Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2017, 06:02   #290
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Harpia została niemal zasypana strzałami przez towarzyszy...
- Wezmę 9 od Esmonda, tyle wystrzeliłam, resztę mam, a więcej nie pomieści kołczan… ale miło z waszej strony panowie. Może zrobimy tak… w trakcie następnej misji, jakbym potrzebowała, to się zgłoszę od razu - Mrugnęła do Drauga i Edgara.
- A teraz... - Ruszyła przez izbę, rozwiązując powoli tasiemki swojego stroju - Czas się trochę odświeżyć… kto wie, kiedy znowu będzie można zażyć kąpieli...
- Obawiam się, że takie atrakcje będzie ciężko tutaj znaleźć - stwierdził Balkazar, który aż podniósł się na łokciu obserwując paradującą harpię.- Ale masz rację,wypadałoby zmyć z siebie trochę tego świństwa po walce.
Ork po tych słowach wstał i ruszył w kierunku wyjścia z baraków. Następnie skierował się na prawo, tam gdzie stały prowizorycznie sklecone wojskowe prysznice. Najpierw podszedł do studni, wrzucił do niej wiadro z przywiązanym sznurem i po chwili wydobył je na powierzchnię. Z pełnym wiadrem podszedł do podestu przy kotarach i opróżnił jego zawartość do jednej z konewek przytwierdzonych na wysokości swojej głowy. Zszedł z podestu, odstawił wiadro, odsunął kotarę i wykonał zapraszający gest w kierunku wnęki.
- Na nic więcej chyba nie możesz tutaj liczyć Ryfui.
Nie czekając na jej reakcję poszedł zaczerpnąć kolejne wiadro.
Harpia w tym czasie zniknęła za kotarą, a po chwili dało się zauważyć, jak przewiesza przez nią coraz to kolejne części swojej garderoby...
- Hej “Balki” - Odezwała się do niego z wewnątrz Ryfui - Przypilnuj, żeby nikt nie podglądał co? - Zaśmiała się, korzystając już z wody -Ajć! Ale zimna!
- Nie obawiaj się. Zostanę tutaj aż skończysz. - zapewnił ją ork, a potem dodał - Jakbyś potrzebowała więcej wody to zawołaj.
Balkazar rozpiął paski swojego pancerza i zrzucił go na ziemię odsłaniając muskularny, ale poznaczony wieloma bliznami tors. Podniósł oburącz wiadro nad głowę i jego opróżnił zawartość bezpośrednio na siebie. Duże dłonie orka zmywały z ciała pot i krew. Potrzebował jeszcze dwóch wiader aby efekt był zadowalający. Czwarte wiadro zużył na wyczyszczenie skórzanego pancerza.
- Jesteś tam jeszcze? - Usłyszał po dłuższej chwili Balkazar.
- Jestem. Dopiero skończyłem. - rzucił w odpowiedzi ork.
- Zajęty? Nie? - Spytała Ryfui zza kotary.
- A co? Trzeba Ci coś? - usłyszała głos Balkazara.
- Umyjesz mi plecki? - Powiedziała Harpia wielce milusi głosikiem.
- Czemu nie - harpia była pewna, że wypowiadając to ork wzruszył ramionami - Nie mam w tej chwili nic innego do roboty.
Balkazar ubrany nadal jedynie do pasa podszedł do kotary i zaczął ją odsuwać.Jego oczom ukazała się oczekująca, stojąca tyłem, naga Harpia. Nadal tak stojąc, i nie spoglądając za siebie wyciągnęła ponad prawym ramieniem kawałek jakiegoś chyba mydła, podając je w milczeniu Orkowi…
Ork bez słowa wziął przedmiot z dłoni półkobiety. W ostatniej chwili powstrzymał się przed natarciem jej pleców bezpośrednio kostką mydła. Namydlił dłonie i starając się jak najdelikatniej położył prawą dłoń na plecach Ryfui. Jego dłoń wyglądała na ogromną w porównaniu do jej drobnej postury. Dłoń Balkazara zaczęła powoli przesuwać się z jednego ramienia na drugie, potem niżej na łopatki, wzdłuż kręgosłupa, aż na lędźwie. Cały czas w głowie orka kołatała się myśl, żeby nie zrobić jej krzywdy. Była taka drobna w porównaniu do niego. Prawą dłoń przesunął na jej biodro, a lewą położył symetrycznie po drugiej stronie. Skierował dłonie ku górze, pod pachy, potem na ramiona.
- Chyba nie przeoczyłem żadnego miejsca - stwierdził.
- Mhmm - Mruknęła Harpia, unosząc ręce nieco do góry, zgarniając swoje włosy z karku. Wtedy też, wraz z rękami, uniosły się jej skrzydła, które rozpostarła na tyle, na ile pozwalało ciasne miejsce. Przed Balkazarem ukazała się “ściana” czarnych piór, na moment przysłaniająca Ryfui od pasa w górę…
- Odwiedziłeś nawet dodatkowe - Powiedziała, mając na myśli swe biodra - Skoro skończyłeś, to możesz spłukać? No chyba, że nie skończyłeś? - Odwróciła głowę w stronę Orka na tyle, na ile to było możliwe, stojąc do niego tyłem. Na jej ustach gościł szelmowski uśmieszek.
Balkazar poczuł się trochę nieporadnie. Mimo niedawnego oświecenia gubił się jeszcze w zawiłościach ludzkiego zachowania, ale postarał się zaufać swojemu instynktowi. Namydlił dłonie ponownie i położył ponownie na biodrach harpii. Przykląkł i zaczął kierować dłonie w dół po zewnętrznej stronie nóg. Najpierw krągłe uda, potem kolana, kształtne łydki, aż po kostki. Najpierw objął obiema dłońmi jedną nogę i wracając w górę nie opuścił żadnego fragmentu aż do wysokości nieco powyżej połowy uda. Coś podpowiedziało mu, żeby jednak nie posuwać się dalej. Przeniósł dłonie na drugą nogę i powtórzył czynność tym razem kierując się w dół aż do kostki.
- Teraz chyba niczego nie pominąłem - ocenił ork...a przed jego twarzą pojawiło się czarne skrzydło. Harpia odwróciła się do niego przodem, gdy ten cały czas klęczał. Przesłoniła swymi skrzydłami ciało, skrywając za nimi kobiece walory.
- Tak myślisz? - Szepnęła z błyskiem w oczach, odrobinkę szczerząc do niego swe kiełki, po czym odsłoniła się całkowicie. Pokazała się Balkazarowi w pełni, bezwstydnie, z ciałem lekko ociekającym pianą po mydle.
Balkazar podniósł twarz na słowa Ryfui i popatrzył jej prosto w oczy. Ewidentnie się nim bawiła. To wiedział napewno. Ale cóż stało mu na przeszkodzie zapoznać się lepiej z anatomią Harpii. Nie przerywając kontaktu wzrokowego lekko przekrzywił głowę i z zainteresowaniem czytał twarz półkobiety. Jego ręce wróciły na jedną z jej kostek i posuwały się powoli dokładnie namydlając tym razem przednią część zgrabnej nogi. Nie patrząc co robi tym razem zapędził się trochę za wysoko. Zorientowawszy się przeniósł dłonie na kostkę drugiej nogi i zrobił to samo, ale tym razem z premedytacją. Ork wstał podnosząc mydło z wiadra z wodą stojącego w kącie. Ponownie namydlił duże dłonie nie odrywając ani na moment wzroku z twarzy Ryfui. Głośny plusk potwierdził, że mydło wylądowało znowu we wiadrze. Balkazar jedną nogą zrobił krok do przodu ustawiając się lekko pod kątem. jedna dłoń spoczęła na jej pośladkach a druga na dolnej części brzucha. Obie dłonie równocześnie zaczęły sunąć w górę jednocześnie wykonując ruchy w poziomie. Razem z częścia krzyżową pleców namydlany był płaski brzuch. Razem z łopatkami najpierw jedna z jędrnych, dużych piersi, a następnie druga. Chyba dla pewności ork powtórzył czynność dla obu. Nie mógł pozwolić aby Ryfui żałowała okazję jaką mu darowała. Następnym w kolejności był dekolt, a na koniec szyja i kark.
- Teraz to już chyba nie możesz mieć pretensji? - zapytał.
- O wiele lepiej... - Powiedziała, z nieco przyspieszonym oddechem, spoglądając z uśmiechem w twarz Orka - Jestem czyściutka? - Nie odrywała wzroku od jego spojrzenia, a Balkazar wyczuł nagle pazurek jej dłoni na swym brzuchu, który dosyć szybko zsunął się w dół, wślizgując od góry za jego spodnie. Oj tak, stanowczo się z nim bawiła.
- Nie jestem pewien czy wiesz co możesz sprowokować. Mimo nawrócenia w większości przypadków nadal zachowuję się jak typowy ork. - W jednym oku Balkazara pojawił się zagadkowy błysk. Delikatnie złapał szczękę Ryfui lewą dłonią i przekręcił jej głowę w bok. Przysunął do niej swoją twarz i wgryzł się z wyczuciem w kark harpii, a prawa ręka w tym czasie pociągnęła sznur od konewki zsyłając na nich strumień zimnej wody.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline