Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2017, 18:59   #288
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Draug siedział niedaleko między Edgarem, a Bjorfem i kończył pożywną, a przede wszystkim gorącą zupę. Nie było to wiele, ale dawało trochę energii umęczonemu ciału i rozgrzewało. Kątem ucha słyszał rozmowy Bjofra z Balkazarem. Przysłuchiwał się nienachalnie. Zawsze pasjonował go temat magicznych przedmiotów, a głównie broni. Szkoda, że zidentyfikowane właśnie przedmioty były z kategorii ciężkich dwuręcznych broni czyli nic z tego czym mógłby się swobodnie posługiwać. Sam przecież nosił miecz o magicznych właściwościach - Rozgrzewacz choć tak naprawdę to nie miał za bardzo okazji dobrze go przetestować w walce. Jednak sam temat przedmiotów i broni obdarzonych magicznymi właściwościami był taką jego mała obsesją. Dlatego też nadstawiał uszu jak tylko mógł przysłuchując się opisom i historii zidentyfikowanych przedmiotów.
Draug wiedział natomiast, że magiczne przedmioty są tylko narzędziem wspomagającym umiejętności wojownika, maga, łotrzyka czy każdej innej profesji, jednak czasem bardzo przydatnym. Głównie trzeba polegać na swoich własnych umiejętnościach i na wyszkoleniu. Wiedział o tym i nigdy tego nie lekceważył. Jednak jednym z jego celów życiowych, a także głównych impulsów do działania było marzenie było poszukiwanie przedmiotów o magicznych właściwości tak długo, aż znajdzie to ten jeden idealnie pasujący do niego. Motywacja jak każda inna. Czy mniej czy bardziej szlachetna od innych tego już Draug nie rozpatrywał. Mimo, że udało im się wszystkim uleczyć odczuwał trudy ostatnich walk. Gorąca zupa i ciepło rozchodzące się po całym ciele spowodowały, że łotrzyk zapadł w niespokojną, ale dającą ukojenie zmęczonym mięśniom drzemkę.

Olaf był kolejny raz zadumany i niewiele się odzywał. Idąc do bramy nie rozmawiał z nikim. W trakcie posiłku w barakach wiele uwagi poświęcał rosnącej liczbie orków w ich oddziale. Z niepokojem przyglądał się ich gabarytom i naturalnej agresji, tak odmiennej od przedstawicieli cywilizowanych ras. Starał się nie poddać niechęci, ale mimowolnie wybierając miejsce na odpoczynek skierował się z dala od nich.
- Spotkaliśmy nieumarłego w świątyni. Jeśli było ich więcej to właśnie wyżynają tyły oddziałów Rafaela.

Bjorf starł pot z czoła.
- Ktoś ma coś jeszcze do sprawdzenia? Póki zaklęcie jeszcze trwa. (Identyfikacja przedmiotów z KP ze znakami zapytania przy nazwie Esmond ma jeszcze)
Esmond nie zwlekając podszedł do maga.
- Te dwie rzeczy znalazłem - powiedział, pokazując Bjorfowi znalezioną księgę i szatę. - Są magiczne, bez wątpienia, ale przydałyby mi się dokładniejsze informacje.
Bjorf zbadał najpierw szatę, trochę przy niej zwlekał, ale w końcu znalazł punkt, który go zainteresował. - Sama szata jest zwykła, ale doszyta do niej peleryna ma magiczne właściwości. Możesz ją odpruć i nosić doczepioną do własnych szatach. Jest to Peleryna Zamiany Miejsc (II) – Poświęcając akcję ataku możesz zamienić się miejscami ze sprzymierzeńcem w zasięgu wzroku. Minusem zaklęcia jest to, że opuścisz na ziemię wszystkie podniesione przedmioty z aktualnej misji, z którymi szata nie zdążyła się jeszcze zaznajomić.
Następnie ręce objęły księgę.
- Księga powiększenia osoby (III) - raz dziennie można powiększyć siebie lub wskazanego sprzymierzeńca w zasięgu wzroku. Osoba rośnie dwukrotnie (zależne od jej rozmiaru). Wraz z nią rosną przedmioty ubrane na niej i trzymane w dłoniach. Powiększone bronie otrzymują +2 do podstawowych obrażeń. Pancerze zyskują +2 dodatkowej obrony. Postać traci -2 punkty ruchu póki zostaje powiększona. Efekt trwania zaklęcia równy poziomowi rzucającego (obecnie 2 tury).

- Kogo muszę przelecieć, żeby uzupełnić strzały w kołczanie? - Wypaliła nagle Ryfui z perfidną miną, a po chwili poruszyła skrzydłami, zupełnie jakby jej wypowiedź miała naprawdę dotyczyć niewinnych lotów w powietrzu. Harpia po chwili parsknęła śmiechem.
- Nawet jakbym miał jakieś strzały to i tak raczej byś mnie nie udźwignęła - Balkazar rzucił z powagą w jej kierunku ze swojego posłania. Orcza mimika i modulacja głosu nie pomagała odgadnąć czy kompletnie nie złapał aluzji, czy wręcz przeciwnie.
Esmond spojrzał w stronę harpii.
- Połowę moich zapasów mogę ci odstąpić - powiedział. - Pewnie wykorzystasz je lepiej, niż ja.
Grzmot parsknął śmiechem prawie wypluwając drogocenną wódkę na posadzkę i zarechotał głosno, waląc się po udach z plaskiem.
- Niech Grzmota kule biją, dziewczyno toś się nam udała. Już wiem za czym się rozglądać na kolejnej misji - dodał szturchając łokciem Olafa do którego niedawno się dosiadł.
- Jestem poruszony, naprawdę - odparował krasnolud, ewidentnie na odczepnego.
- Nie bądź taki naburmuszony, mości krasnoludzie! Żyjemy i uszczupliliśmy tej orczej zarazy. Dla Grzmota to powód do radości a nie humorów!
Na tak prostoduszne słowa kapłan nie mógł pozostać obojętny.
- Z jednej strony masz rację. Po tym, co zobaczyłem mam jednak mnóstwo myśli w głowie, z których ciężko się otrząsnąć. Ale… Niech ci będzie. Dziś wypijmy.

Draug wychodząc z tego samego założenia co Esmond również odstąpił harpii połowę ze swoich strzał. Nie było dwóch zdań, że wsparcie lotnicze były rzeczą niezastąpioną i pewne było to, że Ryfui wykorzysta je znacznie lepiej niż on sam. Bez wahania i bez sprzeciwu więc przekazał strzały harpii.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline