Saenna trzymała się w dalszym ciągu swojego - w miarę bezpiecznego - miejsca pod 'ścianą'. Przemiana, jaka dokonała się w gospodarzu tego miejsca była zaskakująca... jednak znacznie bardziej zajmowała niziołkę w tej chwili rana towarzysza - a wyglądała naprawdę paskudnie. Tak bardzo chciałaby pomóc... niestety, nigdy nie miała cierpliwości by szkolić się w uzdrawianiu. " A już na pewno nie takich ran. Może elf pomoże..."
Odwróciła się do mieszkańca tej chałupy i przemówiła cichym głosem: - Czym zatrułeś naszego towarzysza? I - nawet jeśli to nie ty, a jakiś mityczny 'szaleniec' - jak mogłeś do tego dopuścić?
Jaki masz plan ucieczki? Czym są stwory atakujące osadę? I przede wszystkim - kto zgasił ogniska?
Saenna mówiąc to z uwagą przyglądała się nagle poruszonemu stosowi zwłok, ręką ze smyczkiem wskazała gospodarzowi stertę: - I co to za poruszenie? Zbierasz tu zwłoki czy może wszystko co ci w łapy wpadnie? - nie była do końca pewna, czy nowo objawionemu - w miejsce 'szaleńca - gospodarzowi można ufać.
__________________ "All that we see or seem is but a dream within a dream." E.A.Poe Odskrzydlenie. |