Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2017, 21:55   #192
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Fenix

Załoga corvetty zebrała się na swym statku, kończąc chwilowo eskapady na planecie Mersey. Oczywiście, nie każdy spowiadał się każdemu, jak minął im czas.

Bullit i Vis wrócili z zakupów, po czym zniknęli w kajucie mężczyzny, zajmując się degustacją… nie tylko słodyczy. Czas nie grał dla parki żadnej roli, inne zajęcia ich nie interesowały, więc bawili się w najlepsze, nie zwracając uwagi na to co, kto, i z kim na pokładzie.

Bix po zabawie z Rosą wrócił do zajmowania się “popcornówą”, chuchając, dmuchając i polerując broń. I… no trochę się nudził. Miał ochotę na jakąś akcję, na skucie komuś mordy, a przede wszystkim, na wypad w miasto.

Fenn i Nightfall wrócili dosyć szybkim krokiem. Gdy zaś w końcu byli już na Fenixie, obaj nieco odetchnęli… choć oczywiście tak, by pozostali tego nie widzieli. Ich eskapady, mówiąc delikatnie, były mocno ekscentryczne, oby tylko Doc czegoś nie zwęszył.

Becky gdzieś wcięło. Tym jednak, akurat chwilowo, nikt się nie przejmował. Ot, pilotka spędzała czas w Blackhill, a że miała wyłączony Unicom, również nie budziło wielkich podejrzeń. Z reguły całkiem normalna rzecz, nie chciała by jej przeszkadzano w trakcie wolnych chwil...

Było w miarę późne popołudnie, według miejscowego czasu, coś koło godziny 16.

~

Załoganci poznali również Rose North. Dwudziestoletnia, zgrabniutka i ładniutka ruda panienka, oznajmiająca wszem i wobec, iż ma już podpisany kontrakt, i czeka, aż w końcu statek ruszy. Paradowała po pokładzie boso, ubrana jedynie w kuse spodenki i top. Kręciła się w kuchni, ze słuchawkami na uszach, podrygując zgrabnym tyłkiem w takt muzyki, gotując niby jakieś “podwieczorki” dla załogantów…

Bullit (pod okiem Vis), postanowił ją dokładnie przepytać na boku, odnośnie całej sytuacji… choć sama dziewczyna, “zaznajomiła” się już to z jednym, to z drugim osobnikiem z ekipy. W ładowni parkował jej hoovercar, zajęła już kajutę niedaleko Fenna, i jak nic, wpakowała się swymi zgrabnymi nóżkami już na całego między tą bandę narwańców.

~

Fenn wybrał się do klubu z panienkami, biorąc ze sobą uradowanego z tego powodu Bixa. Valarian wiedział bowiem, iż w obecnej chwili nie ma sensu szukać gdzieś jakiegoś dentysty. Popołudniową porą kończyli oni już swoją pracę, a na upartego szukać kogoś, kto mógł mu jeszcze pomóc, nie miał najzwyczajniej ochoty. “Młotek” z kolei wprost aż zacierał łapy, i trudno było powiedzieć, czy z powodu owych panienek, okazji do chlania, samego wypadu na miasto, możliwości dania komuś po ryju, czy może i wszystkiego po trochu…

Nightfall poszedł tym razem samotnie na miasto. I w nieco innym stroju, z doklejoną, sztuczną brodą, by go nie rozpoznano… miał zamiar poszukać kogoś, kto mu w końcu poskłada do kupy zakupiony u Padoców pancerz, wraz z wszelkimi do niego dodatkami. Ewentualnie, zajrzy również w okolice klubu “Rupieć”, nie mogąc się pogodzić z utratą karabinu, leżącego tam (chyba) nadal w depozycie...





Fenn, Bix

Klub nazywał się “Red Robin”, i wyglądał dosyć ciekawie. Mimo, że do wieczora było jeszcze nieco czasu, przebywały w nim już gdzieś ze dwa tuziny gości. Muzyka, alkohole, holograficzne i żywe panienki, czy to z obsługi, czy jako tancerki. słodko się uśmiechające i mrugające… zapowiadało się nieźle.


Zabawa trwała w najlepsze, i chwilowo obyło się bez rozwalania przypadkowej gęby (więc dla Bixa było jednak nudno?), póki Fenn nie zauważył patrolu 4 miejscowych Torganas, będących chyba tutejszą policją. W każdym bądź razie mieli przy sobie i karabiny, a z nimi tak łatwo do klubu wejść nie było. Jeden z nich przyglądał się z kolei przebywającym wewnątrz nieco uważniej niż pozostali, zerkał również na jakiś mały hologram przy swoim lewym nadgarstku.





Nightfall

Mężczyzna wybrał się na miasto, tym razem już ubrany inaczej. Bez pancerza, bez hełmu, zupełnie jak jakiś niewinny(akurat) cywil… poszukiwał z kolei kogoś, kto byłby w stanie połączyć zakupiony wcześniej pancerz z dodatkami, jakie sobie wykombinował Night.

Strzelec, nieco obeznany w takich zagadnieniach, wiedział, iż nie zawsze trzeba szukać gdzieś, gdzie jest tłoczno, głośno i krzykliwie. Często wystarczał ktoś, kto nie afiszował się wielce w takich sprawach, szukał więc z dala od ruchliwych miejsc… i po godzinie znalazł.


Mały, niepozorny warsztat, nieco broni i pancerzy w regałach, grzebiący właśnie przy czymś robot, i właścicielka, która po zamienieniu z nim ledwie kilku zdań wyjątkowo melodyjnym głosem, od razu przeszła do konkretów. Owszem, są w stanie wykonać zlecenie, zajmie im to z kolei jakieś 3 godziny, a kosztować by to miało 500 kredytów.

Strzelec zastanowił się przez chwilę. 3h, 5 stów, no i… co on będzie robił przez ten czas? Włóczył się bez celu po mieście, wróci na Fenixa by tam zbijać bąki, czy może znajdzie jakieś sensowne zajęcie? Za te kilka godzin w sumie zapadałby powoli zmierzch, to do jego planów by pasowało...





Doc, Vis

Leena i Isabell nadal były nieprzytomne, obie tak leżały, jak je zostawiono w Ambulatorium. Chociaż… wykresy fal mózgowych pani kapitan były dosyć dziwne. Wyjątkowo aktywne, jak na kogoś, kto znajdował się w takim stanie. W sumie nic niepokojącego, choć dziwne, zupełnie jakby miała intensywne sny, dawało to zaś Bullitowi kolejną zagwozdkę odnośnie samej Leeny.

Darakanka drzemała w najlepsze, odsypiając mały rausz alkoholowy, Doc z kolei zasiadł przed komputerem, by przejrzeć info odnośnie zastawionej przez niego małej pułapki na ewentualnych pechowców, dających możliwość przeszczepu cyberserca. I ktoś się odezwał, była jedna wiadomość. Ale dosyć kontrowersyjna.

Zgłosili się bowiem sami miejscowi, i to oficjalnie z tych rządzących w tym zadupiu, oferując pomoc potrzebującej. Zapraszali na rozmowę i ugadanie konkretów, mając nadzieję na “niosącą obustronne korzyści i długotrwałą znajomość” jak to sami napisali. Ech...





Becky

Kobieta odzyskała na chwilę przytomność, wpatrując się w… metalową(?)... w każdym bądź razie sztuczną, kobiecą twarz. Na skraju jaźni, ze wzrokiem odmawiającym posłuszeństwa, kompletnie nic nie rozumiejąc.
- Wszystko będzie dobrze… - Powiedziała biodroidka(?) - Jest pani bezpieczna… proszę odpoczywać…

***

Becky obudziła się z potwornym bólem głowy. Leżała w dużym łóżku, wśród miękkich, pachnących pościeli. Zdezorientowana rozglądnęła się po pomieszczeniu... Znajdowała się w schludnie urządzonej sypialni, przez okna zaś wdzierało się drażniące jej oczy słońce. Takie miejsce nie było miejscem, w którym kończy porwana kobieta… chociaż? W rogu pomieszczenia, poruszyła się biodroidka, ładująca swą baterię. Uaktywniła się zapewnie przez właśnie ruchy pilotki, gramolącej się w łożu.

- Dzień dobry pani, czy czuje się pani już lepiej? - Powiedziała cyber-laleczka, zakańczając już swój pobór energii - Pan na panią czeka, proszę się ubrać, zaprowadzę.


Dopiero po tych słowach, skołowana wszystkim Becky, zdała sobie sprawę, iż leży pod kołdrą nagusienka. A więc jednak… była porwana, i za chwilę miała spotkać się ze swoim “panem”? Skończyła więc jako niewolnica, ale przynajmniej sukinkot nie był biedny. Oj nie, nie da się tak łatwo, będzie walczyć o swą godność i wolność, w końcu była wolną kobietą, a nie czyjąś niewolnicą!

Wygramoliła się z łóżka, zauważając obok niego, przygotowany chyba właśnie dla niej, biały puszysty szlarok, oraz paputki. Nigdzie nie było jej ubioru, podobnie jak po Uni w uchu, wszelki ślad zaginął… trochę kręciło jej się jeszcze w głowie, trochę było niedobrze. Zauważyła szklankę wody stojącą na szafeczce obok łóżka. Na kaca to było chyba dobre, zwłaszcza, że gardło miała kompletnie zaschnięte. Z drugiej jednak strony… szklanka wody, niby nic, niesiona pomoc, a potem taki numer. Wzdrygnęła się, sama nie wiedząc, czy wypić, czy może lepiej nie.




***
Uwaga: Naruszona czasoprzestrzeń sesyjna, Becky ma już kolejny dzień...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD

Ostatnio edytowane przez Buka : 13-06-2017 o 22:05.
Buka jest offline