Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2017, 18:30   #177
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Albrecht wzruszył ramionami i uniósł brew -Smoki?- spytał zdziwiony -Z tego co wiem, błękitne potrafią wywołać wyładowania elektryczne, ale nie wiem czy ma to jakiś związek z burzami…- zastanawiał się -Jesteś pewna, że to były smoki? W sumie płyniemy w stronę Smoczego wybrzeża, a ta nazwa skądś się musiała wziąć…
Venora skinęła głową. Brak sceptyzmu w głosie kapłana zachęcił ją do brnięcia dalej w ten temat.
- Wydaje mi się, że tak, były dość wyraźnie widoczne na niebie. Choć daleko od nas się znajdowały. Co więcej poczułam paraliżujący niepokój nim je zauważyłam - stwierdziła. - Ale chyba w tym całym zamieszaniu tylko ja i ta rudowłosa kobieta, co weszła do kajuty kapitańskiej, spostrzegłyśmy je.
-Właśnie. Też ją wczoraj zauważyłem. Ciekaw jestem kim ona jest…- mruknął -Miejmy nadzieję, że tych smoków już więcej nie ujrzymy- puścił Venorze oczko -Chodźmy coś zjeść- zaproponował.

Venora uśmiechnęła się blado, bo według jej snów to smoki miały być coraz częstszym widokiem. By ukryć swoje zmartwienie, spojrzała na Młota, który wyraźnie był zniecierpliwiony kolejnym dniem spędzonym w bezruchu. Co prawda w trakcie burzy był wyjątkowo spokojny co udzieliło się drugiemu rumakowi, ale teraz swoją postawą dawał paladynce do zrozumienia, że się nudzi, a energia go rozpiera.
- Spokojnie - szepnęła do zwierzęcia i pogłaskała go po szyi. - Zbieraj siły, wkrótce będziemy tęsknić za chwilą spokoju - dodała. Po jej słowach Młot zarżał i Venora miała wrażenie jakby zniecierpliwienie rumaka nieco osłabło.
- Tak, chodźmy​ jeść. Gritta pewnie się martwi co z nami się dzieje - stwierdziła idąc za Albrechtem do wyjścia z magazynu. - Grzecznie mi tu - rzuciła jeszcze przez ramię do Młota, na co ten w odpowiedzi parsknął i tupnął kopytem z oburzeniem.

- Też mnie zastanawia kim ta kobieta w czerwieni może być - Venora wróciła do tematu, gdy wspinali się po schodach na pokład. - Może jak ją spotkamy to pomówię z nią, by upewnić się, że mi się nie przewidziało.
-Świetnie- odrzekł z entuzjazmem kapłan. Kompani udali się na pokład, gdzie po paru chwilach poczęstowano ich miską z kaszą i kawałkiem wędzonego boczku. W końcu i Gritta wyszła na zewnątrz. Elfka miała zmęczony wyraz twarzy, lecz rozpromieniała gdy tylko ujrzała swoich towarzyszy.
-Wyspani?- ironizowała -Bo ja dawno tak dobrze nie odpoczęłam- zaśmiała się i udała po swoją porcję kaszy.
Venora spojrzała na elfkę ze współczuciem. Sama nie narzekała, bo szczerze mówiąc to zaśnięcie w siodle było dużo bardziej nieprzyjemne po przebudzeniu. Bez marudzenie zjadła swoją porcję kaszy, która jedyne co miała dobre to to, że zapychała żołądek. Nad smakiem zwyczajnie nie należało się rozczulać.
- Już wkrótce dobijemy do lądu - odezwała się pocieszającym tonem Venora, gdy elfka wróciła ze swoją miską jedzenia. Mówiąc to paladynka poczuła dreszcz. Tego właśnie dnia odbędzie się wieczerza organizowana przez przeora. Pokręciła jednak głową chcąc się pozbyć tych myśli. - Gritto, czy wiesz coś może o podróżującej z nami rudowłosej kobiecie, odzianej w czerwoną suknię? - zapytała Harfiarkę.
-To właścicielka okrętu, oraz gildii kupieckiej, który reprezentuje statek. Zwie się Okhe, jest służką Kossutha- odpowiedziała rzeczowo.

Panna Oakenfold sięgnęła pamięcią do tego kim było to bóstwo. Kossuth, zwany Panem Płomieni był neutralnym bogiem. Niestety coś jej się kojarzyło, że mimo to sprzyjał on Baneowi. A to Venorę już martwiło, nie mniej jak jednoznaczne kojarzenie przez nią ognia z końcem świata widywanym w koszmarach.
- Aha - skomentowała, więc paladynka krótko, nie podejmując dalej tego tematu. - Czy twoja - chciała powiedzieć "organizacja", ale się powstrzymała - twoi znajomi mają jakieś kontakty w Ilipur?
-Moi znajomi mają kontakty nawet w Thay czy Amn- odparła z dumą.

Rycerka uniosła brew w zaskoczeniu jaki zasięg mieli Harfiarze.
- Miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie nam korzystanie z tych znajomości potrzebne w przyszłości - westchnęła Venora. - Skąd pochodzisz Gritto? - zapytała, pamiętając jak elfka wspominała, że w rejonie gdzie się spotkały działała od niedawna.
-Ja… Nie wiem skąd pochodzę. Starsi i doświadczeni mentorzy Harfy twierdzą, że wykazuję cechy elfów z wielkiego niegdyś królestwa Cormanthoru. Od młodzieńczych lat wychowywał mnie człowiek o imieniu Kayen. To on ponoć mnie znalazł i przygarnął, lecz niewiele mówił o tamtych czasach. Kayen wiedział, że nie dane mi pracować w tawernie, czy tyrać w cechu szwaczy. Pięć lat temu, kiedy już zaczęłam podejmować ważne decyzje bez konsultacji z mym opiekunem uzgodniliśmy, że pisany mi los agenta Harfy. Słyszałam o tej organizacji, kiedy byłam jeszcze dzieckiem- Venora zrozumiała, że elfka jest bardzo młoda, może nawet młodsza od niej samej i dlatego nie zachowuje się jak typowy długouch, tym bardziej skoro wychowywana była przez człowieka. -To długa historia…- wzruszyła ramionami.
-Spójrz. To ta kobieta- Albrecht przerwał ich rozmowę, wskazując skinieniem głowy tajemniczą niewiastę, która tym razem zeszła na pokład pomiędzy marynarzy.


- To chyba nie będzie dobry pomysł - pokręciła głową Venora. - Bóg płomieni jakoś tak źle mi się kojarzy... - zaczęła mu się tłumaczyć z nagłej zmiany zdania.
-To także strażnik wiedzy i pomniejszy patron magii- poprawił ją Albrecht -Ale to oczywiście nic nie zmienia, skoro nie czujesz chęci rozmowy z nią- wzruszył ramionami.
Zapewnienie mężczyzny uspokoiło nieco przewrażliwioną paladynkę.
- No dobrze... - mruknęła ze zwątpieniem, ale odeszła od swoich towarzyszy, idąc prosto do właścicielki statku. - Pani wybaczy, że przeszkadzam - zaczęła zatrzymując się przed rudowłosą. - Ale czy widziała pani smoki, które latały w chmurach burzowych sztormu, który w nas uderzył? - zapytała od razu przechodząc do rzeczy.
-Oczywiście, że je widziałam- odrzekła wpatrując się gdzieś w dal -Były zbyt wielkie by ich nie zauważyć - dopiero po chwili przyjrzała się paladynce -Jak się zwiesz młoda damo?- spytała.

- Jestem Venora - skinęła głową okazując szacunek. - Czy smoki są częstym widokiem w tym rejonie? - pytała dalej.
-Nie- rudowłosa uniosła wzrok na niebo -Lecz czasami pozwalają się dostrzec, by przypomnieć nam śmiertelnikom jak kruchymi i marnymi jesteśmy istotami w zestawieniu z nimi…-
Panna Oakenfold powiodła za jej spojrzeniem, kierując je w niebo.
- Czy one wywołały tą burzę? - pytała dalej.
-Nie dziecko. To był zwykły sztorm…- zamyśliła się -Tak przynajmniej sądzę. Smoki to potężne i niesamowite istoty, lecz nie panują nad pogodą, mimo iż są w jakimś stopniu wcieleniem żywiołów- wyjaśniła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline