Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2017, 13:44   #286
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Baraki

Axim zajmował jedną z wolnych pryczy. Siedział w samych spodniach i koszuli. W paru miejscach na rękach oraz torsie miał obwiązane prowizoryczne bandaże. Obok niego na materacu leżał rozłożony cały jego rynsztunek, to jest zbroja jak i kilka sztuk broni. Właśnie był zajęty jego gorliwym polerowaniem, kiedy do ich baraku wszedł Bjorf z pachnącym posiłkiem. Najemnik przyjął swoją miskę z wdzięcznością i objął naczynie w dłoniach, przez chwilę się nim ogrzewając. Podniósł zmęczone spojrzenie na pozostałych członków drużyny i skinął im głową.
- Jedzmy i odpoczywajmy, póki mamy okazję - odezwał się Jarnar. - Zasłużyliście sobie. Wszyscy - dodał tonem dowódcy pocieszającym swój oddział. Oczywiście on nie był dowódcą, a to nie był jego oddział. Mimo wszystko chyba zależało mu na podniesieniu morale swoich towarzyszy.

- Nie inaczej - Bąknęła oddalona o kilka prycz Harpia, po wcześniejszym podziękowaniu za miskę z zupą Bjorfowi. Jadła dosyć głośno, prawie… zwierzęco, choć starała się nie mlaskać i siorbać zbyt głośno.
Esmond bez zbędnych słów zabrał się za jedzenie.
Grzmot również odebrał miskę “strawy” i rozejrzał się po okolicy. Cała ta zgraja była właściwie dla niego nowymi ludźmi. Nie licząc Harpii i Rag, ale tej drugiej nie było. Postanowił więc przysiąść się bliżej do Ryufi. Wkrótce dało się słyszeć zadowolone siorbanie.
- Na mroźne wichry! Smakuje jak Totenkopf Gudo! - rozczulił się barbarzyńca wspominając swojego zmarłego towarzysza, szczycącego się, że potrafi przyrządzić potrawki ze wszystkiego i zazwyczaj tak właśnie robił. Trzeba było przyznać, że smak miał wyborny. Olbrzym odłożył wyczyszczoną miskę i sięgnął za pazuchę po menażkę niosącą na sobie jeszcze rycerskie ryngrafy, powód jego spóźnienia. Golnął porządnego łyka i wysunął rękę w kierunku towarzyszki:
- Pięknie dzisiaj szyłaś szytami, dziewczyno. Jak zwykle zresztą. Grzmot wie co mówi, bo wielu takich już widział. Ot, kobieca broń to i dobrze ci służy.


Po piciu szczyn Edgar miał żołądek pełen żółci. Niby nie chciało mu się jeść, ale jak popatrzył na Harpię pałaszującą zupę jakby nie jadła z pół roku, to i sam poczuł się głodny. Tylko myśl, że jak zje zupę to może komuś ohaftować buty trochę ostudzała zapał złapania za łyżkę. Podniósł głowę i znowu spojrzał na Ryfui i poczłapał po miskę z zupę. Jak to mówią, klin klinem, dokładnie tak zamierzał postąpić z tym czymś, co burzyło się w żołądku od kilku godzin. Albo ta zupa postawi go na nogi, albo ktoś z jego paczki obije mu pysk, że nie trafił w kąt, który na w razie już sobie upatrzył, jakby żołądek zadziała po własnej myśli, a nie po jego. Spojrzał też na Drauga. Wcinał, że aż mu się uszy trzęsły. Nie był aż pewien, czy pili wcześniej to samo. No chyba, że Draug już był przyzwyczajony do picia byle czego, byle gdzie. Edgar czuł się w tej paczce jak nowicjusz. Zdziebko zagubiony, ale cóż przyjęli go, więc choć odstawał od reszty to nasłuchiwał rozmów toczących się wokół.

Poruszenie zbudziło ze snu Sybill. Kleryczka bardziej od jedzenia potrzebowała odpoczynku, jednak żołądek głośno burcząc starał się oznajmić, że wcale nie jest to prawdą. Przecierając twarz i kryjąc za dłonią ziewnięcie, Arunsun usiadła na swoim posłaniu. Wbiła swoje jeszcze nie do końca obecne spojrzenie w Bjorfa. Odzyskując nieco świadomości rozejrzała się po wszystkich. Jej największą uwagę zwrócili orkowie. Po przywitaniu ich jakie urządził Kadle, Walkiria miała niemałe obawy czy może sobie pozwolić na spanie. Jednak zapewnienie Agako o jej posłuszeństwie sprawie Wszechstwórcy dało młodej kleryczce nadzieję, że będzie dobrze. No i wyglądało na to, że nikt z nikim się nie pozabijał gdy spała.

Arunsun podniosła się ze swojego posłania, pod którym leżał jej cały ekwipunek, a następnie podeszła po porcję jedzenia. Przechodząc obok Janrara uśmiechnęła się do niego czule. Wcześniej miała ochotę zasnąć przytulona do niego, ale choć z bólem, to szanowała jego powściągliwość w publicznym okazywaniu sobie uczuć, dlatego też zajęła do snu osobną koję.
Wzięła dwie miski strawy i podeszła z nimi do księżniczki i Rozpruwacza.
- Niezależnie od tego co wcześniej uczyniliście teraz jesteście częścią naszej społeczności. Należycie do naszej grupy. Jedzcie - po czym podała im talerze.

Rozpruwacz chwycił za talerz i wlał w siebie całą zawartość.
- Uhhh, zupełnie jak kocie rzygi! Jeszcze! - krzyknął do Bjorfa rozdającego zupę pozostałym. Następnie zwrócił się do swojej towarzyszki w orczym.
- Jesteś pewna tego Wszechstwórcy? Trudno uwierzyć, że nagle pojawił się bóg, który ma na względzie dobro zielonoskórych i różowych na równi.
Orczyca gmerała paluchem w zupie i co jakiś czas go oblizywała. Odpowiadała mu w płynnym wspólnym języku podobnie jak Balkazar. - Jestem pewna Wszechstwórcy, pojawił się przede mną w postaci tańczącego ognia. Ukazał mi w swym obliczu przyszłość jaką widzi dla nas. Pokazał zmiany jakie muszą zajść. Jeśli będzie to konieczne zmiany wymuszone toporem i łukiem. Będzie trzeba się dogadać z wodzami i ludziami. Coś znacznie gorszego czai się za mgłą, coś czego ani orki nie pokonają, ani miękcy. - Agako wróciła do zupy próbując przypomnieć sobie jakąś ulotną myśl.

Po tym geście mającym podkreślić dołączenie ich do drużyny Sybill podeszła do Balkazara by oględnie sprawdzić jego opatrunek na ranie od strzały przed którą ją uchronił swoim ciałem. Wyglądało to dobrze, więc poklepała go lekko po ramieniu i wróciła do garnca z zupą. Wzięła dla siebie porcję i z naczyniem usiadła obok Axima, dopiero wtedy zaczęła jeść.
Jarnar odpowiedział jej na to skromnym, acz pełnym uczucia uśmiechem. Sam też w tej chwili wziął do ręki łyżkę i zaczął nabierać nią zupę z miski.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 11-06-2017 o 13:55.
Avitto jest offline