Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2017, 20:50   #175
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Podróżujemy w kierunku Wielkiej Rozpadliny- odrzekł Boro, młodszy z mężczyzn o bujnej czuprynie.
-Szukamy jakiegoś krasnoluda, który mógłby nauczyć nas trochę więcej o płatnerstwie niż to co wiemy do tej pory. Krasnoludy z Północy nie są zbyt skore do dzielenia się swoją wiedzą, więc uznaliśmy, że prędzej uda nam się coś zdziałać na południu niż znajdziemy brodacza z Srebrnych Marchii chętnego do pomocy… wtrącił Lucian -A że machać mieczem potrafimy to wybraliśmy taką formę podróży- dodał na koniec.
Paladynka pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Z doświadczenia wiem, że w stolicy są braki w rzemieślnikach zdolnych zająć się naprawą elfiego dzieła - skomentowała Venora, wspominając swoje własne niedawne przejścia z elfią płytówką. - Choć mam nadzieję, że podróż minie spokojnie to jednak dobrze wiedzieć, że umiecie posługiwać się mieczem - dodała krzyżując ręce przed sobą. Spojrzała na Albrechta.

- Powinniśmy rozejrzeć się po statku, obejrzeć gdzie co jest, by w razie draki wiedzieć jak działać - zasugerowała by razem udali się na pokład.
Mężczyzna skinął jej głową -Pogadamy potem- zwrócił się do Luciana i Boro, po czym ruszył na pokład. Gdy wspięli się po wąskich i stromych stopniach na pokład akurat zamykano klapę, przez którą wprowadzono wierzchowce Helmitów. Załoga składała się z opalonych i dobrze zbudowanych młodych mężczyzn. Każdy wiedział co do niego należy i każdy robił to z niezwykłą wprawą, jakby pływali od najmłodszych lat. Żagiel został rozciągnięty, i okręt powoli ruszył w kierunku wybrzeża, a Venora z zasmuconą miną żegnała wzrokiem port i panoramę Suzail.
-Nie martw się - usłyszała głos Gritty -Niebawem wrócimy z twoimi bratankami- pocieszała ją.
-A jeśli klasztor postanowi wydalić cię z naszych szeregów to rozpytam u kuzyna o pracę w szynku- zażartował Albrecht.
Venora na słowa elfki westchnęła tylko. Nawet nie wyobrażała sobie jak mogłaby w to miejsce powrócić bez chłopców. Za to po tym co powiedział kapłan spojrzała na niego. W pierwszej chwili miała urażoną minę, lecz już po krótkiej chwili uśmiechnęła się i zaśmiała z tego.
- Moja matka by skakała z radości gdybym porzuciła miecz i tarczę na rzecz takiej właśnie zmiany w swojej karierze - stwierdziła z rozbawieniem. - Eh, jestem wam wdzięczna za to, że jesteście w tym ze mną.

-Uratowałaś mi życie- stwierdziła elfka -Jak mogłabym cię z tym zostawić?- wzruszyła ramionami, zaś Albrecht tylko przyglądał się pannie Oakenfold w milczeniu, jakby nie miał lub nie chciał wyjawić powodu swojej decyzji o dołączeniu do tej wyprawy.
Rycerka uśmiechnęła się do Gritty.
- Bez ciebie nie udałoby się tak prędko wyruszyć - odparła z wdzięcznością i skierowała wzrok na kapłana. Kiedy jej i Albrechta spojrzenia się skrzyżowały, Venora poszerzyła uśmiech. Zastanawiało ją, dlaczego mężczyzna położył na szali swoją karierę, spokojną pozycję, po to tylko by wyruszyć w nieznane z jakąś świeżo upieczoną paladynką, która nic tylko ciągle pakuje się w coraz to większe kłopoty.
~ Czyżby znudziło mu się dotychczasowe życie? ~ zastanowiło ją, gdy wpatrywała się w kapłana. W końcu mawiało się, że wierzchowce upodabniają się do swoich właścicieli, więc możliwym było, że nie tylko Młot "marnował" się nie mogąc brać udziału w akcji. Paladynka uznała jednak, że jeśli helmita zechce to przecież opowie jej o swych motywach. Ona sama natomiast, niezależnie od powodów, dla których Albrecht do niej dołączył, tak po prostu cieszyła się, że był tu z nią. Myśli panny Oakenfold nagle zmieniły tor.

- Albrechcie, tak mnie zastanowiło. Czy ja w nocy mówiłam coś przez sen? - zapytała go, bo jak dotąd to gdy miała koszmary to albo sypiała sama w pokoju, albo, jak za czasu wyprawy do Grumgish, był przy niej Arthon, a on i tak by jej nic nie powiedział. Nagle też zdała sobie sprawę, że Arthon musiał wiedzieć o jej koszmarach jakie miała za dziecka. Czyżby wtedy gdy mu o nich wspomniała zaniepokoił się, że znów jego mała siostra je ma?
-Nie. Zupełnie nic odrzekł krótko kleryk.
-Podróż potrwa około trzech dni wtrąciła się elfka zmieniając znów temat -Oby pogoda nam sprzyjała- klepnęła dziarsko Albrechta w ramię -Grogu?- spytała z demonicznym uśmiechem, lecz kapłan tylko ciężko westchnął i pokręcił głową.
- Ja nie odmówię - odparła paladynka, która zaczęła cenić sobie kojące właściwości alkoholu.

8 dzień przypływu lata według rachuby Dolin. Morze spadających gwiazd



Zwijać żagle!- krzyczał ktoś na pokładzie -Szybciej! Szybciej!- ktoś inny wrzasnął.
-No tak, Tymora nas uwielbia… burknął Boro. Okręt bujał się znacznie mocniej na falach, niż rankiem kiedy wypływali z portu. W oddali było słychać trzaskające pioruny, a to oznaczało sztorm.
-Jak myślicie? Umberlee czy Talos ma gorszy dzień?- zażartował Lucian, lecz zarówno Venory jak i Albrechta ten żart średnio bawił.
-Idę na zewnątrz. Zobaczę czy nie potrzebują pomocy…- oznajmił, choć widać było po jego wyrazie twarzy, że mimo szczerych chęci, średnio podoba mu się jego własny pomysł.
- Idę z tobą - odparła Venora wstając ze swojej koi.
Wspinaczka po stopniach nie była łatwa, gdy okrętem rzucało na boki. Klapa pod pokład była zamknięta, lecz Albrecht poradził sobie z jej otworzeniem. Venora ujrzała czarne od burzowych chmur niebo, które raz po raz jaśniało od piorunów.

-A wy po co tu?!- krzyknął jeden z marynarzy.
-Chcemy pomóc! Przydamy się na coś?-
-Cholera wie! Przede wszystkim nie wpadnijcie za burtę, bo nikt was nie wyłowi!- silny, wyjący wiatr przyniósł pierwsze krople deszczu, które w krótką chwilę zmieniły się w zacinającą ulewę. Gdy Venora rozejrzała się po okręcie ujrzała na mostku młodą kobietę o rudych włosach, w czerwonej sukni, która trzymając się poręczy wpatrywała się w niebo. Na chwilę rzuciła okiem na pokład i ich spojrzenia spotkały się. Rudowłosa odwróciła się na pięcie i zniknęła za drzwiami pomieszczenia, gdzie przebywał kapitan statku.
-Pytają czy mogą się przydać!
-Wpuść ich pod pokład! Niech uspokoją swoje zwierzęta!- krzyknął inny marynarz.
-Słyszeliście?!-
- Tak! - odkrzyknęła Venora i spojrzała na kapłana by upewnić się, że idzie za nią. Ruszyła ostrożnie stawiając kroki.
Marynarz zaprowadził ich pod pokład, gdzie znajdował się “magazyn”. Wszędzie stały tam skrzynie i wory, zaś na środku stały przywiązane do drewnianych belek wierzchowce. Venora od razu zauważyła, że Młot jest zaniepokojony, ale kiedy podeszła do niego trochę bliżej, rumak uspokoił się odrobinę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline