Puszczam groźby i jojczenie orka mimo uszu. Póki jego szczekanie jest tylko szczekaniem, to chuj mnie obchodzi, co sobie o mnie myśli i co zechce mi zrobić. Jego sympatia nie jest mi potrzebna do życia; póki nie zacznie czegoś knuć przeciw mnie, to serio - mam w dupie to, czy mnie lubi czy nienawidzi po grób, niech sobie robi, co chce. Jeśli sądzi, że dam mu się ot tak zabić, to się myli.
Jednak o ile jego wyznania miłosne mnie nie ruszają, to denerwuje mnie to przypominanie o śmierci Rudego. No łał, przypomniał sobie teraz, że zabiłam Rudego. Jak kilka dni temu oświadczyłam ekipie, co się stało, a jeszcze tego Rudego chowałam na oczach ekipy, geniuszu od siedmiu boleści!
- Zamknij mordę! - warczę do orka, kiedy śmie przypomnieć o śmierci tego bezczelnego złodzieja. Lewa pięść uderza w ścianę, o którą się opieram, ze sporą siłą, wściekłość mnie pali od środka. - Bo myślisz, że naumyślnie tego kradzieja zabiłam, tę sierotę jedną. Sam się otruł jebany ukradzionym szefowi tytoniem, ja go dobiłam w afekcie!
Ork mnie wkurwia, momentami chcę, żeby dobył te swoje mieczyki i pomścił tego swego złodziejskiego 'kochasia'. Szczerze mówiąc też mam ochotę z tej chwili zabić Orka, ale staram się nie dać tej chęci mordu, a ona mi ciągnie łapy w kierunku moich 'wykałaczek'. Ciekawe, co tamten zrobi poza ujadaniem na mnie do szefa. Daje mi wyzwanie, żeby nie obnażyć mieczy.
A właśnie... przydałoby się szefa wyciągnąć z portalu, tylko jak to zrobić bez Orka i reszty urażonego towarzystwa na głowie? Boczek zdaje się nie wpłynął znacząco na portal, więc co się stanie, jeśli rzuciłabym w szefa mój sznur? Na razie wskazuję do szefa, żeby wyszedł z portalu, bo zaczyna się robić drama i cyrk na kółkach. A jak to nie da, to krzyknę do niego, żeby wracał z powrotem. W najgorszym przypadku sama spróbuję pójść po szefa.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |