarzyła się, gdy zupełnie się tego nie spodziewając usłyszała swoje imię. Lord z jakiejś zupełnie niepojętej przyczyny zatrwożył się o jej losy. Jeśli dożyje do końca walki będzie pewnie wielokrotnie rozważała co to dokładnie miało znaczyć. Sam demon rozkojarzenie zinterpretował optymistycznie i zamiast, co pewnie zrobiłaby Roisin, uciekać zdecydował się zaledwie na krok w tył i kontynuację starcia. Uniósł rękę w poszukiwaniu broni za plecami i jednocześnie wlepił wzrok w podłogę chcąc zapewne coś podnieść. Na krótką chwilę był jednak bez broni. Ros nie byłaby w stanie ocenić, czy spodziewał się tego co miało za chwilę nastąpić. Sama nie wiedziała w zasadzie, czego się po sobie spodziewać. Dziewczyna w każdym razie, nie myśląc wiele porzuciła dotychczasowe unikanie walki i rozdrażniona adrenaliną zaatakowała.

Rzuciła się do przodu, kuląc ciało i w miarę możliwości osłaniając głowę lekką tarczą. Chciała impetem ciała zwalić demona z nóg, który wykonując krok do tyłu powinien mieć problem z prawidłowym uskokiem z linii ataku. Ciężko mu będzie również w sytuacji utraty równowagi atakować bronią umieszczoną na plecach lub bronić się przed nożem przeciwnika. Czy podpowiedział jej to zdrowy rozsądek, czy odurzający ból nie wiedziała. Bronią celowała w udową tętnicę demona, a jeśli by trafiła i miała dostać szansę na zadanie kolejnego ciosu w okolicy nóg czekały wszystkie miękkie narządy. Demon, nie demon, jeść i trawić musi, przeleciało jej przez głowę.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 07-07-2017 o 08:47.
druidh jest offline  
Stary 09-07-2017, 11:57   #59
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Krzyki i szczęk stali uderzającej o stal dominowały na obu pokładach. Jęk cięciw towarzyszył świstowi wypuszczanych przez łuczników strzał. Walka trwała nadal, zbierając swe żniwo, chociaż dla wprawnego oka jasnym było iż potrwać długo już nie miała. Załogi obu jednostek były w bitwach zaprawione, jednak po pierwszych chwilach jasnym się stało, że przewaga stała po stronie dobra. Gdy zaś magiczna pustka straciła swą moc, a w ruch poszły zaklęcia, wszelkie wątpliwości co do wyniku potyczki, zniknęły.

Zarówno jednak Roisin jak i Maelar nie mieli czasu na to by stać i chłodnym okiem oceniać to, co na pokładzie się działo. W przypadku dziewczyny także stanie okazało się zbyt wygórowanym wymogiem. Rzuciwszy się na demona, który postanowił spełnić jej niewypowiedzianą prośbę i runąć na deski pokładu, poleciała wraz z nim, upadając na jego miękkie ciało. Jej nóż tkwił w jego ciele głęboko, wepchnięty w nie zarówno przez impet ataku, jak i sam upadek. Oszołomiony mężczyzna, zdołał z siebie wydusić jedynie niezbyt głośny jęk, jednak jego przeciwniczka nie zamierzała czekać, aż ten się pozbiera. Wyrwane ostrze znalazło swą drogę do wnętrzności demona, tym razem wyrywając z jego gardła krzyk pełen cierpienia i gniewu. Napędzany strachem o swoje życie wykorzystał tą siłę by zrzucić z siebie Roisin. Otumaniona bólem i walką dziewczyna, poleciała w stronę kolumny głównego masztu, zderzając się po drodze z innym ciałem. Ciało to należało do elfa, którego zdążyła już poznać. Villasin, ten sam który zaprowadził ją do kajuty Galadiona, leżał teraz w kałuży własnej krwi, która sączyła się z jego szyi, w której tkwiła strzała. Żył jeszcze, bezskutecznie próbując złapać oddech, krztusząc się posoką. Na jej widok jego usta ułożyły się w jedno, nieme słowo, poparte prośbą lśniąca w oczach konającego.
- Dobij…

Skąd strzała się wzięła? Na to pytanie odpowiedzieć mógł Maelar, do niego bowiem należała. Czy to przez pech, los, czy podmuch wiatru, strzała wypuszczona z łuku elfa, miast trafić wroga, utkwiła w szyi sojusznika. Biorąc pod uwagę to, że magia powróciła istniało prawdopodobieństwo udziału strony trzeciej, jakkolwiek by jednak nie było, fakt pozostawał faktem. Nie dość że nie udało się mu wspomóc Galadiona, wspomóc Roisin jak mu rozkazano, to na dodatek dłonie jego plamiła teraz krew jednego z jego braci. Na dysputy z sumieniem czas miał jednak dopiero nadejść. Walka wciąż trwała o czym dobitnie świadczył kpiący śmiech ostatniego z trójki demonów i szczęk ostrzy, gdy jego miecz spotkał się z mieczem anioła. Maelar miał jednak obecnie większy problem na głowie. Problemem tym była inna strzała, ta która ze świstem przeleciała mu tuż przy twarzy, zostawiając po sobie cienką co prawda, ale piekącą i krwawiącą linię. Strzała ta utkwiła w końcu, nie robiąc już nikomu krzywdy, w kolumnie masztu, dwie stopy nad głową Roisin, nie trzeba było jednak być geniuszem by dojść do wniosku, że skoro jedna nie trafiła, nie znaczyło to że kolejne pecha będa miały.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline  
Stary 10-07-2017, 00:27   #60
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
W przypadku Roisin pomysłowość nie szła w parze z doświadczeniem w walce. Co innego powalić przeciwnika, a co innego pozbawić go życia. Ugodzony i przewrócony na plecy demon nie zamierzał po prostu paść trupem, ewentualnie błagać o litość. Wyraźnie zbierał się do walki, co kompletnie przeraziło dziewczynę. Umiała panować nad ruchami w pojedynku, ale teraz miała go w zasadzie twarzą w twarz i jedyną jej przewagą było to, że miała w rękach nóż, a w działaniu inicjatywę. Zagryzła zęby i wydając z siebie ni to jęk, ni krzyk z obrzydzeniem wbiła demonowi nóż w brzuch.

Ból, który zadała przeciwnikowi wyzwolił w nim odruch raczej niż jakieś planowane działanie, nie zmieniło to jednak faktu, że włożył w niego całą swoją siłę byle tylko oddalić od siebie szansę otrzymania kolejnego ciosu. Ros wyleciała jak z procy turlając się po pokładzie spory kawałek i zatrzymując dopiero na czymś miękkim, co zamortyzowało upadek. Dziewczyna zerwała się wstrząśnięta i chciała rzucić się do walki, szukając czegokolwiek do obrony i sprawdzając obiekt, o na którym się zatrzymała.

Spotkanie ze śmiercią i jej boginią może mieć różny charakter. Czasem człowiek, daje się przez nią łagodnie prowadzić zmęczony życiem, słabością ciała i wiedząc, że życie jest ostatnią rzeczą jaka została mu na tym świecie. Kiedy indziej siła lub majątek tego świata trzymają umierającego mocno. Walczy o każdy oddech, nie chcąc oddawać tego co ma i licząc, że wygra lub przekona boginię do odroczenia wyroku. Ale to co zobaczyła Ros nie było czymś, co kiedykolwiek oczekiwała zobaczyć na żywo. Obok niej leżał poznany dzień wcześniej elf tracący z chwili na chwilę życie. Zadana strzałą rana przebiła tętnicę szyjną zalewając pokład krwią. Odwróciła wzrok chcąc się zmusić do powrotu do walki, ale mgnienie oka wystarczyło by zrozumieć, że elf ją błaga, a wszystko jej mówiło, że nie może przejść obok niego obojętnie. Spojrzała na niego ponownie, cierpiącego i proszącego o śmierć. Uniosła się, ale padła ponownie na kolana, a jego ból rozdzierał jej serce i odbierał świadomość i rozeznanie w sytuacji.

Jęknęła cicho, a z jej oczu zaczęły płynąć łzy i z trudem łapała oddech. Nie była żołnierzem, nie była nawet podróżniczką, czy poszukiwaczką przygód. Była nikim. Zwykłą dziewką, służącą na szlacheckim dworze, której życie znaczyło tyle co nic. Oczy elfa błagały o ulgę, ale ona nie potrafiła dobijać rannych. Po prostu nie była w stanie tego zrobić. Nie patrząc na nikogo, dotknęła jego rękę, a potem usiadła przy nim i najdelikatniej jak potrafiła uniosła go i położyła jego głowę na swoich kolanach. Potem dotknęła jego dłoni, a drugą ręką głaskała go po głowie łkając i szeptając słowa jakiejś tragicznej pieśni, która pojawiła się w jej umyśle. Łzy kapały jej z policzków na jego twarz, gdy nachylała się nad nim. Gdy na chwilę zamknął oczy, szybkim ruchem wyrwała strzałę z jego krtani, licząc, że może w ten sposób ulży jego cierpieniu i szybciej pomoże mu odejść. Nie zabierajcie go - wyszeptała i położyła rękę na jego krwawiącej szyi.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:25.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172