Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2017, 14:55   #287
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
Balkazar siedział na uboczu. Jak zwykle trochę niezręcznie poczuł się pod wpływem atencji Sybill, ale nie oponował. Zastanawiał się tylko czy Walkiria jest w stanie wyczuć iż wręcz zaczyna mu to w pewien sposób sprawiać przyjemność. Gdy kobieta się oddaliła nie planował ruszać się ze swojego posłania, ale zapach zupy spowodował iż poczuł wilczy głód. Ork wstał i podszedł do kotła. Zgarnął całą chochlę gęściury z dna i nałożył sobie do jednej z menażek piętrzących się na ziemi obok paleniska. Ogarnął wzrokiem towarzystwo posilając się jednocześnie.
Jego wzrok szybko prześliznął się po Sybill i Aximie, ich znał. Draug i Edgar towarzyszyli mu w czasie ostatniej akcji i mimo, że nie spodziewał się tego po nich to zyskali w jego oczach.
Następnie przeniósł wzrok na Agako i Rozpruwacza. Jakoś nie miał ochoty się z nimi bratać. Od kiedy został oświecony czuł coraz mniejszą nić komunikacji z innymi zielonymi.
Ryfui za to wyglądała na takiego samego odszczepieńca jakim Balkazar czuł się w tym momencie, ale nie miał pomysłu o czym mieliby porozmawiać.
Esmond i Grzmot kompletnie go nie zainteresowali, a z trzymającymi się na uboczu krasnoludami najmniej chciał mieć do czynienia.
Na sam koniec zatrzymał wzrok na siedzącym Bjorfie. Ork chwilę walczył ze sobą, ale w końcu podjął decyzję i ruszył z powrotem w kierunku swojego posłania. Zabrał ze sobą Młoty Kozła i Urakka.
- Co możesz powiedzieć mi na ich temat? - Zagadnął siadając przed Bjorfem i kładąc przed nim broń.

Bjorf w odróżnieniu od przedstawicieli ludzkiej rasy, do której bez wątpienia sam należał, nie posiadał tego głupiego odruchu podskakiwania ze strachu, gdy ork do niego przemawiał. Wyglądem przypominał trochę starszego Esmonda. Blond długie włosy przechodziły w kilku miejscach w siwe. Oczy sprawiały wrażenie wiecznie zamyślonych i zatroskanych. Twarz była pokryta bardziej wyraźnymi zmarszczkami. Chyba po prostu wszyscy ludzcy magowie wyglądają dla Balkazara tak samo w tych swoich luźnych szatach i z licznymi tomami przypiętymi do szat łańcuchami i paskami.
- Zobaczymy co tam masz Balkazarze. - Oczy maga zaiskrzyły się po wyrecytowaniu odpowiedniego zaklęcia.
- Porażenie Kozy (II), młot dwuręczny, +3 obrażenia, +1 obrażenia od elektryczności.
Następnie Balkazar podał kolejny młot. Bjorf zbliżył do niego ręce sięgając do promieniujących z niego energii. Przez chwilę cofnął od niego ręce i zbliżył jeszcze raz, tym razem bardzo powoli.
- Łamacz czaszek (III) orczy młot dwuręczny z zestawu Urakka Łamacza. Aksjomatyczny oręż o praworządnym charakterze, nasączony potęgą prawa Wszechstwórcy. Wykuty dla orczego towarzysza Walkirii o płonących skrzydłach. Urakka jako jedyny z orków sprostał próbom Wszechstwórcy i wyzbył się chaotycznego charakteru cechującego orków, odrodził się jako praworządny czempion boga. W nagrodę otrzymał błogosławieństwo wzmacniające broń. - Bjorf zmarszczył czoło, żółte magiczne płomienie kąsały jego palce. - Auuu, nie mogę odczytać dalszych losów jej właściciela. Łamacz czaszek (III) +3 obrażenia, otoczony zaklęciem schowania przedmiotu (Przedmiot ukrywa się w ubraniu, zaklęcia wykrycie magii i szpiegowanie nie ujawnia jego magiczności przeciwnikowi, może być traktowany jako niemagiczna broń by zyskać dodatkowe umagicznienia z zaklęć sojuszników) +6 przeciwko chaotycznym postaciom jeśli dzierżona przez praworządną postać. Pozwala rzucić raz dziennie zaklęcie: Obserwacja śmierci - Twoje oczy zachodzą czerwoną mgłą, widzisz stan zdrowia wroga i sojuszników. Rozróżniasz kto umarł, kto dogorywa, a kto symuluje martwego. Pozwala rzucić raz dziennie: Zakotwiczenie w wymiarze - Zielony promień strzela z broni i neguje zaklęcia teleportacyjne i związane z ucieczką danego celu.
Uhhh… - żółte błyskawice kąsają dłoń maga, który w końcu rezygnuje z dalszego odczytu i masuje poparzoną dłoń - Jest w niej jeszcze dziwne zaklęcie przywołania, ale nie mogę poznać warunków przywołania.

Z dystansu rozbrzmiał gromki śmiech Rozpruwacza, huczał na całe gardło waląc pięścią w stół. Później łapał powietrze próbując złapać zachłannie oddech.
- Urraka Łamacz? Hahaha, dobre, dobre, dobre - parskał kapitan. - Znałem jednego Urraka, gdy trenowałem na dalekim wschodzie, zacny czerwony ork, wypełniony wściekłością i żądzą mordu od głowy po same podeszwy. - Rozpruwacz wciąż zawodził się śmiechem. - Cóż może faktycznie warto się z wami trochę dłużej pokręcić, okazji do śmiechu nie zabraknie.

Balkazar ze zdziwieniem stwierdził, że w przeciwieństwie do tego co pamięta ze swojej przeszłości, jest w stanie całkowicie ignorować zaczepki pokroju Rozpruwacza. Chwilę zastanowił się nad słowami Bjorfa. Czy może uważać siebie jako osoba praworządna? Nie wydawało mu się, ale na pewno już nie chaotyczna. Od kiedy został wskrzeszony nie odczuwał żądzy krwi. Na pewno też nie uważał siebie za osobę dobrą. Nie miałby problemu zabić kogoś z zimną krwią choćby teraz, ale nie towarzyszyłby temu wybuch gniewu. Wystarczy, że cel wskazałaby mu Walkiria. Chwilę już spędził z ludźmi. Widział wielu praworządnych, którzy na pewno nie byli dobrzy. Byli nimi choćby kapłani czy strażnicy miejscy.
- Balkazar Ci dziękuje - ork powiedział kończąc rozmowę i wrócił z powrotem do swojego posłania. Młot Urakka zostawił przy tarczy. Był on na tyle ważnym przedmiotem dotyczącym Walkirii, że postanowił objąć nad nim osobistą pieczę. Zabrał ze sobą Porażenie Kozy oraz Chłodny Topór, który osobiście uważał za najpraktyczniejszą broń z tych trzech, ale nieporęczne byłoby noszenie ze sobą całego arsenału. Przełamując niechęć skierował swoje kroki w kierunku Agako i Rozpruwacza.
- Pewnie słyszeliście co Bjorf mówił o tym młocie. Ten topór natomiast należał do Kapitana Minotaura z areny. Niech Wam służą w czasie kiedy podążacie za Walkirią - powiedział odkładając broń przed nimi i dając im dowolność wyboru. Następnie tknięty przeczuciem usiadł naprzeciwko orków.
- Opowiedz mi o czerwonym orku Urakka, którego znałeś i jak dawno to było - polecił Balkazar.
Rozpruwacz spojrzał na leżącą przed nim broń.
- Faktycznie jest to broń Byka, a więc miała w sobie ukryty potencjał. Dawno miałem zamiar wyrwać go tej krowie i wbić w ten zarozumiały łeb. - Złapał topór i parę razy nim machnął w powietrzu wzbudzając powiewy mroźnego powietrza. Następnie klapnął z powrotem na miejsce i zadowolony spojrzał łaskawym okiem na Balkiego.
- Znałem ja ci go mając z 16 lat, trenowaliśmy na wulkanicznych łąkach wraz z watahą innych młodzików. Hartowaliśmy się na łąkach lawy i na smolistych bagnach. Obojgu marzyło nam się dowodzenie największymi zabijakami w naszych plemionach. Po kilku latach ruszyliśmy na dalsze treningi. Ja walczyłem o dominację nad plemionami zwierzoludzi, z tego co słyszałem kiedyś to ruszył po czaszki ludzi. To nieźle go sponiewierało skoro stał się praworządnym orkiem po stronie ludzi. Z drugiej strony, hej spójrz na nas, na to co my wyprawiamy.
- Mylisz się Rozpruwaczu. - Balkazar spojrzał w oczy najpierw jemu a następnie Agako. - Ani Urakka ani my nie jesteśmy po stronie ludzi. My przeszliśmy na stronę Jedynego. Gdy zginąłem to on mnie wskrzesił. Po śmierci nie spotkałem żadnego orczego boga tylko jego. Jego traktuję teraz jako najsilniejszego Wodza i jemu jestem obecnie posłuszny… - prawdziwe znaczenie tego zdania było oczywiste dla każdego orka.
- Arnsun - Balkazar odwrócił głowę i popatrzył na młodą kobietę - jest mieczem Jedynego. On sam mi powiedział, że tak ją nazwał. Ale na razie ta broń nie jest naostrzona. Ona ma tą świadomość. Naszym zadaniem jest zrobić z niej dobrą broń i chronić zanim taką się stanie. Ona popełnia błędy, ale też słucha.
- Agako - Balkazar zwrócił się teraz do orczycy - co Tobie Jedyny przekazał gdy zostałaś oświecona?

Agako wyciągnęła nogi i położyła je na stole.
- Pojawił się płomień, który przemówił w mojej głowie. Wypełnił ją wizjami początków i końców orków, goblinów i pozostałych krewniaków. Pokazał przyszłe wojny i czasy, w których orki mieszkały w miastach wraz z różnymi innymi rasami, wieloma nienazwanymi. Pokazał różne końce świata, jeśli różni nie staną razem pod jego sztandarem i nie podążą za jego mieczem, tarczą, stopami i innymi narzędziami, członkami i instrumentami. Obrazy przyspieszały w głowie coraz bardziej i bardziej. Miasto śmierci i nieżycia, ocean podwodnych potworności, zdemonizowane rasy w obłędzie, pradawny król zbudzony w zamkach z piasku, horrory skryte pod nogami, obłąkani magowie zmieniający co żywe w inne żywe, ogromne bestie wielkości miast pustoszące świat, zamek z kryształu i światła oraz wiele innych o których nie mogę nawet pomyśleć lub określić. Wszędzie była Walkiria, przy niej znajome twarze, później coraz mniej znajomych, obce twarze, tyle twarzy… - orczyca potrząsnęła głową próbując pozbyć się obrazów z głowy. - Pokazał mi co chce osiągnąć, dał nogi by się niepotykać w drodzę do celu. - Mimowolnie spojrzenia powędrowały na jej nogi. Metalowe buty z małymi skrzydłami przykuwały wzrok.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline