Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 13:45   #202
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Oli
- Zawsze jest wybór - odparł elf - Z jednego ucieszy się szef z innego ja. Mam nadzieję, że masz na tyle czułe serduszko by wzruszyć się moim losem, bo jestem zawiedziony twoim wyborem. A teraz wchodź do środka, na prawo są schody. Idziemy na pierwsze piętro. To twoja ostatnia szansa byśmy zapomnieli o zawodzie który mi sprawiłeś.

Bill
- Chodź, schowaj to gówno, ktoś może obserwować nas z zatoki. - skinął ręką i poszedł do budynku. Przed drzwiami pokoju konferencyjnego stała Ada.
- Chodź - powiedziałam do Billa i nie czekając weszła do środka. Gdy tylko Bill przekroczył próg zjeżyły mu się włosy na karku. Napięcie było niemal namacalne. Byli tam wszyscy liczący się. Nawet Slade.
- Siadaj - wskazała mu krzesło pod ścianą. - I mów, ale w skrócie.
Podczas raportu szefowie coś cicho komentowali między sobą. Gdy Bill dotarł do przypadłości Michaela ktoś powiedział:
- Ups. - Hudini popatrzył po innych rozłączając się - zadzwonię na domowy.

Michael
Cieszący się ulgą po niekonwencjonalnym opróżnieniu nagle zwinął się gdy zadzwonił telefon. Szczęśliwie po paru sygnałach umilkł. Chwile później do uszu Michaela doszedł dźwięk telefonu stacjonarnego.
Ledwo odebrał, a usłyszał Houdiniego:
- Przyjeżdżaj jak najszybciej.

Oli
Wszedł we wskazane drzwi. Tynk z podziurawionych ścian chrzęścił pod butami. W poprzek jego drogi biegła krwawa smuga, ktoś niedawno odciągnął stąd zwłoki. Twarzą do ściany z rękami na głowie klęczało trzech sanitariuszy. Pilnowało ich dwóch uzbrojonych w miecze i rycerskie zbroje elfów.
- Przyprowadziłeś coś na ząb? - Obnażony do pasa, chudy i żylasty przywódca szczurów Szrama siedzący po turecku na stole wyszczerzył zakrwawione zęby.
- Na razie to jeszcze nie jest mięso. - Powiedział szef oddziału elfów wychylając się z kolejnych drzwi - dawaj go tu.
Kolejne pomieszczenie było stosunkowo nieduże, a za cały wystrój miało wielki pentagram wyrysowany krwią i kilka ciał dzieci leżących na podłodze. W centrum pentagramu stał Dragor otoczony jakąś aurą. Pentagram otaczała złocista mgiełka, która zdawała się wyciekać z jedynej dziewczyny wśród Rozpruwaczy.
Po ścianą zobaczył Kingstone rzuconą na kolana. Jakiś facet odciągał jej głowę w tył za włosy. Przy gardle trzymał prosty sztylet. Facet spojrzał na wchodzących nie odrywając sztyletu od szyi królowej.
Oliver nie rozpoznał go, choć coś pod skórą go świerzbiło iż jakby kiedyś już go widział. Może w poprzednim życiu.
- Poznajesz go? - zapytał nieznajomy Dragora.
- Tak, to jeden z Rozjemców. - odparł Dragor, głosem jakby zwielokrotnionym echem, które raczej omijało uszy i trafiało wprost do mózgu. - Dzwoń do Adriana.
Szef elfów wyjął telefon i zadzwonił.
- Mamy tu mały impas, którego rozwiązanie może być korzystne dla ciebie.
Oli nie słyszał odpowiedzi.
- Król Palm wrócił i chce negocjować dołączenie do sojuszu. Mamy tu pod ręką twojego Rozjemcę, może służyć za łącznika i potwierdzić moje słowa.
Chwila ciszy.
- Chcę z tobą gadać - podał komórkę Oliemu. - Możesz mu opowiedzieć co widziałeś.
- Kim jesteś?
- Oliver…

- Ok, wysłuchaj co mają do powiedzenia i zorientuj się w sytuacji.
- Sprawa wygląda tak
- powiedział szef elfów - Dragor udaje atomówkę i grozi wysadzeniem wszystkiego jak nie puścimy Kingstone. My jej nie możemy puścić, ani załatwić Dragora zanim wszystko rozjebie. Stanęło na tym, że zbanalizujemy królową i Dragor zabierze ją z Miami. Ale nie wiem, dlaczego nie ufa nam i chce by kozaki Adriana pilnowały dopełnienia umowy.
 
Mike jest offline