Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 13:49   #68
Zell
Edgelord
 
Zell's Avatar
 
Reputacja: 1 Zell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputacjęZell ma wspaniałą reputację
RIGÓ
Lało.

Rigó lubiła deszcz, nie przeszkadzał jej w żadnym stopniu. Czemu miałby? Przynajmniej zmywał choć trochę brud, jakim żyły miasta, a Płock nie był wyjątkiem. Niestety, nie był w stanie zmyć także i innego brudu, ale to już nie jego było zadaniem najwyraźniej.

Trzeba brać w swoje ręce niektóre sprawy.

Nie mogła odstawać od chowających się przed wodą śmiertelnych, którym najwyraźniej prześwięty ogień był milszy... Kiedy dotykał innych, oczywiście. Z tego powodu Tzimisce okryła się szczelnie płaszczem, chroniąc przed diabelskim deszczem, zmierzając do ostatniego miejsca, w którym wiedziała, że znajdował się Erebos mający być Starszym. Jeżeli to założenie było prawdziwe... Cóż. Trzeba załatwić sprawę inaczej niż chować głowę w piasek, toteż skierowała się ku domowi kata, na wszelki wypadek omijając główną ulicę.
Murowany budynek będący domeną Macieja, zamknięty był na tymczasowe drzwi zbite z kilku desek, nie było tam jednak zamka, a jedynie łańcuch i kłódka, które służyły wcześniej jako kajdany.

Rigó przez moment przyglądała się temu, co służyło za zamknięcie domu, oceniając jego wątpliwą szczelność, po czym jeszcze niespiesznie zaczęła obchodzić to murowane schronienie, obserwując je pod tymże samym kątem, niczym ciekawska baba, co ją na dwór wygoniono.
Łańcuch jak i zamek, wyglądały na solidne, takie których śmiertelnik na pewno nie rozerwie.
Domiszcze przylegało do murów, miało jedno piętro i dopiero tam znajdowały się okna. Były małe, ale ktoś wielkości Rigo mógłby się pewnie przecisnąć.
Gdyby nie blokowały ich solidne okiennice i jeśli wdrapałaby się po ścianie.

Tzimisce wygięła usta w trudnym do określeniu wyrazie. Zrezygnować? Nie. Szukać pomocy u innych Spokrewnionych? Nigdy. Trzeba było samemu sobie dać radę.

.

Kobieta stała z głową zwróconą ku niebu, racząc się przyjemnym odczuciem kropel deszczu opadających na jej twarz. Mało który ze śmiertelnych, o ile jakikolwiek, doceniłby to wrażenie, zaś i nieśmiertelni by mieli zapewne z tym problem. Strata dla nich. Ona za ich mierne istnienia nie miała zamiaru łez wylewać.
Nie czuła się jednak w nastroju do okazania radości w jakimkolwiek sensie. Przymrużyła oczy zwracając je ponownie ku budynkowi, ale nie wykonała żadnego ruchu. Obserwowała tym pozbawionym ciepła spojrzeniem, okraszonym badawczą nutą. Dopiero po chwili podeszła kilka kroków bliżej, aby zabrać z ziemi jeden z kawałków drewna, jaki pozostał po zniszczeniu drzwi, który ukryła pod płaszczem.

Bo przecież trzeba brać w swoje ręce niektóre sprawy.


 
__________________
Writing is a socially acceptable form of schizophrenia.
Zell jest offline