Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2017, 20:54   #51
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Yeon-in był latarnikiem. Zamiast łazić za Lolą postanowił zrobić coś po latarnickiemu. W końcu, bo ostatnio był tak latarnikiem, że równie dobrze mógł słup od latarni ulicznej wyrwać i bić nim po głowie adwersarzy.

- Soni, musiałbym na chwilę wejść do centrum mojego. Przypilnujesz mnie chwilę?

Jeżeli Soni się zgodzi, Yin otworzy sobie bazę operacyjną i dwie świeżutkie latarenki wyśle do pracy, żeby sprawdziły co tam robi Lola i wykonały kilka skanów okolicy. Kto wie czy śledzeni nie są śledzącymi, albo czy śledzących ktoś inny jeszcze nie śledzi?

- W porządku, popilnuję, ale raczej nikt nas tutaj nie powinienen zaatakować - zgodziła się Soni, dodając po drodze swoje spostrzeżenie. Tymczasem Yin mógł przywołać bazę operacyjną (dobrze, że nie musiał rozpychać innych przechodniów). Lola śledziła Dana, sama nie wydawała się być śledzona, ale! Jedna z latarni wyłapała jakieś zakłócenia shinso w pobliskim, ciemnym zaułku, jakby ktoś się teleportował między cieniami. Tropy te prowadziły w przeciwnym kierunku niż Lola podążała. Ktokolwiek to był, nie był raczej zainteresowany Lolą.
Wtem Yin musiał się popisać refleksem i uratować jedną z latarni, gdyż z jednego cienia wystrzeliła macka utkana z czystej czerni, chcąca ewidentnie zniszczyć cenny sześcianik latarnika. Latarnię uratował, jednak prowodyr skorzystał z okazji i zaczął wiać dalej.

Ciekawe… Yin nie zamierzał podążać za dziwnym cieniem, jednak postanowił obliczyć, na podstawie posiadanych danych (mapy miasta, miejsca zauważenia cienia, miejsc teleportu z i do oraz innych dostępnych informacji), dokąd mógł się ten ktoś udawać. Druga latarnia śledziła Lolę. Yeon-in przesłał informacje na temat dziwnego cienia Soni, może ona coś wiedziała i pomoże mu w analizie.

Wyszło na to, że tam gdzie złapali cień, to tenże gagatek stamtąd rozpoczął swoją “wycieczkę” po mieście. Cień zdawał się dążyć w kierunku Jastrzębiej Górki, lecz trudno było stwierdzić, czy kieruje się właśnie tam. Soni uaktywniła swoją jedną latarnię i wysłała ją na prędki zwiad, zaś sześcian Yina leciał za dziewczynką z jego drużyny.

Lola szła naprzód, Dan zdawał się jej nie zauważać. Wtem się obrócił i zobaczył latarnię Yina. Dan stanął w miejscu i przyglądał się latarni podejrzliwie.

Na latarni wyświetlił się napis: “LOL XD”. Potem latarnia zaczęła zmykać ku niebu.

Łowca przez chwilę obserwował sześcian unoszący się ku niebu, a po chwili przeniósł wzrok na zaskoczoną Lolę, która stanęła w miejscu jak wryta.
- Coś słabo wam wychodzi to szpiegowanie mnie. Chyba musicie się bardziej postarać - Dan orzekł to dziewczynce, która poczerwieniała ze wstydu, a potem posłał latarence Yina kpiący uśmieszek, po czym białowłosy poszedł przed siebie, pogwizdując wesoło.
Lola spojrzała zawstydzona w kierunku Yina. Tymczasem Soni była zajęta śledzeniem tajemniczego cienia i trasowaniem jego ścieżki.

Na latarni widzianej przez Lolę, która zdążyła już opaść na wysokość jej głowy, wyświetlił się napis: “po co?”.

Na buzi dziewczynki wykwitł dorodny rumieniec.
- Yin… bo ja... ee… chciałam sprawdzić, co on robi - wybełkotała Lola.

Pytanie zgasło, by pojawić się ponownie. Yin był już nią zmęczony. Może mają tutaj przedszkole?

- Yin, dalej cię interesuje to coś, co się porusza w tamtą stronę? - do uszu Yina dotarło pytanie Soni.

- Jasne - odpowiedział ze swojej bazy. - Jakieś nowe wiadomości, Soni?

Pora powrócić drugą latarnią do Yina. Trzecia czekała w pogotowiu, jakby się coś miało spieprzyć. Ostatnio coś się zawsze musi spieprzyć.

- Porusza się bardzo szybko - Soni ustawiła na jednej ze swoich niebieskich latarenek coś w rodzaju ekranu, który wyświetlił mapę. - Parę razy próbował trącić mi latanie, ale nie udało mu się - dziewczyna uśmiechnęła się dumnie. - Kieruje się gdzieś poza miasto - Yin zobaczył drogę cosia wyliczoną przez sześcianiki Soni.
Cień był daleko od Jastrzębiej Górki, ale minął ją, siedział tam przez chwilę, po czym przyspieszył znacznie, by po kilkuset metrach odpocząć, i tak mniej więcej cyklicznie pokonywał drogę.

- Ruszyło do jednej z telebudek - Soni pokazała palcem ostatnie ślady po cieniu. To chyba nici z dalszych poszukiwań.

Lola chciała coś powiedzieć, ale zapomniała co. Oddaliła się od latarni ze spuszczoną głową, udając się w kierunku przeciwnym do tego, w którym udał się Dan. Latarnię zostawiła samotnie unoszącą się nad ziemią.

Yin olał Lolę, nie było potrzeby się nią zajmować. Potem z nią pogada. Przypomniał mu się znowu jakiś dziwny facet ze snu. I skojarzył z tym cieniem. Warto byłoby podążyć tym tropem. Latarnik przywołał swoje kostki do siebie, zniknął centrum i stanął obok Soni. Mądrej i ładnej Soni.

- Wiesz, czy da się sprawdzić, dokąd prowadziła droga kogoś, to z telebudki skorzystał? Wydaje mi się to jakimś tropem. Nie wiem czemu, ale czuję, że powinienem za tym iść. Nie pytaj dlaczego. Nie wiem albo nie pamiętam.

Blondynkę zdziwiły słowa Yina, ale komentowała ich.
- Trzeba by było spróbować włamać się do komputera w tych telebudkach - odpowiedziała na pytanie latarnika w kwestii telebudek. - Jeśli są one z firmy, w której pracujemy, moglibyśmy spróbować obejść zabezpieczenia - dziewczyna bardziej ożywiła się, wspominając o tej możliwości. - i pod pretekstem naprawy komputera możemy sprawdzić na nim dane - wpadła na pomysł.
Tylko był jeden drobny problem, musiałby się ktoś do nich nie przyczepić, by mogli w spokoju robić swoje.
- Mam nadzieję, że nie natkniemy się jakimś cudem na naszego kolegę Seweryna. Mam wrażenie, że umie pojawić się niespodziewanie niczym duch tam, gdzie niekoniecznie jest chciany, a wiesz, jaki on jest zakręcony na punkcie zasad - westchnęła latarniczka. - Ale możemy się też tym nie przejmować i robić swoje.
Seweryn jednak nie był problemem, chociaż na pewno gdyby się pojawił, mógłby im narobić koło kupra. Gdy Seweryn był w ich pobliżu, to wszystko musiało być zgodne z zasadami, umowami i innymi regulaminami. Nie chodziło o jego moce, których w pracy jakoś nie przejawiał, ale wydawałoby się wręcz fanatyczne przywiązanie do z góry ustalonych zasad i reguł, i nie mogło być mowy o łamaniu prawa i broń Boże włamywaniu się nielegalnie do urządzeń, kiedy regulacje tego zabraniały.
Yinowi jednak szef ich zespołu nie wydawał się być największym kłopotem; bardziej mogliby im przeszkadzać przypadkowi przechodnie i użytkownicy teleboksu. Musieliby więc jakoś odłączyć teleboks od sieci, żeby móc się dopiero wówczas włamać do komputera bez narażania podstronnych stworzeń na prawdopodobne zagrożenie bezpowrotnej dezintegracji w punkcie docelowym.

- Dzięki za wyjaśnienie, nie jestem długo na tym piętrze. Poza tym jakoś nigdy nie rozpracowywałem telebudek. Chodźmy, zobaczymy co da się zrobić.

Miał nadzieję, że nie wygląda jak kot, który ugania się za czerwoną plamką światła. Na miejscu miał zamiar przeskanować otoczenie, żeby móc zająć się odłączeniem budki od sieci, a potem chciał rozstawić dookoła latarnie, który tworzyłyby hologram informujący o pracach technicznych. W międzyczasie Soni mogłaby się zorientować, co i jak z tym cieniem.

- Ja też to robię pierwszy raz - przyznała się Soni. - no ale musi być kiedyś ten pierwszy raz - uśmiechnęła się słodko.

Szybko zabrali się do pracy. Cud chciał, że nikt się do nich nie przyczepiał, ale lada moment ktoś mógł zacząć transportować się do tej budki. Soni z szaleńczą szybkością podłączała bazę operacyjną do “zepsutego” teleboksu. Była podenerwowana, musiała działać szybko, żeby ktoś się do nich jednak nie dowalił. Yin przejął rolę czujki, a Soni próbowała hakować “bramkę”. Jednak jako że robiła to pierwszy raz, to po najprostszej części przyszła kolej na cięższe “działy”. Po jakimś czasie latarniczka zaczęła trochę częściej kląć.
- ...nooo szybcieeej~ - denerwowała się, wpatrując się w jeden z ekranów w bazie.
Yin zaś czuł na sobie spojrzenie co niektórych gapiów, o ile tacy tam przechodzili.
- Yin, potrzebuję jeszcze paru minut, to może coś z tego odczytam - Soni rzuciła do swojego wspólnika półgębkiem.

Yin starał się wyglądać możliwie spokojnie, jakby był dokładnie tam, gdzie miał być. Latarnie robiły swoje, produkując odpowiednie ostrzeżenia dla przechodniów.

- Rób swoje, śliczna - odpowiedział cicho. - I tak dasz sobie radę lepiej niż ja.

Soni na chwilę oderwała wzrok od ekranu, zachichotała na uwagę odnośnie ślicznej, po czym wróciła do prób dalszego hakowania sprzętu. Po kilku minutach na jej twarzy wykwitł radosny uśmiech, brakowało jeszcze tylko tego, żeby krzyknęła “Eureka”, rozebrała się z ciuchów… ekhm, już tak daleko nie zachodźmy, niemniej Soni była zachwycona rezultatem swoich działań.
- Ale mamy szczęście, ja nie mogę! Wiem, dokąd to coś się udało - Soni pobrała szybko dane i jak najszybciej rozłączyła się z teleboksem, a przy okazji szybko podłączyła go z powrotem do sieci. - Ale lepiej szybko się stąd zmyjmy, zanim ktoś się kapnie, że majstrowaliśmy przy tej machinie. Potem Ci pokażę i opowiem, tylko musimy znaleźć dobrą miejscówkę - szepnęła nieco poddenerwowana, ale i podniecona swoim sukcesem.

- Pijasz piwo? - zapytał Yin, niepewny czy androidy w ogóle jedzą. - Jak tak, to skoczmy do jakiegoś zatłoczonego baru. Albo możemy się udać do pokoju na godziny, tam nikt nas raczej nie podsłucha.

- Nie przepadam za piwem.

- To znajdźmy jakiś podejrzany hotelik, w którym nam dadzą pokój na chwilę, na spokojnie to obgadamy.

- Na Piętrze jestem krótko, nie znam go za dobrze, a raczej nie mamy za dużo czasu na szukanie podejrzanych hoteli. Chodźmy lepiej do jakiejś kawiarni po drodze - Soni podsunęła pomysł.

- Może być. Po prostu tam jest większa szansa na prywatność, ale w kawiarni będzie z pewnością przyjemniej. To zbierajmy się.

Yin zebrał swoje latarnie i ruszył do najbliższej kawiarenki.

Po drodze minęli sklepy, parę mniejszych piekarnii, ale kawiarenkę znaleźli. Soni pod pretekstem zamówiła dla siebie kawę oraz dla Yina, a kiedy kelnerka odeszła od ich stołu, latarniczka wyłożyła Yinowi czego się dowiedziała.
- Krótko mówiąc w okolice jakiegoś Lasu Pana - i już Yin wiedział, o jakiej lokalizacji cyborg mówił, wszak wojak już przynajmniej raz tam był i poznał ją z tej mniej ciekawej strony. - Podobno na tym Piętrze odbywają się tam testy. Pewnie to był regularny, tylko nie wiem, przed kim się tak chował albo uciekał. Mam też ID jego ATSa, ale nic więcej nie wiem. Trzeba byłoby się spytać o to Administratora Piętra, ale... jest problem. - tutaj Soni nad czymś się zastanawiała. - My normalnie nie powinniśmy mieć dostępu do tego typu danych. Już sam fakt, że włamaliśmy się do kontrolera obsługującego teleboks bez nakazu czy polecenia to mogliśmy naruszyć prawo. Jeśli powiemy, że pytamy się o ID jakiegoś ATSa może nas postawić w nieciekawej sytuacji, bo musielibyśmy się przyznać, skąd takie dane mamy i po co nam to, a i nie mamy gwarancji, że się dowiemy, kto to może być. Ale z jakiegoś powodu tego kogoś śledzisz i nie przechodzisz koło tego obojętnie.

- Dane już mamy, mogą przydać się w przyszłości. I na pewno na tym piętrze będzie się dało znaleźć jakiś czarny rynek z informacjami. Potem się tym zainteresuję.

Yin skosztował kawy i skrzywił się lekko. Kwaśna.

- W każdym razie bardzo ci dziękuję za pomoc. Bardzo niebezpiecznie się ostatnimi czasy robi dookoła. - Grymas na twarzy latarnika pogłębił się, gdy przypomniał sobie o śmierci Salaama.

Soni nie zamierzała napominać na fakt, że jej też zdarzyło się na poprzednim Piętrze wplątać w pewne gówniane sprawy. Teraz miała z tym więcej spokoju.
- Masz na myśli tę śnieżną burzę czy jeszcze coś innego?
Dodała po chwili:
- Coś wspominałeś, że Salaam w coś się wplątał i później zmarł.

- Śnieżyca, atak jakichś gnojków, którzy zdołali zabić Salaama oraz mnie i Lolę poharatać. Podobno ich celem był nasz towarzysz, ale postanowił umyć ręce i nie chce z nami gadać. Poczucie winy jest idiotyczne, ale jestem w stanie zrozumieć. Ogólnie to kiepsko. No i jeszcze mnie, przepraszam, że się wyrażę bezpośrednio, wkurwił i ciągle wkurwia szkielet, który miał mi za wygraną dać nieco informacji, ale uciekł.

- Salaama nie znałam za dobrze, że nie wspomnę o reszcie. Ale mogę tylko obstawiać, że pewnie chodzi o kasowanie konkurencji.

- Może… W sumie to zależy mi obecnie jedynie na tym, żeby co nieco zarobić, wydać wszystko na przygotowanie do testu i zniknąć z tego paskudnego piętra. Tylko, powiedz mi, co ja mam zrobić z Lolą? Nie mam serca jej tu zostawić, ale… Też mnie wkurwia. I jest bezużyteczna.

- To ta mała, którą widzieliśmy niedawno? - odparła Soni. - Zdarza się, że nie każdy jest… hm, przydatny lub zdolny, bywa. A co zrobić? Hmm… a czego od niej oczekujesz? Znasz ją lepiej niż ja.

- Musi coś potrafić, dotarła na piąte piętro. Chyba że cały czas bazowała na współczuciu, ale nie wierzę w to. Ufam jej. A czego od niej oczekuję? Przydatności - intelektu, zdolności bojowych, szpiegowskich… Czegokolwiek. Ostatnio niestety zna się jedynie na płaczu i głupotach. Wiem, że mogę być nieco za ostry. Ale ona jest już od bardzo dawna dorosła. Tylko jej ciało wygląda na młode. Tak sądzę.

- No cóż, to jednak też tylko piąte Piętro, a jeszcze jest ich kilkaset i trochę. Ludzie z wyższych Pięter nie za bardzo cenią te na dole - Soni miała nieco skwaśniałą minę, ale nie od kawy, tylko od tego, co powiedziała. - nawet powiedziałabym, że patrzą na nas z góry. Ale co do Loli no cóż, nie bardzo ci mogę pomóc - cyborg rozłożył bezradnie ręce. - Sama się musi ogarnąć. Może nie ma za bardzo jak się wykazać - gdybała.

- Pewnie musi. A wykazać się miała jak. - Yin westchnął. - Pewnie nie jest taka bezużyteczna, tylko tyle się dzieje… Zmęczony jestem. Ty zawsze wydajesz się pełna siły. Ja obecnie jej nie mam. Jak to robisz? I… I czemu mi pomagasz, tak właściwie? Czym sobie zasłużyłem, Soni?

- Wiesz, jedziemy na tym samym wózku - odparła dziewczyna z uśmiechem.

Yin zanotował w pamięci, że Soni unika odpowiedzi na pytania dotyczące jej natury. Wstydzi się? Nie może odpowiadać, bo?... Czy może boi się, że Yin wykorzysta kiedyś informacje przeciw niej?

- Cieszę się, że tak sądzisz. Ale jeżeli chcemy się wyrwać z tego piętra, to przydałby się jeszcze jakiś łowca do pomocy. Bo jesteśmy my, dwoje latarników, wątpliwa shinsoistka… Brakuje nam jakiejś ofensywy i szybkości. Chociaż można to nadrobić twoim intelektem. Pytanie mam do ciebie - co robimy dalej? Ja bym wrócił do pracy, żeby nadgonić projekt i w końcu dostać za niego wypłatę. Jak już będziemy bardziej zasobni w finanse, można zająć się na poważnie testem.

- Uważam, że to dobry pomysł. Jako że projekt ciąży nad nami, to skończymy go, odbierzemy wypłatę i próbujemy się stąd wydostać. Seweryn wspominał, że do naszego zespołu spróbują jeszcze kogoś zrekrutować, może znajdzie się jakiś łowca?
Soni nie zapomniała o Zafarze, lecz czy przyjaciel był jeszcze choć w części Zafarem czy już nie? Ten dylemat towarzyszył jej od dawna. Nie odważyła się sprawdzić stanu byłego dżina.
- Przydałoby się, żeby nikt nie dowiedział się o włamie. Więc nie wiem, co zrobisz z tymi danymi, co pozyskaliśmy.

- Nie mam pojęcia kim lub czym był ten cień. Na razie dane zachowajmy dla siebie. Może nigdy ich nie wykorzystamy? A może przydadzą się kiedyś w przyszłości? Im więcej danych, tym większa szansa na bycie przygotowanym na wszystko. Swoją drogą, dokopałem się do informacji o dziwnym zachowaniu pszczół. Zwróciłaś może na nie uwagę?

- Nie zwracałam uwagi na pszczoły - odparła Soni. - A co z nimi jest nie tak?

Yeon-in poświęcił nieco czasu, żeby przybliżyć Soni posiadane informacje o ich zachowaniu. I o tym, że prawdopodobnie mają jakiś związek z rankerem, który przeprowadza testy na Piętrze.

- Znaczy on włada pszczołami?

- Bardzo możliwe, tego się nie dowiemy, nie spotykając go. Bo pewnych informacji nie znalazłem. Mówię ci o tym, żebyś w wolnym czasie także pogrzebała w sieci, może się czegoś dowiesz. Wracajmy do pracy. I dziękuję raz jeszcze za pomoc.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline